Cześć i czolem, już jakiś czas mnie tutaj nie było. Odbyłem trochę dluższy urlop i wczoraj wróciłem do pracy.





W poniedziałek o godzinie 16 zadzwoniłem do spedycji, że jutro mogę już ruszać jeżeli coś dla mnie mają. Jacek odpowiedział, że zadzwoni za godzinę jeżeli coś znajdzie, minęła godzina 17, potem 18 i nie zadzwonił, więc koło 20 spokojnie otworzyłem sobie piwko i miło spędziłem wieczór, pomagając naszemu mechanikowi Wieśkowi w warsztacie. Następnego dnia wstałem o godzinie 7:00, zjadłem śniadanie i zacząłem oglądać poranną telewizję, gdy zadzwonił telefon. Odebrałem okazało się że to Jacek ze spedycji, znalazł dla mnie robotę. Szybkie pytanie za ilę moge być gotowy? Odpowiedziałem, że za jakieś 2 godziny, więc wszystko elegancko wyszło, bo miałem na 12 zaplanowany załadunek mebli do Niemiec (Kolonia) w pobliskim Biłgoraju, więc o godzinie 10:00 wyjechalem z bazy, i gdzieś w okolicach 11:15 byłem w Biłgoraju pod bramą Black Red White. Oczywiście pierwsze pytanie o której załadunek? Odparłem , że o 12, więc kochany pan z bramy wysłał mnie na parking bo załadunek punkt 12...
Na szczęście moje i jego rzeczywiście zacząłem ładować o 12, sam załadunek trwal może z 40min, ponieważ chłopaki z wózków ładowali bokiem.
Po załadunku rozplanowałem sobie na dzisiaj dzień pracy, głownym celem było dotarcie do Zgorzelca, (724km, jednak z Biłgoraja, to będzie jakieś 680km).
Planowałem dojść na 9h bez większego problemu, choć nasza kochana A4 posiada pare utrudnień o czym się potem przekonałem, więc tak czy siak musiałem iść na 10h, żeby wykonać plan.



Jazda na załadunek



Już po załadunku w Biłgoraju, zaplandekowane, papiery odebrane, więc ogień!







O godzinie 23:05, zajechałem na na parking w Zgorzelcu, meega zmęczony, ustawiłem kraj zakończenia, popatrzyłem na zegarek, policzylem sobie godziny i okazało się że zdążyłem 10min przed zakończeniem czasu pracy.. ufff co za maraton ładnie się zaczyna tak po urlopie. Tak się rozpisałem o moich wczorajszych przygodach, że zapomniałem wspomnieć o zmianie jaka nastąpiła, czyli teraz jeżdzę czerwoną Magnumką, 480km, nawet to to sobie radzi. Pozdrowionka dla wszystkich!