W ostatni weekend, zadzwonili do mnie z firmy, że mają dla mnie dobry fracht na Węgry, jak tu nie odmówić, zapakowałem się do audicy i czym prędzej przyjechałem na bazę. papiery już wszystko było gotowe, auto zalane pod sam korek, wypisałem szajbę i pośpiesznie się pożegnałem z kolegami z firmy. Chwilę później zadzwonił telefon od spedytora z dokładnymi że ma mi przysłać SMS-a ze zdjęciem z google maps jak dojechać. Trasa przebiegła pomyślnie, lecz ku mojemu zdziwieniu po powrocie kazali mi następnego dnia jechać na Zachód. Wróciłem, wypiłem zimne piwko, następnego dnia z rana pojechałem zatankować, nie starczyło czasu nawet na umycie samochodu. Ładunek to telewizory 19t. Spalanie ku mojemu zdziwieniu było bardzo niskie, niecałe 24l/100km.

Okolice Krosna.


Okolica Barwinek.


To zaczynamy, już Słowacja.


Tutaj pasowałaby obróbka tego zdjęcia.


Niecałe 30km. od celu.


Tutaj film się urwał...

Powrót, już Łuków.


Dzwonię do kolegi żeby bramę otwierał na bazie.


Już na bazie, do następnego.


Wracamy do domku.


Tym razem króciutka relacja, ale myślę że mimo wszystko udana.

Zapraszam do komentowania.

Pozdrawiam.

Siema, trafił mi się kurs na ADR-y, podpiąłem naczepę i szybko poleciałem, wracam, podpinam kassbohrera i w drogę, trasa zapowiadała się już na początku bardzo fajnie, bo cel znajdywał się w Brazylii. Co będę się rozpisywał, sami zobaczcie.

Lecimy z ADR-ką.


Rozładowani, pauza na serwisie.


Ostatnia fotka i jedziemy się pod kassbohrera podpinać i na Brazylię.


Następna część fotorelacji będzie z tamtych okolic, z naszą kassbohrerką.