W niedziele dostałem SMSa od Adama z informacją, że ładuje w poniedziałek mleko do Olsztyna. Załadunek miałem zaplanowany na 9:30, więc o 6:30 na spokojnie wyruszyłem z Limanowej w kierunku Jabłonki. Po drodze na stacji na Zaborni stanąłem na szybkiego Hot-doga oraz kawę, około godziny 8 byłem na bazie wrzuciłem bibeloty do kabiny. Chwilę przed dziewiątą byłem już na miejscu. Podjechałem do rolnika, cofnąłem pod zbiornik i rozpocząłem pompowanie mleka. Droga była spokojna,tempomat 75-80 dobra nutka i kilometry leciały w mgnieniu oka. Koło Radomia stanąłem na 45’ przerwę. Na szybko zjadłem domowy rosołek,zrobiłem kawę i w drogę. Od Radomia do Warszawy był dosyć natężony ruch. Plan był taki żeby stanąć na dzikusie przed Olsztynem. Wszystko szło zgodnie z planem o godz 20 zacząłem pauzę 9h. Zrobiłem kolacje, przemyłem twarz, nogi i poszedłem spać.

Budzik zadzwonił wczesnym rankiem. Około 5:40 byłem już na nogach zjadłem śniadanie,wypiłem herbatę i ruszyłem dalej w kierunku rozładunku, który miałem ponad 30 kilometrów od miejsca odpoczynku. O 6:25 byłem na miejscu i wstawiłem się do biura, zostałem od strzała rozładowany. O 8 rano dostałem telefon od spedytora, że mam kierować się na myjnie. Na myjni odczekałem godzinę, ponieważ było dosyć sporo aut. O godzinie 10 dostałem telefon od Szymona, że będę ładować w kierunku bazy kolejny ładunek, a w czwartek będziemy działać przy zestawie.