eTrucks.pl • Od 17 lat najlepsze forum z modami do ETS1, GTS, ETS2, ATS, ST

Pełna wersja: Z Pamiętnika Kierowcy Tira (Książka)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witajcie jako że lubię dużo pisać postanowiłem się z wami podzielić małym projektem który realizuje jest to książka mojego autorstwa o tematyce transportowej jest to 14 dni z życia kierowcy ciężarówki jego problemy i przygody.
Tak to mogę określić w dużym skrócie. Narazie jestem w trakcie pisania drugiego dnia z życia bohatera głównego.
Data wydania:Pytajnik Zależy wszystko od weny
Ilość części? 14 dni w formie 14 części złożonych w jedną książkę
Zapraszam was do oceniania.
A tym czasem zapraszam was do przeczytania Dnia pierwszego


Jutro po dwóch tygodniach wyruszam na szlak mentalnie naszykowany, że dzieciaki będę widział tylko przez aparat w telefonie.

Wstawiam wodę na poranną dawkę kofeiny, która oprócz mojej żony pobudza mnie do działania. Dzieciaki świadome, iż wyjeżdżam nie dają poznać po sobie, że to już jutro nastąpi rozłąka.
Odpalam laptopa by zobaczyć gdzie jest szwagier jako mój pracownik mogę go kontrolować przez GPS mówi, który pokazuje albowiem dziś o dwunastej przyjedzie, a przez co zakończy dwu tygodniową tułaczkę.

Mówię, aby żona szykowała jedzonko dla niego, bo pewnie jest zmęczony. Od razu siedząc przy laptopie skanuję swoją kartę do tachografu, by ITD(Inspekcja Transportu Drogowego), czy inne służby nie ukarały mnie mandatem i kary jako dla kierowcy-właściciela nie dotrzymałem terminu skanowania jej.

Po chwili oznajmia, iż jedziemy na zakupy, które starczą na dwa tygodnie mojej tułaczki. Patrząc na rachunki stwierdzam, albowiem transport się opłaca moje auta, których posiadam aż cztery. Zarobiły w przeciągu miesiąca około czterdziestu tysięcy euro, co na nasze wynosi dwieście tysięcy, a odejmując koszty wychodzi sto tysięcy złotych.

Po dwu godzinnych zakupach patrzę i oczom nie wierzę, gdyż szwagier wrócił przed czasem. Maciej(bo takie imię nosi mąż siostry mojej małżonki) zadowolony po trasie mówi iż mam zamontowane lampki, które kupiłeś. Wyraz mojej twarzy bezcenny.

Pan spedytor wysłał mi adres jutrzejszego załadunku, akurat ładuje w firmie, która mieści się niedaleko domu moich rodziców. Jadąc w strony autostrady A dwa przejade koło budynku, a wiedząc ile trwa załadunek w tej firmie to się przejdę do rodzicieli. Maciek swoje graty spakował w osobówkę po tym zjadł u nas obiad, a następnie zdał relacje jak na trasię i rewelacje transportowe.

Po godzinie czternastej pojechał do domu życząc mi Szerokości oraz przyczepności, bo u Helmuta (Niemcy) jest bardzo ślisko. Reszta moich kierowców ma zjazd kiedy ja będę w trasie, więc będę wypatrywał swoich duchów. Pakowanie w podróż (jak ja je kocham) worek jedzonka, piętnaście słoików i torba ubrań plus to co w kabinie, czyli to czego Maciuś zapomniał, bądź nie miał czasu zamontować do auta. Pakiet akcesorii, które zostały w kabinie to lampy obrysowe na owiewki, światło ostrzegawcze tzw. kogut w liczbie dwóch sztuk i trąby firmy Harley, więcej roboty wykonał szwagier jako, iż mam jeszczę godzinkę to zamontuje te przewody fabrycznie podciągnięte oraz przycisk, który je uruchamia.

Znajduję się w środku kabiny i z bólem serca muszę wiercić. Wszystko przymierzone to wiercimy tylko by kabina nie została rozszczelniona. Po zamontowaniu profilaktycznie polałem górę kabiny wodą. Od razu myjąc auto po trasię by widać było, że bogata firma.

Godzina osiemnasta pakuje się do auta. Cały dzień zleciał aby przygotować wszystko do drogi i zadbanie o autko. Po zapytaniu żony czy synka mogę wziąć do dziadków bez wahania odpowiedziała, że tak.

Awizo mam na dziewiątą następnego dnia, dojazd plus-minus sześćdziesiąt minut, więc wyjazd o godzinie ósmej. Mały przygotowuję się do trasy tak jak na wyprawę wojenną, gdy dowiedział się że jedzie do dziadków. Wizyta ta będzie niezapowiedziana. Pewnie ojca w domu jak zwykle nie będzie tylko matka i siostra. Profilaktycznie dzwonię do matki, by szykowała się na przybycie wnuka oraz syna. Akurat jutro ojciec, który mnie wszystkiego nauczył będzie w domu to wspominam czasy prawofotelowca. Pamiętam jak rwałem się do jazdy. Kiedyś marzenie z dzieciństwa, a teraz zawód, którego nie zamieniłbym na żaden inny. Mały się przymierza do fajery(kierownicy), jak ja w jego wieku. Z ojcem zostają wspomnienia, które nigdy się nie powtórzy oraz ludzi widzianych przeze mnie.

Spotkaniem z dziadkami wynagradzam synowi rozłąkę oraz tym, iż zabieram go jak na razie w krótkie trasy. Kiedyś zrozumie, że robię to by miał lepsze życie niż ja. Godzina dwudziesta druga dzieciaki śpią, a ja kładę się spać i mówię dobranoc żonie, która wytrzymuje te moje nerwy oraz ciągłe siedzenie przy tych autach, gdy coś się zepsuje.

Budzik ustawiony na godzinę szóstą pięćdziesiąt.
Dobranoc.

Jak powiedziałem tak robię daje wam premierowo jeszcze ciepłą cześć 2gą
Dzień drugi „Dzień Rozłąki''

Wstałem wstawiłem wodę na kawę i obudziłem młodego w sumie to przypominają mi się wyjazdy jak miałem tyle lat co on.
Szykowanie w trasę bez telefonu bez internetu jego tego samego uczę choć tablet w jego dłoniach nie robi na mnie wrażenia to wraz klimat tras bez internetu jest piękny. Nakarmiony ręką ojca ubrany pakuję się do kabiny nabierając nawyków po mnie czyli bez butów do kabiny tego samego nauczyłem się od ojca i zaczyna traktować kabinę jako dom. Karta do tachografu wsadzona wpis manualny tak kraj zaczęcia PL (Polska) zatwierdzam mogę powiedzieć że rozpoczynam swoją tułaczkę. Młody jak zawsze z uśmiechem na ustach mnie zagaduje podróż mija w radości i podziwianiu widoków które towarzyszyły mi wpierw z ojcem w trasie a potem jako codzienność ehh kochane dojazdy do szkoły a następnie samemu. Zbliżamy się do wiaduktu we wsi Wojnów wtedy opuściłem auto na „poduszkach” to znaczy na zawieszeniu pneumatycznym by nie zahaczyć i zaklinować dachem naczepy a że wiem iż na środku jest najniżej pojechałem środkiem. Reszta drogi do rodzinnego miasta przebiegła bez zakłóceń po drodze minąłem kolegę z szkoły krótka gadanka na Cb radiu i każdy w swoją stronę.
Dojedżam do rodzinnego miasta a tam jak za starych czasów jako że był wtorek to masa ludzi i wieczne korki do okolic stawu zwanego „Jeziorkiem” dojazd do ronda i wiecznie goniacy ludzie a młody tylko wygląda i pyta : Tato kiedy dojedziemy? Mówię synu jeszcze kawałek i będziemy na miejscu. Dojeżdżam do firmy w której mam załadunek . Na bramie wjazdowej idę do ochroniarza z numerem awizacji wpisuję do komputera i mówi proszę wjeżdżać spytałem jego czy mogę zostawić naczepę a on odparł tak zostawiwszy numer telefonu wjeżdżam „wypinam” się i jadę do rodzinnego domu. Radość młodego jest nie do opisania jak i rodziców choć staram się być u nich co zjazd to wraz miło jest zobaczyć jak się bawią z wnukiem. A ja w między czasie pije kawę i rozmawiam z mentorem którym jest ojciec jaki jest taki jest ale to dzięki niemu poznałem cel w życiu .Na początku mojej kariery w transporcie na własnej działalności doradzał mi co mam kupić ponad 30 lat za kierownicą robi swoje jeszcze mi brakuje do niego choć cały czas go nie było to i tak wspomnień mi nikt nie zabierze.
Po około trzech godzinach dzwoni pan ochroniarz z informacją że naczepa została załadowana a mam załadowane 15 ton granulatu i jadę z tym na południe Niemiec. Młody niestety musi zostać choć takiego kompana jak on to wozi się z chęcią. Droga powrotna do domu przebiegła bez żadnych zakłóceń ostatnie 200m przed domem dałem mu poprowadzić oczywiście na kolanach i powoli jak wysiadał poczułem pustkę stał przy bramie jak zawsze i machał to ja mu zatrąbiłem i pomachałem.
Patrząc na tachograf widzę magiczne 6 godzin czasu jazdy niby nie mam określonego terminu dostawy na CMR-ce ale próbuje to zrobić jak najszybciej. Próbuje ujechać jak najwięcej danego dnia .Widząc na GPS czas dojazdu będę dziś jeszcze u matki polki konkretniej koło Poznania pierwsza noc po „urlopie” będzie ciężko ale dam jakoś radę. To jest strefa marzeń a teraz wracamy do realiów transportowych wjeżdżam na „Starą dwójkę” mijając sznur aut na wschodnich rejestracjach myślę czy oni tak samo mają jak wracają do domu jak ja? Wracając do temu pauz myślę że gdzieś pod Górą Kalwarią stanę na obowiązkowy czterdziestopięcio minutowy odpoczynek a tymczasem jestem kawałek za Iganiami i dalej gnę do przodu myślę jak sytuacja u „Gebelsa” w żargonie kierowców tak mówimy na Niemcy. Jestem pod stolicą muszę niestety ją ominąć iż nie posiadam certyfikatu C16 który umożliwia nam wjazd na Warszawę.
Zjazd z dwójki na obwodnicy Mińska Mazowieckiego obieram kierunek Kołbiel. Dojazd do wsi Stojadła i się zaczynają pytania „Jak sytuacja na Kołbieli” a mam jeszcze godzinę drogi do niej. Ciekawi mnie dzisiejsza sytuacja ile odwale w „Sztale” to znaczy w korku czy jakiś „szoszon” to znaczy kierowca za wschodniej granicy nie stwierdzi że trzeba pauzę kręcić na środku drogi.
Na cb same wyzywanie z strony kierowców z aut osobowych a ja sobie myślę co taka osoba ma w głowię. Także by nie kłócić się z resztą wyciszyłem Cb i dalej jechałem do celu. W radiu disco polo gra umila mi drogę. Dojazd do Kołbieli trafiłem chyba na lukę i nie było dużego korka i szybko przejechałem rondko kierunek Góra Kalwaria. Mijam tyle aut co jadą niektórzy pewnie dalej gną na wschód a mnie wywiało na „dziki” zachód. Dojeżdżam do Góry Kalwarii mijam bazę firmy Stanwex która stoi od 2019 roku opuszczona jak byłem mały zawsze tam stało dużo aut a teraz plac który świeci pustkami.
Dobra czas na mnie zjeżdżam z szlaku na pauzę przy okazji wypatruje znajomych bo wiadomo we dwóch zawsze raźniej. Podchodzi do mnie kolega z busa się pyta czy nie mogę do kabiny zabrać a ja mówię wsiadaj zaczęła się gadaka się dowiedziałem że jest moich okolic i musi dziś zajechać do Francji a jest młoda godzina to pewnie dojedzie tam podziękował za miłą rozmowę i poszedł do swojego domu na kółkach a mi zostało raptem 15 minut pauzy i dalej na szlak. Odpalone autko czeka aż kolejne kilometry nawinie na licznik.
Kierunek Grójec czyli kolejne większe miasto leżące przy krajowej pięćdziesiąt jak kiedyś by mi ktoś powiedział że będę miał swoje autko to bym nie uwierzyłbym lecz w życiu się ułożyło jak ułożyło mam własne autka i jestem dumny że mogę mieć firmę i pracować w zawodzie który kocham .Standardowo w Grójcu inspekcja czekała na auta z wschodu w sumie zauważyłem ciekawą zależność polak swojego auta nie złapie tak samo jak gebels temu w Niemczech mamy tak przerąbane. Miejsce w którym spędzę noc to MOP Lądek około dziewięćdziesiąt kilometrów od Poznania od Mszczonowa ma jeszcze cztery godzinki drogi zleci nie wiadomo kiedy.
A tymczasem rozmawiam z Żonką którą się pyta ile jeszcze do granicy a ja mówię że dziś nie dojadę czasu mi nie starczy , jutro wolę na spokojnie zacząć walkę z korkami po zachodniej stronię granicy.
Po rozmowie z żoną coraz bardziej brakuje mi domu ale wiem że wrócę do niego za czternaście dni czternaście długich dni. Dojazd do Żyrardowa i ogień na zachód już nie daleko jedną nogą stoję na upragnionej pauzie. W końcu koniec z drogami krajowymi czas na prawdziwą jazdę jest bliżej niż dalej tak powiem. Kocham to w tej pracy wolność i podziwianie widoków choć już wiele razy jechałem „Autostradą Wolności” to za każdym razem na nowo podziwiam widoki . Z wjazdu na autostradę zostało mi około 200 km jest to zrobienia w 3,5 godzinki na „strzała” tam dojadę. Mijam pustych ludzi którzy jadą i się kłocą a ich hobby to wkurzanie kierowców z aut które jadą na zachód zajeżdżanie drogi to jeden z przykładów jak tacy ludzie mogą nam i sobie zaszkodzić ale nie myślą że my też rodziny i dom.
Czas zjeżdżać na pauzę szukam wolnej „rajki” to znaczy miejsca znalazłem akurat koło auta z Rosji wiem że tacy to są najspokojniejsi i da się z nimi dogadać.
Kraj zakończenia PL (Polska) zatwierdź zakończyłem dzień pracy. Dzwonie do domu pytam jak dzieciaki i z nimi słówko zamienię po około godzince na telefonie mówię dobranoc żonie a sam zabieram się za kolację.

Dziś zrobiłem 398km i przepracowałem 10 godzin czas pracy wyjeżdżony na maksimum.

Dobranoc
Krótkie streszczenie z tego Big Grin
Bohater głowny jest kierowcą i jednocześnie przedsiembiorcą w pierwszym dniu tzn przygotowawczym auto którym ma jechać zjechało na bazę i szwagier bohatera zakończył swoją tułaczkę po europie.W pierwszym dniu dowiaduje się że adres załadunku jest w pobliżu domu jego rodziców i zabierze swojego syna na przejażdżkę.Musi papierkowe sprawy ogarniać i sprawy żywności która ma mu starczyć na 2 tygodnie drogi.Po sprawach papierkowych zaczął montować i upiększać swoje auto.Dnia następnego w porannych godzinach wyrusza w trase rozpoczynając swoje przygody ale zaczyna od przyjemności załadował 15 ton granulatu i jedzie z tym na południe niemiec w miedzy czasie rozmyśla o wszystkim jedzie drogami które na pamięc zna mija auta z różnych krajów Staje na MOP Lądek zrobiwszy prawie 400km i wykorzystując czas jazdy.
(13/11/2019 11:27 AM)Soczewa napisał(a): [ -> ]
przedsiembiorcą
User nigdy nie napisze żadnej wartościowej opowieści, a zwłaszcza książki, change my mind.
Czekam na więcej, pozdro ! Wink
Brakuje tutaj jakiegoś zdjęcia, które byłoby w tym klimacie Wink
Wracam do tego wątku zapraszam na Lekturę Big Grin

Dzień Trzeci
Po jedenasto godzinnym odpoczynku wstawiam wodę na kawę robię śniadanie , w aucie którym jadę jest "stolik" tzn szuflada który umożliwia mi zjedzenie posiłku w godnych warunkach jeżeli można tak nazwać parking przy autostradzie Rosjanij który stał w rajce obok pojechał dalej.Dzwonie do domu by się dowiedzieć jak u dzieciaków czy tęsknią i żonka opowiada mi o tym co się w domu wyprawia po około godzinie wyszła pauza "jedenastka" wpisuje w tachografie kraj zaczęcią PL ostatni raz na 10 dni mojej tułaczki zatwierdzam powietrze nabite wyjazd.Mijam tysiące aut a w kabinach tych aut kierowców którzy pędzą jak i ja , dojerzdżam do poznania a dokładniej na jego obwodnice jeszcze nie daleko i żegnaj "Matko Polko" witaj Helgo.Jak to mówi stare przysłowie "Prawdziwy szofer nie robi pauzy na Świecku robi pauzę od Świecka.Kanał na CB radiu zmieniony na 28 i żegnaj ojczyzno ma witaj kraino wiecznych korków i zwężek.Nie wiele po przjechaniu granicy się zaczęło "Piekło" awaryjna paczka papierosów poszła migiem tu się "polski Niemiec" pcha tam szeryf drogowy to oznaczało iż dojeżdżam do dolnego ringu Berlina tzn obwodnicy tego pięknego miasta.Mijam swojego kierowcę,który pędzi do domu krótka pogadanka i każdy w swoją stronę i moje pytanie jak na trasie a on odpowiada ring jak zawsze zawalony powodzenia dalej obrałem kierunek Brunszwik i jadę dalej kocham i nienawidzę tej pracy choć jazda sprawia frajdę ale niektórzy ludzie dobijają mam wrażenie że niemcy mają podobną mentalność do polaków Cel pierwszego ładunku podczas mojej tułaczki będzie to Inglostadt nie daleko Norymbergi nagle widzę w lusterku służby BAG odrazu stresik bo te służby potrafią się doczepić o wszystko dzięki bogu że tachograf czysty i przed moim autem jest bus BAG widzę magiczne BITTE FOLGEN już mam pozamiatane zjazd na dzikiego (parkingu przy autostradzie) wychodzi z busa stary gestapowiec z swoim nieprzyjemnym wyraz twarzy zaczyna do mnie gadać po niemiecku o papiery auta towaru i odrazu sprawdzą tacho no dobra dywanik z skórki na bok odziwo nie doczepił się że w skarpetach jadę a nawet chcial zdjąć buty to mnie zdziwiło ponieważ zazwyczaj jak BAG mnie kontrolował to tak nie robili podpiął swoje urządzonko i zaczął sczytywanie w tym czasie drugi pan kontrolował ładunek otwarte drzwi i spojrzał pokazał kciuk w górę i kazał zamykać drzwi od naczepy natomiast ten co tacho sprawdzał zaprosił mnie do busa i rzekł po polsku jedź wszystko dobrze a jak chcesz dokręć pauzę bo jesteś czysty Szerokości okazało się że to polak pracujący w Niemczech i przymyka oko na pewne rzeczy bo wie jak jeszcze chcieli zrobić fotkę na pamiątkę pojechali dalej a pauzę dokręcam i dalej przed siebie w tym czasie kawa i papieros i można jechać pauza dokręcona to jadę dalej Brunszwik minięty kierunek Kassel przejadę się 7 ką od niepamiętnych czasów nie jechałem tędy małe przypomnienie starych czasów ah kocham to pauza wypadnie na Authofie MAXI Malsfed już niewiele zostało około 100 km 2 godzinki drogi także dziś wpadnie ładna liczba kilometrów jutro rozładunek ciekaw jestem czy zdążę na niego? I niestety korek kilometr przed miejscem odpoczynku no dobra po około 30 minutach dojazd do miejsca odpoczynku a to była kolizja osobówka nie wyhamowała i uderzyła w drugą kierowcy cali ale 30 minut stałem.Rajka już czeka na mnie wjazd do niej staje Kraj Zakończenia D mój dzień pracy się dziś skończył przejechałem 718 km i czasu jazdy mi zostało 1 minuta. Firanki zasłaniam kolacja telefon do domu rozmowa z ukochaną jak mi dziś poszło kolejny kierowca do domu zjechał i kolejny zaczyna swoją tułaczkę pytam co z dzieciakami gdy nagle ktoś puka do drzwi kabiny a był to kolega który lubi mnie wkurzać ale lubię go myślał że śpię przywitał się i myślał że będziemy jechać razem a jednak on zaczyna jazdę a ja pauzę może go dogonię po mojej pauzie choć wątpię wracam do rozmowy z dzieciakami mały już tęskni za mną a jak zobaczył mnie na kamerce w telefonie od razu mu się uśmiech na twarzy pokazał po godzinnej rozmowie zacząłem jeść kolacje i oglądać film po zjedzeniu i obejrzeniu filmu idę spać . Budzik ustawiony .Dobranoc

A ciebie drogi czytelniku zapraszam do oceny mojej pracy i sugestii względem książki jak wspomniałem wcześniej pisze na bieżąco jak mam wenę to piszę to. Dziękuje Bajo Jajo do zobaczenia w kolejnej części.
Ja bym do tego jeszcze widział jakieś fotki i git
Super Soczewa! Big Grin
Witam zapraszam na lekturę.

Budzika wściekły wrzask ze snu wyrwał mnie podnoszę ciężko łeb, choć dopiero 6:02 takim cytatem zaczynam kolejny dzień mojej tułaczki dziś rozładuje towar załadowany w „domu” zapalając papierosa i popijając poranną kawę piszę do spedytora, iż rozładuje w porannych godzinach towar i lepiej, żeby do czasu kiedy się rozładuje znajdzie mi kolejny ładunek najlepiej w kierunku Włoch po tym, że SMS-się zadzwoniłem do ukochanej żony z pytaniem co i jak w domu opowiedziała, że chłopaki z braku zajęcia upiększają flotę i pracują nad bieżącymi sprawami co może się zepsuć jak będą jechać byłem w szoku, ponieważ godzina siódma rano, a oni już grzebią przy autach mi natomiast sen z powiek spędza jak będzie wyglądać rozładunek po około trzydziestu minutach kończę rozmowę i zaczynam szykowanie do wyruszenia firanki ułożone w harmonijkę posprzątane po śniadaniu gary umyte na tachografie magiczne 10:45 pauzy jeszcze piętnaście minut i wyruszam na Instagramie napisał do mnie kolega z młodzieńczych lat wskazuje na to, że będę miał towarzysza, ponieważ jedzie tam gdzie ja, czyli do Ingolstadt przy okazji gdy będę czekał na fracht to przejdę się w okolice fabryki BMW dobra 11:01 wskoczyło wpis manualny kraj rozpoczęcia Big Grin (Niemcy) zatwierdź kierownica opuszczona jedziemy z tego piękniego autohofu do celu 371km z miejsca gdzie spałem ledwo co wyjechałem, a pan spedytor już mi znalazł ładunek, czyli nici ze zwiedzania mekki produkcji BMW, a jadę do ukochanych Włoch konkretniej w okolice Milanu zaraz wykonuję telefon do kolegi, który mieszka właśnie pod Milanem być może nie będę spał w kabinie, lecz u niego, ale to po rozładunku na cztery godziny trzydzieści minut dojadę na rozładunek, a szanowny spedytor powiedział, że mogę od razu wjeżdżać ciekawe, czy okaże się to prawda co to za dzień jak w korku nie będę stał standardowo najechanie na tył karetka policja i autostrada zamknięta załadunek mam o 12, więc jakieś tam pole manewru posiadam, lecz nie wiadomo ile będę w korku stał po około godzince spędzonej w korku jadę dalej została godzina dzięki boku koniec tego korka i mogę jechać dalej dojeżdżam do miejsca rozładunku i o dziwo pan spedytor miał racje pan na bramce widząc moje auto od razu otworzył szlaban i kazał jechać na miejsce rozładunku aut tak też uczyniłem rozpinam bok naczepy wózkowy zabrał papiery po około 15 minutach zaczął wyładunek towaru cmrka podpisana bok spięty wyruszyłem na miejsce załadunku, a miałem do niego 5km, czyli 25 minut drogi nareszcie zjem obiad przy okazji awizacja na godzinę 14 to mam czasu, a czasu, a powinienem skończyć o 15 jazdę, lecz dziś wykorzystam kolejną dychę by ujechać coś, bo załadunki z tego, co kierowcy mi mówili idą szybko i tak było z rampy załadowane kartony do Włoch i jedziemy dalej pauza dziś wypadnie na granicy Niemiecko Austriackiej mój Fafik gna ile sił, lecz ograniczenie do 90 km robi swoje dobra dziewięć godzin wyjeżdżone pauza na kolacje i godzinkę podciągnę ten dzień dał mi w kość korki nie korki cóż taka jest droga nieprzewidywalna i zaskakująca. Wracamy do realiów pauza minęła szybko, a ja wyruszam na granicę Niemiecko Austriacką czasu mi starczy do przekroczenia granicy i stanę na parkingu w miejscowości Scharnitz według nawigacji stanę o godzinie 17, czyli tak jak planowałem pauza jedenaście godzin i jutro dolecę do Bergamo stamtąd udam się na weekend, który spędzę u kolegi auto będzie stało na jego placu, a ja wyśpię się w jego, a nie kabinie poopowiadamy jakieś historie przy grillu dobra to plany na jutro jest aktualnie na granicy Niemiecko Austriackiej do celu jakieś 6km, czyli blisko także można już wpisywać w tachografie kraj zakończenia, A (Austria) telefon do żony, że jestem dalej, niż myślałem godzina 17:01 wpisana pauza dzień zakańczam z wynikiem 568km i 10:01 jazdy przepracowałem dziś 12 godzin budzić ustawiony na godzinę czwartą rano Dobranoc.

A ciebie drogi czytelniku zapraszam do oceny moich wypocin pisania sugestii co poprawić Bajo Jajo!

Stron: 1 2
Przekierowanie