Nie robiłem jeszcze w sumie relacji i szef mnie ściga więc ten tego




No więc to było tak

Kiel - Koszyce

Koło godziny 19.30 zostałem zawołany pod rampę, gdzie rozpoczęto załadunek. Jak się okazało na pace znalazło się 6 ton owczej wełny. Około 20.30 dostałem papiery,szybka fotka i lecimy na Koszyce.


Nawigacja pokierowała mnie na całkiem przyjemny land. Po prawej stronie rozciągał się cudowny widok. Zachód słońca, brzeg morza... Czy może być coś piękniejszego?


Przez większość trasy nie działo się nic szczególnego. Mały ruch, gwiazdy na niebie. A tutaj szybki cyk na Polsko-Czeskiej granicy.


Jazda nocą ma to do siebie, że nie raz się oczy zaczynają kleić, więc trzeba się wspomagać. Króciutka pauza na zakup kawy, szybka fotka i pędzimy dalej żeby zdążyć na czas!


Poranek przywitał mnie takim oto widokiem... Ten górski krajobraz ma coś w sobie


Samochód nie wielbłąd, napić się musi. Około 350km od Koszyc zaświecił się "żebrak". Rad nie raz przed Koszycami zjechałem na stację i napoiłem bestię.


Dojeżdzając na miejsce dwa razy sprawdzałem czy nie pomyliłem adresu. Wylądowałem na... farmie. Po rozmowie z gospodarzem(ręcznie i po łamanym polskim) okazało się, że zbiera wełnę z okolicznych gospodarstw i wysyła ją na czyszczenie do Niemiec. Podziękował za to, że dojechałem przed czasem i podarował flaszeczkę trunku swojej roboty. Coś czuję że najbliższy weekend szyyybko zleci