Wstałem zrobiłem kawke ubrałem się poszedłem
odpalić Volviaka. O 5:30 wyjeżdżałem z pod domu.
Awizo miałem na 8 więc na spokojnie jechałem sobie.
Do Lublina miałem 130 km.

Poszedłem się zameldować do biura.Babka w biurze
mówi że mają małe opóźnienie.że jak dobrze pójdzie to wezmą
mnie o 13.Cały się zagotowałem wróciłem do kabiny. I po
godzinie podszedł do mnie magazynier i mówi mi że mogę
wjeżdżać na firme. zdziwiłem się bo babka mówiła że o 13
wezmą.No ale dobra lepiej dla mnie.Magazynier powiedział
że pewnie wezmą mnie o 13 ale jak mi się spieszy to możemy się
dogadać.No więc szkoda mi było czasu więc dałem mu te
2 dychy niech ma na flaszke. W 30 min byłem już
załadowany płytami osb.

Wyjechałem z firmy i ruszyłem w stronę Zgorzelca. Oczywiście bez
przygód się nie obyło na początku focha strzelił tadek (nawigacja).I
zostałem zmuszony jechać na google mapsach.

Dojechałem na styk wykorzystałem dyche. Ustrzeliłem ostatnią miejscówkę
Ustawiłem się i zasłoniłem firany i poszedłem w kime. Postanowiłem sobie
że zrobię 11 bo byłem zmęczony.

Wyspany odpaliłem auto i wyskoczył mi komunikat na tacho.
że jest karta nie zczytana. Zdenerwowałem się tym faktem ale dzisiaj
miał startować Oskar na france więc zadzwoniłem do niego żeby mi
przywiózł czytnik i teraz czekam na niego.

Siema jestem kierowcą Votrans, a to mój volviak