We środę wstałem o 6:30, aby zrobić zakupy w dobrze nam znany markecie BIEDRONKA, wstałem tak wcześnie, ponieważ w moim małym mieście w ten dzień zjeżdżają się tłumy Słowaków ,,na nakup". Ale skupmy się na mnie i moich przeżyciach. Około godziny 9:30 dostałem SMS'a od Adama, abym udał się na załadunek piwa do BROWARU TENCZYNEK. Kilka minut po 10 byłem już przy samochodzie i rozpocząłem wpakowywanie potrzebnych przedmiotów. Po wyjechaniu z bazy udałem się na szybki prysznic mojej scanii, bo wstyd było pokazać się na drodze . Na browarze byłem jakoś po 11:30. Tam spotkałem mojego ulubionego magazyniera, który kazał mi się podstawić pod silos z którego miałem załadować 23500 litrów złotego trunku, który miał trafić do Estonii, a dokładniej do Pohjala Brewery w Tallin. Ucieszyłem się, kiedy spoglądnąłem na CMR'kę, bo dawno nie byłem w tym rejonie Europy. O godznie 13, byłem już na drodze.
Cała trasa do Warszawy, minęła w mgnieniu oka. Włączyłem składankę góralskich piosenek, aż miło było dla ucha w kabinie. Obwodnica Warszawy była lekko zakorkowana, ale jakoś wytrwałem te męki. Zza stolicą zjechałem na pauzę 45', aby, załatwić potrzebne sprawy i zjeść dobry obiad. Po odbyciu pauzy ruszyłem dalej w drogę, która poprowadziła mnie na przejście graniczne PL-LT, gdzie musiałem wykręcić przymusową dziewiątkę.

Cała Litwę przejechałem landem, więc na ruch nie mam co narzekać. Już dawno stwierdziłem, że ten kraj, akurat lepiej mi się przejeżdża przez te oto drogi, z powodów przyrodniczych, jak i czasowo lepiej mi wychodzi. Litwa minęła tak szybko, że skapnąłem się, dopiero kiedy ściągnęli mnie nieoznakowanym radiowozem panowie policjanci. Bać o co się nie miałem, bo zestaw był sprawdzony przed trasą, a tachograf, nie był przegięty. Panowie zajęli mi dosłownie cała przerwę pomiędzy czasem pracy, ale to i tak dobrze, bo nie byłem ani głodny, ani zmęczony. Łotwa natomiast nie chciała za nic w świecie, przelecieć szybko. Ciągła mi się niesamowicie . Jednak, kiedy usłyszałem sygnał telefonu zrozumiałem, że czeka mnie coś złego. Po rozmowie okazało się, że firma przyjmie mnie wcześniej jeśli tylko zdążę, bo inaczej będę musiał stać przez całą noc. Spiąłem cztery litery i przyśpieszyłem, bo nie będę stał na firmie dwa dni. O godzinie 16:15 wjechałem do Tallin, lekkie korki, bo ludzie wracali z pracy. Ważne, że zdążyłem na rozładunek. Magazynier kazał mi ustawić się przy zbiorniku piwa numer 3. Podstawiłem się rozłożyłem węża, odpaliłem pompę i chwila moment i naczepa była pusta. Wchodząc do biura dostałem prezent w postaci 6-paka browca, za dobry i rzetelny transport. Po poukładaniu papierów umówiłem się na mycie cysterny, bo kolejnym ładunkiem miało być dobrze nam znane mleko.

Siemanko!

Po pauzie 45' ruszyłem w kierunku Koln. Autostrady były puste więc wszystko szło jak należy. Kończył mi się czas więc musiałem odbyć przymusową pauzę 11h, ponieważ wszystkie 9-tki miałem wykorzystane. Zjadłem obiad, obejrzałem jakiś film, ogarnąłem kabinę i położyłem się spać. Rano obudziłem się, poranna toaleta i ruszyłem w drogę do Koln. Dotarłem na miejsce tuż przed 13. Zaniosłem papiery a ochroniarz podał mi numer zbiornika pod który mam się podstawić. Węże rozłożone, pompa w ruch i rozładunek. W tym czasie dostałem SMS od spedytora z adresem kolejnego załadunku. W tym czasie zarezerwowałem już miejsce na mycie cysterny gdyż następnym ładunkiem miało być mleko. Poskładałem węże i ruszyłem na mycie cysterny. Dotarłem na miejsce i musiałem chwile poczekać, gdyż przede mną były 3 cysterny. Chwilę zeszło ale byłem już gotowy do podjęcia ładunku. Do załadunku miałem ok. 60km a miejscem były obrzeża Koln-a u bardzo sympatycznego rolnika. Czasu miałem mało ale dotarłem na załadunek minimalnie przed pauzą 45'. Po przyjechaniu na miejsce pan Marcus pokazał mi gdzie mam się załadować. Węże podpięte, pompa w ruch - zaczynamy załadunek. W miarę szybko poszło. Pan Marcus zaprosił mnie na kawę i w sumie dobrze się złożyło bo musiałem wykręcić pauzę 45'. Pogawędziliśmy sobie ale musiałem ruszać już w trasę. Leciałem z tym na Hamburg. Droga prowadziła mnie landami o pięknym krajobrazie więc było co oglądać. Dojechałem na miejsce bez najmniejszych problemów z korkami czy innymi zdarzeniami. Standardowo zaniosłem papierki, CMR-ki itp. itd. Musiałem czekać 2h na moją kolej aby móc podjechać pod zbiornik. W tym czasie posprzątałem sobie w kabinie bo nawet nie było kiedy. Przyszła moja kolej więc wycofałem pod zbiornik i ta sama procedura jak zwykle. Kolejny SMS, kolejne zlecenie tym razem już do naszej ukochanej Polski a dokładniej do Olsztyna. Obecnie stoję już w Polsce i kręcę pauzę 48h. Do celu mam około 500 km więc wszystko na spokojnie. Po tym ładunku myślę że już coś w stronę bazy będzie ładowane, więc już nie zanudzam i zapraszam do zdjęć.