Kolejny dzień po maratonie oglądania wyjazdów ciężarówek ze spotów na YT. Dojeżdżając powoli do Berlina, zauważyłem że papierki po batonach i chrupkach leżą nawet za stolikiem. Mijając się na landówkach z innymi kierowcami, słyszałem przez radyjko że jestem grubasem i nie widzę świata poza ekranem komputera i wpieprzania jak świnia. Ahhh, uwielbiam Niemieckich koleżków, Iveco + kontener i wielcy królowie szos się znaleźli... Zatrzymałem się więc na mały zrzut gdzieś na tankszteli przed Berlinem.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Po 4 nieodebranych połączeniach od wujaszka, znalazłem telefon. Siedziałem na nim przez połowę drogi. Oddzwaniam, oczywiście na jego koszt. "No wujo co się stało" - Pytam spokojnie. "Słuchej młody. Na Berlinie będziesz miał koleżków, dadzą Ci moją torbę podróżną którą zostawiłem parę dni temu u pewnej Szwabki. Nie zaglądaj do środka, nie chcę aby ten piękny zapach się gdzieś ulotnił" - Odparł wujaszek.

Co ten stary piernik znów kombinuje. Nie dość że zabrał mi Strimkę, to jeszcze jakieś krzywe biznesy ze szkopami kręci na boku...

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Nie zastanawiając się długo ruszyłem pod wskazany adres. Na miejscu, zauważyłem białego Mercedesa a wokół niego 4 ludzi. Niepewnym krokiem zszedłem z konika i kierowałem się w ich stronę. Naglę słyszę: "Halt mafaka" - Krzyczy jeden z nich. Bez namysłu, zatrzymałem się. Widzę jak otwierają się tylne drzwi, mój oddech przyspieszył. Mózg mówi mi: "Spierdzielaj stary, wezmą Cię na jakiś obóz i będziesz skręcał ośki do Iveco". W oczy rzucają się te czerwone szpilki, czarne rajstopy a potem sama ta kobieta... Podchodzi do mnie, daję mi torbę z uśmiechem na twarzy... Dzwoni wujaszek. "Wu wu wujeeekkk... Co tu tu się odp%$#dala?" - Wystraszony szepnąłem do komórki. "Zluzuj majty młody, masz torbę?" - Odparł wujek. "No dostałem ją, właśnie odjeżdżają." - Odpowiedziałem. "Zajebiście, dostarcz mi ja do domu po podróży, mam dla Ciebie kolejną niespodziankę." - Rzekł wujaszek i rozłączył się.

Chryste... Pod taką presją i stresie nie jeździłem nigdy w życiu. Mieszały mi się biegi, pedały zaczęły tańczyć... Nawet przestałem pożerać moje zapasy, zamiast tego pozbyłem się tych czarnych ze smaru paznokci z dłoni... Wujek nie odbierał telefonu. Kontakt z innymi kierowcami nic nie dał, każdy zajęty i nie potrafią pomóc... Przy wylocie na autobane, chcąc sprawdzić ile paliwka mi zostało zauważyłem ten napis na zegarach... Wtedy moje myślenie automatycznie się wyłączyło...

Skeng guys.

Długo się zbierałem do ponowienia postu, w sumie to mógłbym wręczyć sobie złotą łopatę za odkop, ale nie o tym teraz. Dużo się zmieniło, w sumie to można powiedzieć że wydoroślałem... Odstawiłem gry na bok i zająłem się normalnym dorosłym życiem. Mam w planach założenie rodziny, zakup domu i innych tych badziewi, które sprawiają że stajesz się prawdziwym mężczyzną. Nie no żartuję, jadymy z tematem

Minęło 8 miesięcy odkąd porzuciłem pracę gangsterskiego kierowcy ciężarówki. Zająłem się bardziej normalnymi obowiązkami faceta min. browarki, tv i garaż gdzie dłubię w śrubkach i rzeźbię bejsbole dla kiboli Śląska. Wujaszek złapał jakiegoś syfa w Niemczech i siadło mu na głowę totalnie przez tą młodą "S*lampe Dame", więc biznes będzie kontynuowany solo, chyba że ten stary pryk zrozumie co to znaczy prawdziwy zysk. Cyk dotacja, stare kontakty i swap za Forda Galaxy Dafika od Skata, który i tak stał na garażach bezczynnie. "Always On Time" no na pewno, wytatuuje to sobie na plecach.

Pozdejmowałem duperele które nie pasowały na aucie, ale pewnie interesuje was pierwszy kurs, więc opowiem wam krótko co wykręciłem na starcie. "Da da, pakieren bananen jadym Opole" - Krzyknąłem do jakiegoś Ukraińca na bazie w Zgorzelcu. Oh God, widzę że pula genetyczna dalej na poziomie. W sumie to jest chyba gorzej...

Mask On. Kiosk zamknięty, więc jedziemy bez fajek i ulubionego batonika. System audio mocny, przy 20 volume lewe drzwi trzęsły się jak ręce od zimna. Mocne trapowe brzmienia na mocnym przesterze to jest to co lubię najbardziej. Ogólnie dużo do poprawek, ale teraz sie na tym nie skupiam, trzeba robić szmalec. Lakiernik ugadany na nabliższy Czwartek, zamówiłem trochę "lampeczek" na Allegro i nowy grill aby rozjaśnić trochę tę bestię. Jesteśmy w kontakcie, sprawdzaj powiadomienia bo niedługo kontynuacja i nowy design firmowy

Odbiór, melduję się z Chorwacji. To już mój 4 dzień męczarni za kółkiem, by zarobić troszkę szmalcu na bułki i dżem. Sytuacja opanowana, lakiernik odwalił kawał dobrej roboty, na szybko, ale skutecznie. Jest link do strony, to najważniejsze, teraz każdy zobaczy kto siedzi za kółkiem i lajki na fanpejdżu będą szły tylko w górę. Telefon milczy, ale to kwestia czasu aż odezwie się klient z nowym ładunkiem. Dawno nie czułem się tak dobrze. Izolacja, nikt Ci nie przeszkadza i nie pieprzy głupot co masz robić i za ile. Słuchawki na głowę i fasolka ze słoika wjeżdża jak najlepszy kebab.

"Halo, rozmawiam z Panem Kamilem?" - Na odpalonym głośniku, cichym głosem szepcze jakaś kobieta. -"Dzień dobry, służę pomocą" - Odparłem również po cichu. "Mam dla Pana zlecenie, postanowiliśmy wymienić dach w naszym domu, do przewiezienia jest trochę papy i dachówek na wczoraj."

Nie zastanawiając się długo, przyjąłem ofertę. Lubię pomagać ludziom, zwłaszcza jeżeli chodzi o hajs.

Kontakt z wujaszkiem kiepski, ta stara pierdoła całkowicie ześwirowała... Ale nie przejmuję się tym, głowa do góry, tempomat on i lecimy przed siebie.