Siema, siema. Po zjeździe na Polskę po trasie do Hiszpanii wiedziałem, że na bazie będzie czekać coś do mojej Scanii. Wróciłem do domu w nocy, jakoś o 3, odstawiłem auto u mnie pod domem, poszedłem do domu, wykąpałem się i poszedłem spać, uprzedziłem Dominika, iż zestawem zawijam pod moje miejsce zamieszkania. Oczywiście szefo nie miał z tym żadnego problemu. Jakoś o 10 rano wyjechałem w kierunku bazy. Gdy dojechałem czekali tam na mnie Paweł, który wziął moją naczepę i pojechał się za mnie załadować, ponieważ moja Scania leci na warsztat, Dominik, czyli szef i pomysłodawca, dobra dusza, bogata faja i takie tam inne... Szefuncio dał mi pieniądze na 3 butelki Jack'a Daniels'a i kazał czekać na telefon. Nie zadawałem pytań, wsiadłem w firmowe auto, pojechałem do sklepu kupić te Jacki i zawinąłem do domu sprzątać garaż i umyć moje motocykle. Jakoś o 16 dzwoni Dominik i mówi "Ty, no słuchaj Szymciu, wpadnij na bazę już z tymi Jackami, zobaczysz efekt" Pojechałem i ujrzałem moją Scanie... w jakim stanie? Oceńcie sami...

Tutaj macie trochę fotek w nocy

No i jak się podoba efekt końcowy? Na następny dzień rano przyjechałem na bazę, dogadałem sie z Kamilem, że mamy być na 9, auto Pawła stało z moją naczepą, przeczepiliśmy się, zatankowałem swój zestaw, postawiłem w rajkę i dziś wieczorem wyruszam w trasę, jadę do Holandii. To by było na tyle, liczę na komentarze i jakikolwiek odzew, pozdro.

Ja już spakowany i wyjechałem, powrzucałem trochę moich badziewi do środka i ruszam w stronę Holandi, z niej prawdopodobnie lecę na Austrię, aczkolwiek nic pewnego, zobaczymy co spedytor powie. Macie kilka foteczek z mojego wieczornego wyjazdu