Po ostatniej zrzutce w poniedziałek zadzwonił do mnie spedytor z wiadomością o kursie do Austrii, czyli tak zwane "Kasztany".
Bez wahania udałem się na firmę po ładunek a dokładniej 16 ton karmy dla psów, myślałem że wszystko gotowe ale niestety zawsze coś się zdarzy... Spedytor zapomniał załatwić papierów. No więc miałem 2 godziny opóźnienia, na moje szczęście nie było korków więc szybko przejechałem przez Niemcy