Siema, siemanko. Wczoraj wieczorem zakotwiczyłem w Genewie, byłem pewny szybkiego rozładunku, niestety tym razem się przeliczyłem. Odesłali mnie na parking, no i nie pozostało mi nic innego jak pójść spać. Rano wstałem, poszedłem zapytać kiedy będę mógł podjechać do rozładunku. Byłem w szoku, bo okazało się, że nie szybciej niż popołudniu, ponieważ mieli awarię, i działa tylko jedna z czterech ramp. Dyspozytor kazał mi się zgłosić koło trzynastej, wtedy powinien wiedzieć dokładniej. Wróciłem do samochodu, poinformowałem Szefostwo, zrobiłem co miałem zrobić, i poszedłem w miasto. Zrobiłem kilka fotek, odwiedziłem parę ciekawych miejsc, między innymi napotkany sklep motoryzacyjny i serwis ciężarówek. Spacer udany, zostawiłem trochę eurasków w sklepie, miałem dużo czasu mogłem w końcu dać coś od siebie swojej skakance. Dwie godziny zeszło mi z naklejaniem, nim się obejrzałem była trzynasta, poszedłem więc znów zapytać kiedy mogę zrzucić ładunek. Wszystko jasne, za pół godziny moja kolej. Wszystko poszło szybko i sprawnie, nie cała godzina, a ja już mknąłem ładować napoje, co najlepsze, aż do Estonii. Teraz już się z Wami żegnam bo kończę przerwę, i ruszam w dalszą drogę. Widzimy się niebawem, cześć