Siemanko.

Dzisiaj postanowiłem napisać dość obszerną relacje z tak długiej trasy, nie będzie to krótka lektura, na co was wszystkich serdecznie zapraszam, będzie trochę gadania, jak zwał tak zwał ale bardziej rozpisać się nie dało.





Porto [Portugalia] - Irun [Hiszpania] - Valenciennes [Francja] - Magdeburg [Niemcy] - Świecko - Warszawa - Chełm [Polska]

Sobota

Po zrzutce z Francji plan był taki aby wracać z Tomkiem na dwa auta robiąc przejazd humanitarny, ale misterny plan poszedł daleko gdzieś, bo chłop już był w Polsce a ja stałem w Portugalii i trzepałem transa żeby znaleźć konkretny ładunek w stronę kraju. Znalazło się, znalazło. 5 ton korków do Chełma, 3400 km do przejechania, zrzutka w środę. No niezły fix-termin jak znalazł, ale warto było towar wziąć. Załadunek niedaleko parkingu, gdzie stałem, wjazd nawet całkiem spoko był. Zrzutka też. Załadowałem się o 15:10 w sobotę i wyjechałem zaraz o 16:00, szybkie tankowanie na stacji, bo żyd się zapalił jak siedem nieszczęść. Baki zalane do pełna, AdBlue również. A potem wyjazd z kraju i but do Polski. Ruch w do Francji szedł w miarę spokojnie, nie to co miało miejsce w Sewilli, gdzie na moście 60-tka a oni jadą jak buce nieszczęsne. Oby przekroczyć granicę z Francją i hulaj dusza. Bramek w tych rejonach, zdarzały się dość rzadziej niż we Francji co jest plusem.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Niedziela

Pierwsze co zrobiłem to zjechałem na pauzę, za bramkami nieopodal Bajonny o trzeciej nad ranem. Wbiłem dziewiątkę i poszedłem spać, aby o 12:00 ruszyć dalej w kierunku Polski, trochę się korkowało w centrum Bordeaux, ale ja tam nie planowałem doładunku więc uciekałem na wschód w stronę Orleans, aby przed Paryżem zjechać na Reims i na wcześniejszym zjeździe polecieć przez Valenciennes. Plan się udał, gdy zrobiłem szybkie 45 minut na jednym z parkingów na trasie, chcąc zamówić sobie jeść, duży kebab ostry na cienkim cieście i do tego dwa łagodne boxy z frytkami. Dojechałem 4 godziny i na 22:15 wbiłem 9-tke i zjadłem kolacje, wziąłem prysznic i poszedłem spać.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Poniedziałek

Poniedziałek zaczynałem od tego jak dobrze i maksymalnie wykorzystać czas. O 7:20 wyjechałem i pędziłem w stronę Belgii, do granicy w miarę spokojnie szło, ring Brukseli był praktycznie pusty i leciało się jak chciało. Na granicy z Niemcami trochę lekkie zatamowanie, ucieczka do lewego pasa załatwiła problem i wyprzedziłem amatorów z prawego pasa, przez Zagłębie Ruhry szło jak po drożdżach i zjechałem na parking obok Bad Oeynhausen. Jednak pomyślałem sobie, że jeszcze mogę dojechać i zostało mi niecałe dwie godziny a parking następny jest 2,5 godziny dalej, wbiłem szybką 15-tkę na dożarcie i pojechałem dalej. Hanower poszedł całkiem sprawnie, wyprzedzało się trochę osobówek i udało mi się dojechać na parking przed Magdeburgiem na styk. Do końca zostało parę minut i tradycyjnie wbiłem pauzę 9-tkę oraz zjadłem to co miałem w lodówce i poszedłem spać.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Wtorek/Środa

Wtorek zacząłem od tego, jak się przebić przez Świecko żeby nie nastać się w tym korku i wyruszyłem o 3:20, do Polski miałem ponad 350 kilometrów. Ring Berlina przeleciałem jak w sobotę, aby szybko i bez przynudzania przelecieć przez granice. Bramki w Polsce są standardem, nic się nie zmieniło i tak do Łodzi, a potem przelot przez Warszawę i odbiłem się na 17-stkę w stronę Lublina, gdzie kilka kilometrów przed Garwolinem zjechałem na pauzę ostatnią, do celu ponad 200 km i 3 godziny jazdy oraz o 21:00 ruszyłem dalej do Chełma. Ruch w Lublinie nie było wcale, że postanowiłem efektywnie przejechać przez miasto, a potem lecieć na zrzutkę. Zrzuciłem się o 23:30, a potem pojechałem wykręcić pauzę, a później wróciłem na Biedronkę postawić auto i wysprzątać oraz udać się na weekend do rodzinki, a potem załadunek w stronę Hiszpanii.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Dziękuje za obejrzenie relacji, zostawcie trochę komentarzy, a ja postaram się przed majówką zmontować relacje z Hiszpanii i z powrotem. A tym czasem, do następnego!