Trasa: Mediolan (I) - Jaca (E)
Ładunek: Czosnek
Masa: 12 t
Dystans: 1329 km


Piątek

Zmęczony dojechałem na rozładunek znajdujący się na obrzeżach Mediolanu. Powoli się ściemniało, więc poszedłem się zameldować do rozładunku, który na szczęście nastąpił po 20 minutach. W trakcie odpoczynku dostałem telefon od szefa, że w firmie oddalonej ode mnie o 105 km czeka ładunek do Hiszpanii. Powiedział tylko, żebym się śpieszył to może dzisiaj jeszcze zdążą załadować. Lecz tak się nie stało. Rozładunek zakończył się o 20:30, więc szybko pojechałem w kierunku firmy, bo do zamknięcia zostały 2 godziny. Po drodze mimo późnej pory nie mogło się obejść bez korku, ale jakoś zdążyłem się zameldować. Na miejscu dostałem informacje, że załadunek jutro w godzinach 6:00-8:00 i pokazali mi mapę całej lokacji z dojazdem do parkingu, gdyż firma była naprawdę duża. Postanowiłem iść spać, dałem tylko znać szefowi jak wygląda sytuacja i nastawiłem budzik na godzinę 6.00.


Sobota

O godzinie 6:10 zadzwoniła do mnie spedytorka z informacją, żebym się podstawił za 20 minut pod rampę nr. 32. W tym czasie ja się ubrałem, zjadłem śniadanie i przygotowałem pojazd do dalszej jazdy. O 6:35 już byłem pod rampą i czekałem na załadunek 12 ton czosnku. Wszystko poszło szybko i sprawnie, dostałem papiery i po 45 minutach czekania mogłem ruszać w stronę słonecznej Hiszpanii. Trasa naprawdę była tą jedną z ciekawszych, przez ponad 1300 kilometrów było wiele widoków do podziwiania. Jadąc nie spotkały mnie żadne niemiłe niespodzianki, pozostało mi tylko cieszyć się pogodą i widokami. Chwilę po 21 zjechałem na parking wykręcić pauzę. Spotkałem kolegę z Polski i zamieniliśmy kilka słów, a przy okazji zrobiliśmy grilla. O godzinie 22:40 poszedłem się położyć spać.

Niedziela

Pobudka o godzinie 7:30. Wypoczęty wstałem, umyłem się, zjadłem kanapki i włączyłem silnik w celu nabicia powietrza. Poszedłem zakupić jeszcze jakąś gazetę i płyn do spryskiwaczy, bo się kończył. Reszta trasy przebiegła po mojej myśli, było spokojnie i w miarę mały ruch na drodze oraz obyło się bez korków. O godzinie 12:07 podjechałem pod Hiszpański supermarket w celu zameldowania się. Był mały bałagan z papierami i problem z miejscem na rozładunek, ale finalnie po 30 minutach podstawiłem się gdzie mi kazali i po godzinie z kawałkiem byłem już pusty.