Witam. Po pauzie wstałem o 5 30, na 6 byłem pod firmą towar był już gotowy więc wzięli mnie z marszu. Załadunek zajął im około 2 godzin. Wyjeżdżając z firmy zobaczyłem, że na bliźniaku mam wbitą śrubę i to dosyć mocno. Zapytałem magazyniera czy nie ma gdzieś tu w pobliżu jakiegoś warsztatu żeby mogli mi zmienić oponę. Wskazał mi warsztat, który był oddalony od firmy nie całe 5 km. Gdy podjechałem pod wskazany adres, było jeszcze zamknięte , zobaczyłem w internecie, że mają czynne od 9, przez ten czas zrobiłem sobie na szybko jakieś śniadanie i wyczekiwałem pracowników. Lekko przed 9 przyjechał gostek, chyba jakiś kierownik, poleciałem szybko do niego powiedziałem jaka sytuacja i czy da rade jakoś szybko mi to zmienić. Powiedział, że lada chwila powinien być mechanik więc przekażę mu informacje a tymczasem kazał mi wjechać na warsztat. Jakoś po 10 wyjechałem stamtąd i wreszcie mogłem drzeć do kraju. Powrót do Polski odbył się bez żadnych komplikacji, mały ruch cały czas 90 na blacie . Na rozładunek w Otrowi Mazowieckiej doleciałem dzisiaj na godzinę 14, nie było żadnej kolejki to odrazu miły Pan magazynier kazał mi się ustawiać w wyznaczone miejsce. Po rozładunku postanowiłem, że nie będę już jechał na bazę tylko wezmę auto pod dom bo do domu miałem z 20 km od Otrowi. Do domu wpadłem na godzinie 16 wypakowałem graty i trochę po sprzątałem autko w środku. Otrzymałem przesyłkę od kuriera z burdel lampeczkami i jeszcze dzisiaj mam zamiar je zamontować. Tymczasem łapcie parę fotek z powrotnej trasy do Polski.