Z domu wyjechalśmy w poniedziałek o godzinie 8 : 20 i po godzince drogi, byliśmy już na Gądkach przy Rangerce. Wrzuciłem torby do kabiny, rozpakowałem się i poszedłem na warsztat zanieść kluczyki od samochodu dziadka.
Z bazy/warsztatu wylecieliśmy jakoś po 9 : 40 i całym butem gnaliśmy do Poznania na rozładunek góralków do firmy Tabo.
Po przyjeździe okazało się, że będziemy musieli czekać dobre 2 godziny, ponieważ jest długa kolejka. W tym czasie, skombinowałem neta, pogadałem z Maćkiem, oglądnąlem film i limit w internecie wykorzystany...
O Dwunastej trzydziści, wyjechaliśmy z Tabo na baze Neuki w Gądkach i kręciliśmy tam pauze aż do wieczora, a dokładniej godziny 22.
Gdy Pauza nam wyszła, podcofneliśmy pod rampę i zaczął się załadunek 7 ton leków do Gdańska.
Po północy byliśmy już na S 11, szliśmy jak burza, na budziku cały czas 9 zł i już po 3 godzinach i 55 min byliśmy na firmie. Oczywiście w czasie drogi trzeba było zaliczyć kolacje na Orlenie
Rozładowaliśmy się w Gdańsku i poszliśmy w kimono. Po godzinie trzeciej (15) staliśmy pod rampą w Starogardzie Gdański (Polpharma) i ładowaliśmy 14 palet leków (3t) na brno/bratysławe. Wybiła godzina 16 20 i byliśmy już na 10'tce w kierunku Warszawy. Po drodzę zachaczyliśmy o MCDonald na 106 kilometrze. Oczywiście portfel słał się dużo lżejszy, a mój brzuch wydawał się nieco większy
Po drodzę wbiliśmy do Portu Radomsko, na 45'tke, tam się najedliśmy, wykąpaliśmy i Renia dostała prezent na 85 tyś km
W czwartek rano, byliśmy już rozładowani w Bratysławie i mieliśmy zdać w drodze powrotnej 7 palet w Phoenix'ie.
Gdy już na pace było pusto, pognaliśmy do Katowic (Neuca) na załadunek leków i z tym mieliśmy jechać na Bazę. Oczywiście, przed Katowicami musieliśmy zjechać na stację w celu zrobienia 11 godzin pauzy
.
Po przejechaniu trasy Katowice - Gądki, udaliśmy się do domu.
PS.Przepraszam za błędy itp...