Genewa [CH] -> Mediolan [I]

Poniedziałek 14.01.2019

Po weekendzie pobutka późno, bo o 8:00. Wstałem zjadłem, umyłem się i ruszyłem znów na Genewe. Tam miałem załadować się browarem do Mediolanu i tak też się stało. Chwile przed 10:00 byłem na miejscu, zaczeli ładować od strzała na dwa baki, więc gitara. Szybki załadunek i godzina 11:50 ruszam w pierwszą trase tego tygodnia. Pomimo godzin południowych wyjazd z Genewy bardzo łatwo poszedł, potem wlocik na autostrade i kierunek Mediolan! Trasa dość ciężka ciągle serpentyny, więc oczy dookoła głowy, ale za to widoczki były zacne i w sumie to miło się jechało. Godzina 16:40 zatrzymałem się na pauzę 45 minutową, poszedłem na kawkę, jakiegoś batonika i ogień 260 kilometrów na rozładunek. Chwile po godzinie 20:00 zatrzymałem się na dość dużym parkingu ze stacją, aby wykręcić 9 godzin pauzy. Niestety nie udało mi się dolecieć na rozładunek, ale firmą i tak pracowała tylko do 20:00 więc nie byłoby szansy na zrzutke. Teraz idę pod prysznic kolacja i do spania, bo z rana duż roboty, trzeba jechać rozładować potem załadować i jazda w kierunku domu.

Wtorek 15.01.2019

Godzina 4:55 jestem gotowy do wyjazdu, po śniadanku i kawce, umyty można ruszać. Firma zaczyna pracę o godzinie 6:30 więc powinienem być przed czasem co mi bardzo pasuje. Na rozładunku byłem 6:45 i byłem drugi w kolejce, niestety był problem z papierami, bo coś im nie pasowało. Pod rampą stanąłem dopiero o godzinie 9:10, bo spedycja dosłała jakiegoś maila. Całe szczęście stałem tylko tyle, a nie cały dzień. Po rozładunku stanąłem pod firmą i czekałem na SMSa z kolejnym ładunkiem.

Relację z kolejnej trasy dodam osobno, ponieważ nie chce robić jednej dużej z całego tygodnia, a potem przez kilka dni nic nie dodawać