JarPol - Wersja do druku

Zamość [PL] – Lille [FR] – Wałcz [PL] – Part 1/2

Witajcie w najnowszej relacji. Zgodnie z tradycją, postanowiłem się nieco dłużej się rozpisać, ale zanim do tego dojdzie, to przygotowałem dość długą relację. Trasa typowo przed świętami wielkanocnymi, co by wrócić na bazę a potem do rodzinki żreć ten wspaniały żurek z jajkiem. Zlecenie przypadkowo okazjonalne, ponieważ lubię czasem na transie znaleźć coś sensowniejszego i chłopaki nie narzekają na niskie stawki, a w transporcie jak to bywało. Raz jest lepiej, raz jest gorzej.

Czwartek

Jak zawsze przyjechałem o 8 rano na plac posprzątać auto na top-top, by zgodnie z planem o 10:30 wyruszyć na załadunek lemoniady do Francji, waga nie była lekka, bo aż 26 ton na pace i w papierach się wszystko zgadzało że mogłem spokojnie wyruszyć. Przede mną do przejechania ponad 1600 km, a stawka przyzwoita bo jadę powyżej 1.20 euro za kilometr, co jest najlepiej opłacanym przerzutem niż wszystkie razem wzięte. Plan był docelowo przekroczyć granicę z Niemcami, bramki nie były żadnym problemem i omijało się jak chciało. Gdy przekroczyłem granicę, zostało mi ponad 2,5 h jazdy, więc trzeba było kombinować z parkingiem, przy granicy nie stawałem bo był tak potężny zator, że nawet oddychać się nie dało. Następny parking z dobrym żarciem nie stanowił większego problemu i zajechałem 20 minut po godzinie 20-tej i wykręciłem 9-tkę, a przy okazji poszukałem dla Piotrka zlecenia, bo chłopak nie wiedział gdzie jechać.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Piątek

Piątek początek weekendu, ale 9 godzin wystarczyło i o 5:30 wyruszyłem dalej, do przejechania 960 kilometrów. Przejazd przez Niemcy nie należał do mniej atrakcyjnych, stau stau i tak bez przerwy, potem przed Kolonią, jakoś jechało się znośnie, lecz mogło być gorzej. Oby do granicy z Belgią a potem to już wielka hulaj dusza, czas maksymalnie wykorzystałem i o 15:00 zajechałem na pauzę pod Antwerpią. Obok stacji była budka z kebabem, więc zamówiłem z ostrym sosem na cienkim cieście a potem poszedłem spać. Jak się obudziłem, to czułem zapach grilla że nie dało się wytrzymać, ale mimo wszystko zbierałem się do wyjazdu.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Sobota

Na miejsce rozładunku dojechałem o pół do trzeciej nad ranem. Zrzutka poszła całkiem sprawnie. Obadałem szybko giełdy ładunków i znalazłem powrót do Wałcza za dobre 1.00 e / km. Stawka dobra jak przystało, więc wyruszyłem do Calais, problem polegał na tym ze załadunek będzie dopiero o 15:30 więc mogłem się wyspać jak przykazano. Obym zdążył na święta wrócić i po poniedziałku wielkanocnym ruszyć z powrotem na Zachód.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Man nadzieje że przypadło do gustu, pamiętajcie o zostawieniu komentarza, im więcej tym lepiej. Jak będzie dużo, to postaram się szybko zmontować relacje z powrotu. Dzięki za obejrzenie i widzimy się niebawem. Do następnego Big Grin