eTrucks.pl • Od 17 lat najlepsze forum z modami do ETS1, GTS, ETS2, ATS, ST

Pełna wersja: Praca jako początkujący spedytor/dyspozytor
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć, od dawna obserwuję forum i myślę że ktoś z niego na pewno będzie w stanie mi pomóc! Big Grin

Sprawa wygląda tak, że od czerwca jestem w firmie jako spedytor/dyspozytor, ale zawdzięczam to temu, że mój tato jest tam kierowcą i mnie wkręcił. Było mówione, że najpierw oczywiście to wszystko będzie w ramach szkolenia itp. itd. Ogólnie na rozmowie rzucili, że mam się nauczyć włoskiego co akurat nie było problemem. Wszystko fajnie, jeździłem 3 dni w tygodniu za 900zł. Powiedzmy, że jak na szkolenie to dupki nie urywa mówiąc kolokwialnie ale jest to znośne.

No i tak minął czerwiec oraz lipiec, bo za sierpień miałem połowę z racji przestoju i tego, że nie byłem po prostu potrzebny fizycznie w firmie. Chociaż tak nie do końca, ponieważ zrobiłem im przysługę, gdyż podczas tego okresu wolnego specjalnie przydymałem 50km do Krakowa, żeby zawieźć im towar na rynek bo nie miał kto... zapomnieli, że ten co rozwozi tutaj to jest na urlopie jeszcze jeden dzień. Ja się zgodziłem myśląc, że przyplusuję no i fajnie. Przed tą przerwą końcem sierpnia kazano mi przemyśleć sprawę wynagrodzenia, w przypadku gdybym przyjeżdżał 5 razy (pełen etat).

No to przyszedł wrzesień i dzień sądu ostatecznego... rozmowa, więc powiedziałem że okolice 1800-2000zł byłoby dobre, na co usłyszałem, iż weź pod uwagę że to dalej jest okres szkolenia. Szef wyraźnie dał mi do zrozumienia, że z obecnych proporcji wychodzi mi 1650zł. Ja jak idiota zgodziłem się, bo uznałem że jeszcze jeden miesiąc mogę się przemęczyć a też nie chciałem go trzymać w niepewności (chyba dbam bardziej o ich interes, niż o swój). Podczas września doszło dużo nowych obowiązków, jestem cały czas w tej pracy od poniedziałku do piątku nawet poza godzinami urzędowania w biurze. Wiadomo, taki urok tej branży ale raczej nikt tego nie robi charytatywnie tylko za jakieś pieniążki. No i koniec końców poczuwam się, że nie są te pieniądze adekwatne do tego co robię.

Dla przykładu znajoma poszła na początku września w lokalnej bursie jako pomoc administracyjna i ma 1100zł na pół etatu netto. A ja miałem 900 i do tego robiłem 100km dziennie na dojazd do pracy. Druga znajoma która pracowała już właśnie jako spedytorka, po 4 miesiącach miała 3000zł, a po roku okolice 5-tki. Jasne, wiedziałem że nie będzie łatwo jednak brak najniższej krajowej oraz to, iż ciągle mam umowy zlecenie wystawiane miesiąc po miesiącu nie wygląda optymistycznie. Pod koniec września jak szef wrócił z urlopu to zapytałem go o moją przyszłość w firmie itp, jaki jest na to pomysł to usłyszałem tylko że mam potencjał, ćwiczymy dalej schemat 5 dni w tygodniu a odnośnie finansów nic. Poruszyłem z nim też wątek pracy zdalnej w poniedziałek/wtorek, ponieważ wtedy jest dużo mniej do roboty a nawet jeśli, to w domu mam taki sprzęt, że z pewnością moja wydajność by wzrosła niż podczas pracy na tym powolnym laptopiku w biurze. Usłyszałem jednak, że taki jest plan docelowy jednak jest na to jeszcze zbyt wcześnie. Jedyny plus tej sytuacji, to że zawiesił mi naukę włoskiego, no bo nie mam teraz czasu żeby coś zrobić konkretnego wokół domu. Jest 4 miesiąc a ja nadal nie mam najniższej krajowej, umowy o pracę. Tak jak wcześniej powiedziałem, chyba po coś te stawki minimalne rząd wprowadza, aby ludziom żyło się lepiej i nie byli wykorzystywani. Chyba, że mam im być dozgonnie wdzięcznym za to iż umożliwili mi nabranie doświadczenia i wzięli mnie jako kogoś, kto nigdy wcześniej nigdzie nie był zatrudniony? No i pytanie finalne jest następujące, czy faktycznie jestem robiony na kasę, czy może jednak zbytnio dramatyzuję i nowicjusze tyle zarabiają? Jesteście w stanie poradzić, co Wy byście zrobili w takiej sytuacji?

Zaznaczę, że drugiej strony nie chcę rezygnować z pracy w tej akurat firmie, ponieważ od zawsze wolałem być w tym zawodzie po tej drugiej stronie barykady i iść jeździć ciężarówką a nie siedzieć w biurze... zawsze mnie do tego ciągnęło i prawda jest też taka, że dostrzegam to iż praca w biurze mnie nuży, męczy i muli strasznie. Chyba tak jak uważałem, nie nadaję się do tego...mam teraz podejście, iż póki jestem młody, kocham jeździć, zwiedzać, podróżować to chciałbym zwiedzić kawałek świata chociażby z kabiny ciężarówki. Z kolei palić mosty i potem wracać jako syn marnotrawny, to trochę niezbyt fajne zachowanie.
Nie no, pracujesz na pełny etat, z nadgodzinami, jak piszesz, to ci się chociaż ta najniższa krajowa należy, jak psu buda. Przecież więcej dostaniesz za pracę w biedronce, niż u tego dziad przewoźnika. Skoro jest taki centuś, to niech sam robotę dla zestawów ogarnia, a nie wyciera sobie gębę spedytorami "zatrudnionymi na przyuczenie". No, chyba że nie wykonujesz swojej pracy samodzielnie, ktoś zza pleców cały czas nadzoruje Twoją pracę i musi cię wspomagać w wykonywaniu codziennych obowiązków. Ale gdyby tak było, to podejrzewam, że już po okresie pierwszych trzech miesięcy by Ci podziękowali za pracę.
(06/10/2020 11:48 AM)rafaelcz82 napisał(a): [ -> ]Nie no, pracujesz na pełny etat, z nadgodzinami, jak piszesz, to ci się chociaż ta najniższa krajowa należy, jak psu buda. Przecież więcej dostaniesz za pracę w biedronce, niż u tego dziad przewoźnika. Skoro jest taki centuś, to niech sam robotę dla zestawów ogarnia, a nie wyciera sobie gębę spedytorami "zatrudnionymi na przyuczenie". No, chyba że nie wykonujesz swojej pracy samodzielnie, ktoś zza pleców cały czas nadzoruje Twoją pracę i musi cię wspomagać w wykonywaniu codziennych obowiązków. Ale gdyby tak było, to podejrzewam, że już po okresie pierwszych trzech miesięcy by Ci podziękowali za pracę.

Zgadza się, przykładowo 2h temu dorwałem ładunek bo jakoś tak się wciągnąłem w to iż transa włączam po powrocie do domu właśnie z nadzieją wychaczenia jeszcze czegoś ciekawego...no i proszę, jedna paletka wpadła. Smile

Sam przewoźnik nie jest dziad, bo to mała firma rodzinna w sumie mocno i te osoby z biura siedzą tam od lat i raczej nie narzekają na zarobki skoro już tyle tam są. Ja mam wrażenie, że jestem gorzej traktowany z tego powodu iż jestem synem "tylko i wyłącznie" kierowcy. Czemu? Ponieważ w maju zatrudnili córkę vice, która jest tylko i wyłącznie spedytorką i rozmawia z klientami, wpisuje sobie ładunek do systemu i my to zabierzemy albo nie. Ewentualnie szuka obcych przewoźników dla tych swoich klientów. Tak wygląda jej dzień pracy, trochę pisania maili, trochę na transie, parę telefonów i się żyje...procent od zleceń leci. Ponadto w połowie lipca miała rozmowę z szefem, odnośnie zatrudnienia i jak się domyślam to dostała normalną umowę o pracę. Dodam, iż jest polonistką, ma 38lat i nigdy wcześniej nie była związana z transportem, dopiero tutaj się uczyła jakie wymiary ma naczepa i tym podobne. No i ona sobie już może zarabiać na klientach przez sierpień, wrzesień a ja dalej słyszę o szkoleniu. W takim razie jestem mniej zdolny od niej, co mocno przeczy temu co ciągle od nich słyszę (potencjał, talent, duże moce przerobowe, energia, chęci i zapał do działania).

Co do samodzielności, to sam dzwonię gdy kierowca ma jakiś problem, czy to dopytać do której ładują a to wyjaśnić coś ze zleceniodawcą z transa. Sam z siebie też na bieżąco monitoruję gdzie znajdują się pojazdy, wpisuję zlecenia do tabelki i do systemu, odznaczam załadunki/rozładunki, pilnuję smsów z kierowcami, sam też szukam jakichś ładunków których proces odbioru i dostawy kontroluję (informuję stale tych zleceniodawców). Szukam noclegów dla gościa, który jeździ małym fafikiem po kraju...a do tego jeszcze zostałem wrobiony w szukanie przerzutów bądź powrotów dla krajówkarzy po tym jak rozładują importy z Włoch. Myślę, że mam troszeczkę więcej obowiązków od tamtej dziewczyny a płacowo zapewne to wygląda jakbym robił 2x mniej i był tylko od noszenia im kawy.

Myślałem, że faktycznie tyle się zarabia bo trafiałem na jakieś rozmowy z etransportu iż taki młodziak/nowicjusz to ma okolice 1600-1800zł. Sądziłem też, że to może przez ten cały koronakryzys firmy transportowe jak to tego typu firmy szukają cięć i wykonują je właśnie na nowych pracownikach. W każdym bądź razie robię sobie "plecy" i już znalazłem 2 ogłoszenia w mojej miejscowości na spedytora, a także 2 odnośnie jazdy na busach. Kazano mi wysyłać CV wraz z listem motywacyjnym i zobaczymy co z tego będzie. W planach też mam zrobienie prawa jazdy C+E, ale to z dofinansowania z UE bądź UP bo jak widać obecna praca nie pozwala mi na takie wydatki...ba, nie pozwala na utrzymanie samochodu którym dojeżdżam. 700-750zł idzie na samo paliwo, nie mówiąc o tym że koszt jazdy to nie tylko właśnie sama benzynka lub diesel. Tongue
Przekierowanie