Ustrzelony przez spottera w okolicach Smoleńska

Jeszcze podczas rozładunku drewnianych bel konstrukcyjnych w Sines dostałem telefon ze spedycji. Dobre wieści, miałem załadować puste palety, rzut beretem od miejscowości w której się obecnie znajduje. Rozładunek Madryt, potem szybko do Zarazgozy, robimy przepinkę, i ładujemy na Kazachstan. Plan prosty - niezbyt zawiły, 7000 kilometrów dwa załadunki i rozładunki, jedna przepinka. Załadunek na stolicę Hiszpanii poszedł sprawnie. W związku z tym że miałem już wyjechane tego dnia ponad 3 godziny nie udało mi się dolecieć na rozładunek na strzała. Około 250km przed Madrytem stanąłem na pauze i tankowano. (wszystko wyliczone na styk ). Rozładunek na strefie w jakieś niezbyt wielkiej firmie, na szczęście poszło sprawnie dzięki czemu wieczorem byłem już na bazie zrzucić naczepę. Nie było zbyt prosto. Spedytorowi oczywiście umknęła taka drobnostka że naczepę mam odebrać z serwisu ogumienia oddalonego 20km od bazy. Jakieś 30 minut szukania naczepy jak krew w piach przez darmozjada jednego... Na załadunek dotarłem jak było już ciemno. Do Kazachstanu transportowałem aluminiowe elementy dachowe. Ładunek bardzo fajny, leciutki - ważył około 9,5t tak że nawet ośki nie opuszczałem w naczepie. Natomiast za pospinanie tego na naczepie powinienem dostać Nagrodę Nobla. W taki oto sposób środę zakończyłem gdzieś nieopodal granicy z Francją. Plan na następne trzy dni był taki, aby na sobotę dojechać do Łodzi, skąd mógłbym przedostać się pociągiem do Elbląga na krótki weekend z rodzinką. Od celu dzieliły mnie jedynie Francja, Niemcy, Czechy i jakieś 2000km do przejechania. Co mogło pójść nie tak? Otóż zabrakło mi godziny czasu i weekend spędzałem na mopie na S8 między Wrocławiem a Łodzią… Jakby ktoś pytał… to przynajmniej kolega ze Scani obok był z Elbląga.
Całą relację postanowiłem podzielić na dwie części, co by Was nie zanudzać zbyt długim tekstem i milonem zdjęć starej scani

Kilka fotek mojego skromnego "pociągu"

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

(ES) Zaragoza --> (CZ) Praha
Część 1 z 2





Nasza firma postanowiła postawić na środowisko. Vs Marcotran podjęła decyzje o zakupie paru ciężarówek zasilanych LNG. Wybór padł na samochody marki IVECO. Samo autko bardzo fajnie i bogato wyposażone. W aucie jest wszystko czego potrzebuje kierowca międzynarodowy. A więc może nie przedłużając zaprezentuje egzemplarz którym ja się poruszam aktualnie po Europie.



Na zdjęciu powyżej czekałem na telefon z firmy, że moge podjechać i zabrać już załadowana naczepe. Następnie wyjechałem w swoja pierwsza trasę pojazdem na LNG. Pojazd okazał się bardzo przyjemny. Silnik chodzi bardzo cicho, jest wręcz niesłyszalny.




Tak jak pisałem na samym początku pierwsza trasę na Ivanie dostałem do Czech a dokładniej do Pragi. Tam też miałem rozładować towar jakim były profile aluminiowe. Kilometry leciały same, bez stresu na luzaczku przemierzałem kilometry po FR.




Jednym z największych plusów tego auta to reflektory w technologii full led. Auto posiada bardzo dobrą widoczność dzięki nim.










Relacja bez większego komentarza, jednak na ten moment nie mam za dużo do powiedzenia o tym samochodzie. Jest to nowe doświadczenie dla mnie jak i dla firmy. W następnych relacjach postaram się bardziej opisać autko, wypowiedzieć się na jego temat a zarazem stwierdzić czy zmiana na plus dla firmy czy raczej słaba opcja.