God kväll! Jak to mawiają Szwedzi.
Witam Was bardzo serdecznie i zarazem zapraszam na kolejną relację z udziałem Ski

Piosenka z dedykacją dla Jordixa, który pokazał nam moda na tablice DDS dla Scanii Mam nadzieję że kojarzysz i może lubisz ten zespół

Po dojechaniu z Gyoru (Węgry) do Rostock, zostawiłem zestaw na parkingu i poszedłem trochę rozprostować kości, zjeść, wypić, umyć się i poprzeglądać internet na laptopie. Po paru godzinach gdy już wszystko zrobiłem, dostałem SMSa od spedycji że mam ładunek, który muszę zawieźć do "ojczystego" kraju Nie no o Szwecję chodzi. Polska zawsze była i będzie moją ojczyzną hahah Podjechałem na załadunek, tam szybko i sprawnie im poszło no i trzeba było teraz dojechać kilkanaście kilometrów na prom, którym miałem przepłynąć do Gedser. Tuż przy wyjeździe z centrum Rostock miałem niemiłą niespodziankę w postaci Renault Clio które wyjechało mi na czołówkę, wyprzedzając kilka samochodów, w tym dwie ciężarówki na raz. Ostro dałem po hamulcach, aż mi kubek spadł na podłogę Niech się chłopak jeszcze cieszy życiem póki może bo miał 50% szans na przeżycie Po całym zajściu kierowałem się w stronę portu, który znajdował się kilkanaście kilometrów na północ. Po niecałych dwóch godzinach dotarłem do Gedser. Tam zjechałem na ląd, byłem w Danii. Później przejechać przez ten charakterystyczny most czy co to tam jest na Szwecję i wtedy to już zostają mi tylko same autostrady. Poszło gładko, bez wpadek czy czegokolwiek innego i gdzieś między północą a pierwszą w nocy dojechałem na plac rozładunkowy. Teraz tylko czekać do rana aż mnie rozładują i czekamy na kolejne zlecenie. Narkaa

Dziękuje za uwagę

Witajta

Około szóstej rano byłem już ponownie załadowany. Miałem przewieźć śmietanę do Sztokholmu Skorzystałem jeszcze póki mogłem z ostatnich minut pauzy no i punktualnie o 6.05 wyruszyłem. Trasa nie była długa, bo jak możecie zobaczyć na urywku wyżej to wychodziło +/- 507 km. Wiadomo że jeszcze trzeba zajechać na firmę, to odległość trochę się zmieni, ale nieznacznie. Mimo że był ranek to miałem lekkie problemy z wyjechaniem z miasta, bo wszyscy się ruszyli jechać do roboty. Jakieś 40 minut później już wyjechałem z miasta i teraz czekały mnie tylko ekspresówki i autostrady, które zaprowadzą mnie do Sztokholmu. Momentami było ciężko, bo niektórzy Szwedzi (tak jak zresztą Polacy, nie ma żadnej różnicy) nie zachowują się przyzwoicie. Na przykład jeden prawie we mnie wpadł jak na ograniczeniu do 70, pędził co najmniej 150, ale nie ważne już. Co było to było 50 km przed Sztokholmem, miałem niemiłą niespodziankę, podobnie jak w Niemczech. Też mi wyjechał samochód. Tylko że tym razem była korek spowodowany zamknięciem jednego pasa w kierunku Sztokholmu. Na moje szczęście w tym korku był też patrol policji, więc mnie puścili wolno, a tamtym jegomościem się zajęli Około 12.30 dojechałem na rozładunek i tera trza czekać na kolejny ładunek

Po pierwsze Kacper będąc na Islandii, gdzie miał dostarczyć swój ładunek, miał wypadek. Jemu nic złego się nie stało, jednak nie uszli z życiem pasażerowie + kierowca jadący samochodem który wyjechał mu na czołówkę. Zestaw na razie jest w fazie ściągania do Szwecji, a sam Kacper dostał się do Sundsvallu samolotem. Dostaliśmy od ubezpieczyciela zestaw zastępczy, którym Kacper będzie się poruszał do czasu aż dostaniemy odszkodowanie i zakupimy coś nowego.

Po drugie, w niedalekiej przyszłości zostaną wymienione naczepy Kogel, które posiadamy obecnie na naczepy "bardziej skandynawskie" że tak to ujmę

To chyba tyle. Narkaa