Siema siema, witam po dość długiej pauzie spowodowanej podpaleniem mojej naczepy na Ukrainie. Gdyby nie moja bezsenność naczepa poszła by razem z ciągnikiem a tak udało mi się uratować Volvo a naczepa poszła z dymem.

Razem z Tymonem pojechaliśmy do Wyszkowa zakupić nową naczepę. Jak widać padło znowu na Wielton. Nie będę się rozpisywał bo nie ma co.

Szybki kursik na Litwę i podobno będę coś ładował na daleką Rosję ale to się okażę jutro.

We wtorek rano po odebraniu naczepy z Wyszkowa od razu załadowałem jakieś konstrukcje na Litwę a dokładnie do Uteny. Dojechałem tam wieczorem po czym zrzuciłem się szybko i po krótkich rozmowach z szefem musiałem podjechać kawałek na załadunek (40 km). Załadowałem się o 21:30 i wykręciłem 11h pauzy na parkingu firmy.

W Środę o 8:30 wstałem, przemyłem trochę głowę, wypiłem kawkę i ruszyłem w kierunku Rosji z ładunkiem stali. Miałem nie całe 350 km do miejsca rozładunku, co nie ciekawe niedaleko granicy Litewsko-Rosyjskiej napotkałem na wypadek śmiertelny i musiałem odstać 6h. Niedługo kończył mi się czas i musiałem zjechać na stację benzynową i wykręcić 9h pauzy. Po wykręceniu ruszyłem do miejsca załadunku. Niecałe 2,5h później zameldowałem się na placu firmy i szybko mnie zrzucili.

Aktualnie czekam na dalszy rozwój sytuacji bo nie mogą dla mnie znaleźć żadnego ładunku na powrót.