Siemka,dziś coś ode mnie

Poniedziałek
Wstałem o 9:00,na spokojnie się ogarnąłem,zrobiłem śniadanie,wypiłem kawę. Nie musiałem się śpieszyć bo załadunek miałem na godzinę 15, Poszedłem do sklepu zrobić jakieś szybkie zakupy na następne dni i była już 11,koło 13:20 wyjechałem z bazy. Droga upłynęła szybko bo to nie całe 100 km O 14:40 byłem na miejscu,kazali mi się ustawić przed bramą i czekać na wyświetlenie numeru z rampą do podjazdu. Ładowałem 18 ton napojów do magazynu w Elblągu. Pani w biurze wydała mi papiery i nie pozostawało mi nic innego jak dzida przed siebie! Wyjazd z Lublina poszedł sprawnie i szybko,trochę się korkowało na obwodnicy ale nie było tragedii. Do Warszawy droga układała się spokojnie. Na wysokości Ostródy wykręciłem pauzę i zjadłem sobie kanapki przygotowane w domu. Na miejsce zajechałem koło 21,firma była czynna do 22 więc tego samego dnia udało mi się zrzucić i czekać na dalsze informacje od spedycji.

















Wtorek
Po rozładunku udałem się na parking,gdzie spędziłem noc. Po przebudzeniu zobaczyłem sms od spedytora Adama z kolejnym ładunkiem i szczegółami. Zrobiłem szybko poranną toaletę i udałem się po wskazany adres. Załadowałem 15 ton jabłek z którymi miałem strzał do Rygi. O 12 wyjechałem w kierunki granicy w Grzechotnikach. Ruch był spory, szło to bardzo mozolnie,w dodatku na granicy odstałem drugie tyle Na szczęście na autostradzie udało mi się trochę podgonić i po jakimś czasie byłem już w okolicach Kaliningradu. W Sowiecku wjechałem na Litwę gdzie musiałem wykręcić pauzę i startowałem następnego dnia dalej.























Środa

Przebudziłem się nad ranem bo nie mogłem spać i przeleżałem na łóżku chyba z 2 godziny do wybicia budzika. Wstałem i zacząłem się szykować do wyjazdu. Do Rygi droga była nudna i nic ciekawego się nie działo. Rozładunek miałem w centrum miasta w markecie do którego trochę zabłądziłem przez roboty drogowe i zamknięte drogi w centrum miasta ale jakoś się udało. Na tym mój dzień się zakończył bo kolejny załadunek miałem następnego dnia i udałem się na zwiedzanie miasta.







Czwartek

Czwartek powitał mnie z dobrymi wieściami bo ładowałem do Sztokholmu czyli w końcu jakiś inny kierunek niż dotychczas. Prom miałem na 15. Ustawiłem się w kolejce do wjazdu a w między czasie otworzyłem laptopa i dokończyłem oglądać film z poprzedniej pauzy. W Szwecji byłem po dobrych kilu godzinach,w czasie podróży przespałem się trochę i zjadłem obiad który był w cenie biletu Z promu pojechałem pod wskazany w dokumentach adres, a było to jakieś gospodarstwo.















Jest to moja pierwsza relacja,może nie jest idealna i zdaję sobie z tego sprawę ale jak możecie to zmotywujcie komentarzem do dalszego rozwoju!
Pozdro!