Bordeaux [F] -> Lyon [F] -> Genewa [CH]

Czwartek

Kontynuując mój tydzień pracy, po godzinie 10:10 załadowałem kartony w Bordeaux i miałem lecieć z tym do Lyonu. Do celu miałem jakieś 650 kilometrów, więc przy dobrych wiatrach mógłbym zdążyć. Kawka na trasę zrobiona, więc ruszałem i leciałem na pełnej żeby jeszcze dzisiaj rozładować. Z miasta udało się zgrabnie wyjechać co mnie cieszyło, potem wlocik na autostradę i ogień żeby dolecieć jak najdalej przed pauzą. Godzina 14:24 i znowu stanąłem sobie na parking przy bramkach, szybka szama i jazda dalej, niestety nie udało się daleko zajechać. Do celu zostało mi 360 kilometrów, więc ogień 9 złoty na blacie i jazda. Oczywiście kiedy najbardziej zależy mi na czasie to coś wyskoczy, tak samo przy tej trasie musiał trafić się jakiś remont drogi i mały koreczek się zrobił. Ten mały koreczek skutkował tym, że musiałem stanąć na pauzę i rozładować dopiero rano. Godzina 19:42 ja ustawiłem się na dużym parkingu przy jakiejś stacji, było spokojnie i bezpiecznie, więc zjadłem, umyłem się i poszedłem spać.

Piątek

Rano pobudka 4:30, 5:00 wyjazd i podlot 100 kilometrów na rozładunek. Z rana fajnie pusto na drogach, do tego piękny wschód słońca, nic tylko lecieć. Na firmie stawiłem się 45 minut po 6 i od razu kazali podstawić mi się pod rampę, wysłałem SMSa do spedycji i podczas ładunku czekałem na SMS powrotny. Rozładunek szybki, niecałe 45 minut i mieli zrzucone. Udało się coś znaleźć, godzina 8:12 kończą ładować w Lyon i lecę z tym 160 kilometrów do Genewy. Po rozładunku z Genewy mogłem jechać spokojnie na jakiś parking i zacząć pauzę weekendową. Była godzina 11:00 kiedy wyjechałem rozładowany z hali, stanąłem sobie na boku, przebrałem się i poszukałem jakiegoś dużego parkingu na google maps. Godzina 13:13 zjechałem na parking ze stacji, cały oświetlony, wszędzie kamery więc postanowiłem, że tam zostaje. Na parkingu kilka autek, więc lecę coś porobić i widzimy się w poniedziałek, bajo!