Piątek w Zgorzelcu. Mile spędzam czas z rodziną grając w kręgle. Przy jedzeniu czuję jak wibruję mi telefon w kieszeni. Błagam niebiosa aby to nie było kolejne zlecenie... A jednak, widzę na ekranie to nazwisko. Przepraszam rodzinę i wychodzę do toalety. Oddzwaniam w końcu mam te darmowe minuty, które przemiła Pani wciskała mi w salonie za 4 dychy miesięcznie...

"Halo wujek" - Witam się trochę przestraszonym głosem i słyszę w tle dźwięk, jakby ktoś dziurawił ścianę udarową wiertarką.
"Kamil mamy problem" - Odpowiada wujeczek. Milion myśli przeszło mi przez głowę. Coś się stało? Wujek zdecydował się w końcu na tą pracę w kopalni? Nie nie, nic z tych rzeczy... "Słuchaj twój skoczek miał dzisiaj lekkie przetarcie na A2 i Strimka jak na razie stoi na warsztacie" - Powiedział. Zacisnąłem zęby, wziąłem głęboki oddech i wysokim tonem krzyknąłem: "KUUU$#@A!" Pan w kabinie obok, aż podziękował za pomoc w momentalnym wydaleniu ostrego obiadu.

No nic, po krótkiej rozmowie zdecydowałem się na to zlecenie, nie pamiętając jednak o tym, że flota jeździ po Norwegii... Jadę na bazę i widzę go. DAF CF, patrzy na mnie wzrokiem mówiącym : "Szefie, uciągniemy to razem". Przecierając twarz wsiadłem do konika i podjechałem po zlecenie... Pierwsza myśl... Ale jak? Oczom ukazała się ogromna naczepa kłonicowa do przewozu drewna firmy METALESP... Ekipa ładująca zdjęła kaski i drapiąc się po głowie zaczęła się śmiać.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Matko jedyna... 6 nawiewów nie wystarcza. Pocę się jak te duszone warzywa z torebki które wsunąłem na zajeździe... Szybka rotacja. Wpisuję tanszktela + tani hotel. 30 km dalej zajeżdżam na jakże piękny, pełen cyganów i Greczynek parking...


"Cyk", blokuję drzwi i wyciągam pistolet ze schowka (Spokojnie, na kanale 16 chłopaki polecili mi abym zaopatrzył się w niego w chińczyku). Atmosfera robi się napięta. Redukuję bieg, bo było pod górkę i widzę jak wszystkie głowy kierują się w moją stronę. Biegną... Jak na pieprzonej paraolimpiadzie... Widzę te małe walizeczki w dłoniach i nie za chude kobiety biegnące w moją stronę, poprawiające te spocone twarze i usta...

"OOO POLAKO POLAKO" - Krzyczą machając rękoma jak opętani... Otwieram szybę, mówię spokojnym głosem: "WYP$#%AĆ GREKO GREKO" Niestety nic nie poskutkowało... Wokół DAFa zebrało się 10 jak nie 15 osób. Tańczą, grają na ukulele... Nic nie rozumiem co do mnie mówią ale, można się domyśleć że próbują wcisnąć mi te kradzione wkrętarki albo kuchenki bez butli...

Jestem bardzo nerwowym człowiekiem, więc bez namysłu wyjmuję plastikowego glocka zza koszulki i celuję w jednego cygana... Nastała cisza. Powolutku odsuwają się ode mnie... Tak jest plan podziałał! Ekipa wróciła na swoje miejsca i zajęli się sobą.

"PIK PIK" konik zabezpieczony. Stawiam lewą nogę na murku, odpalam Marlboro jak prawdziwy gangster i wyjmuję telefon.

"Szefie dzwoń tam na port, jutro jestem na miejscu" - Rzekłem niskim tonem do wujaszka i rozłączyłem się.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.