G&K Transporte - Wersja do druku

Jak mogliście zauważyć w zapowiedzi mojej relacji, była tam stara chatka w głęboko słowiańskim stylu. W takich też kierunkach od kilku dni przebywałem będąc w trasie. Spedytor pokierował mnie z dalekiej Norwegii - Kirkenes - do Odessy - miasta na południu Ukrainy. Pierwsza część trasy odbywała się standardowo przez kawałek Norwegii, potem Finlandię, jednak dalsza - a więc Rosja, Białoruś, Ukraina, pozwoliły mi dostrzec piękno naszej słowiańskiej natury. Zabrzmiałem jak poeta jakiś

Trasa liczyła aż (lub tylko) jakieś 3220 kilometrów. Taka optymalna w sumie

Nic nowego w moim truckerskim życiu. Załadunek miałem wściekle rano, oczywiście dzięki spedytorowi. Zamiast umówić mnie na jakąś normalną godzinę, temu się zachciało 5.00. No cóż, pieniądze same się nie zarobią, więc ze zgrzytem zębów pojechałem na firmę, z której wyjechałem dopiero przed 7.00. Akurat miasto zaczęło się korkować, więc wyjazd z niego był utrudniony. Za fińską granicą napotkałem cudowne widoczki wschodzącego słońca, a gdzieś w szczerym polu na stacji wykręciłem 45 minutówkę. W taki też sposób, bez przeszkód mijały mi dni i noce, aż dojechałem do Odessy. Tam w porach wieczornych czekałem na rozładunek, a po nim poszedłem pozwiedzać miasto, w którym byłem pierwszy raz w życiu. Co dalej, sam nie wiem, jak to zwykle bywa