No to jedziemy.Po tygodniach poszukiwania jakiejś w miarę ogarniętej pracy zawędrowałem do Nevady,nadal nie wiem co ludzie w niej widzą-sam piach.Zatrudniłem się w stosunkowo małej firmie,na stanie jest około 5 ciężarówek Kenwortha,trzy naczepy typu chłodnia i dwie stare naczepy plandekowe.Kenworth na którym ja siadłem kojarzy mi się bardziej z meksykiem niżeli z nevadą bądź kalifornią no ale ma świetną klasyczną kabinę.Na początku było trochę krótszych tras żeby sprawdźić nowego pracownika ale teraz po krótkim okresie próbnym wyruszam w dalsze trasy.W ostatni czwartek z samego rana ruszyłem z Las Vegas do Howthorne,zazwyczaj na 95-tce o tej porze jest jeszcze spokojnie......Sieczka zaczęła się przy wjeżdżaniu w głąb pustyni.Jakiś geniusz spowodował wypadek więc cała kolumna samochodów musiała zwolnić.Dalej było już tylko znienawidzone Tonopah,na wyjeździe z tej wiochy zawsze czeka się tyle czasu.Za cholernym białym T680 z Safeway musiałem tułać się przed dobrą godzinę i w końcu dotarłem na rozładunek.













Drugim kursem tego dnia była trasa Howthorne -> Reno ze sprzętem AGD.Miałem trochę czasu w zapasie więc zjechałem nad jezioro i skorzystałem z chwili.Dalsza trasa jakoś zeszła,w Carson City zawsze są korki więc wybrałem odrobinę dłuższy lecz mniej zawalony objazd i tak oto kończę tą relację.














To do następnego...

Miałem z tych zdjęć skleić jakąś relację ale się pogubiłem które są z jakich tras.Stojąc w Winnemucce w nocy jakiś geniusz wyrwał mi lusterko z maski,rano wychodzę obejść zestaw i lusterka nie ma.Trudno się mówi.

Miały być regularne relacje i ni ma......Trochę mi mój plan nie wypalił ale trudno.Ostatnio nie działo się zbyt wiele,trafiły się zlecenia na kalifornijskie wybrzeże i tak zaliczyłem San Diego,Los Angeles i San Francisco z którego niedawno uciekałem. No i zmieniła mi się ciężarówka.









Jeszcze wincyj pustyni i ciepła!

Fajna ta Arizona