Po ogarnięciu całego PC i odłączeniu i podłączeniu wszystkiego na nowo nic nie uległo zmianie, furmark odpalony i chwile płynnie chodził następnie wywala artefakty i brak obrazu na ekranie.
Generalnie nigdy linuxa nie odpalałem i nie wiem co się z tym je więc to może zostawię sobie na weekend lub jak będę miał więcej wolnego czasu w tygodniu. Generalnie to fajnie że jest zainteresowanie tematem i nikt od razu nie skazuje na ewidentne rozpieprzenie karty. W międzyczasie może jakiś zasilacz uda mi się do komputera załatwić na podmiankę do testu
Jeszcze jedno pytanie do kolegi Radola, mówisz że masz taką samą kartę tak z ciekawości zapytam z jaką prędkością chodzą Ci wiatraczki gdy nic nie robisz na komputerze? Mam dziwne wrażenie jakby u mnie chodzą troszkę za szybko. Karta w stanie spoczynku 29* a wiatraczki chodzą na ~900 rpm = ~20% fan speed
Szczerze?
Ja się nie przejmuje takimi rzeczami - nie instaluje żadnych rzeczy 'monitorujących' to i owo na karcie i ogólnie w komputerze, bo prawdę mówiąc to jest pierwszy krok prowadzący do "fobii sprzętowej"
i wyrosłem już z przejmowania się 'pierdołami' które tylko potęgują potem wrażenie że coś tam zawsze jest nie tak jak powinno.
Zamiast sobie grać i używać bezstresowo komputera, to potem nasłuchujemy i sprawdzamy wszystko i wszędzie - i człowiek dostaje właśnie takiej fobii (przepraszam za wyrażenie - dostaje pierdolca)
Takie samo podejście mam co do procka, temperatur..itd..itd..
Nie mam kompletnie pojęcia z jakimi obrotami mi wiatraczki kręcą - ale w stanie spoczynku karta pracuje bardzo cicho i nie mam potrzeby zagłębiania się bardziej w temat.
p.s
Po ogólnym zachowaniu się kompuitera widzę czy jest wsio ok czy może być coś nie tak, ale i tak nigdy nie miałem potrzeby sprawdzania wszelkich prędkości, temperatur itd..itd
Nie mam żadnej fobii sprzętowej, ale w zaistniałej sytuacji po prostu chciałem sprawdzić gpu-z czy wszystko w normie. Generalnie nie miałem ostatnio czasu na większe cuda ale dziś przysiadłem do pceta i odpalam i patrze że już przy logo windowsa i latającym kółeczkou ekran zalany artefaktami. Zresetowałem dziada, nawet skombinowałem sobie na chwile drugą kartę do sprawdzenia czy to może slot się nie pieprzy, już miałem na penie stery zgrane do kart zastępczej ale coś mnie tknęło na reinstal systemu bo w zasadzie co mam do stracenia? 1,5 godziny lub nowa karta graficzna na którą w obecnej chwili nie bardzo mogę sobie pozwolić. Właśnie wtedy wydarzył się cud
po reinstalowaniu windowsa zainstalowałem stery od grafiki i grę którą miałem pod ręką. NBA 2K14 wcześniej nie mogłem przebrnąć przez ekran główny bo zwiecha i artefakty. Teraz stopniowo zwiększałem ustawienia graficzne i wszystko na maksa hula jak ta lala, fakt że gra też nie jest jakoś wybitnie wymagająca ale jest progres w porównaniu z poprzednim razem. Czekam na etsa aż pobierze się na steamie i zrobie update sytuacji