No to czas na moją pierwszą fotorelację.
Życzę miłej lektury.
Trasa: Augustów -> Holstebro -> Toulouse -> Swansea
W niedziele późnym popołudniem dostaje wiadomość od spedytora, że ładunek już na mnie czeka w naszym magazynie i jutro mam z nim wyruszyć w kierunku Holstebro. W poniedziałek o godzinie 6:00 zawitałem na naszą bazę, ustawiłem chłodnie na 0°C, załadowałem 20 ton jabłek, zabrałem papiery. Punktualnie o godzinie 7:00 wyruszyłem w drogę.
Z tego miejsca chciałbym podziękować znajomemu, który czekając na autobus do pracy, postanowił cyknąć mi fotkę.
Jak widać nie tylko w Polsce cykają nam zdjęcia, fotografię tą znalazłem na jednej z grup "miłośników transportu" na facebooku
Nie było zbytnio czasu na robienie fotek, cóż terminy gonią... W środę dojechałem do miejscowości Holstebro, awizację miałem tam na godzinę 09:00, byłem mile zaskoczony tym, że zostałem tak szybko zdjęty i załadowany. Ładunek to 24 tony pomidorów do Tuluza. Szybkie śniadanie, dobra mocna kawa i można ruszać dalej.
Kierunek Francja
Obowiązkowa pauza się kręci. Udało mi się stanąć na stacji z prysznicami także szybki prysznic, jakiś obiad i jak to mówią „komu w drogę, temu czas".
Najedzony człowiek to szczęśliwy człowiek. Baterie naładowane, to nie zwalniam tępa, lecę dalej przed siebie.
Czwartek godzina 12:15 melduje się w światowej stolicy mody. Jadąc przez Paryż miałem tylko jedną myśl w głowie mianowicie taką, aby zdążyć na piątkowy rozładunek. Z tego, co się dowiedziałem przez telefon,w firmie w której mam się rozładować pracują do godziny 18:00 dlatego ogień na tłoki i zaczynam walkę z czasem.
Niestety walka została przegrana, muszę czekać do jutra na rozładunek. Na szczęście firma pracuję w soboty. Zapytałem stróża, czy mogę ustać na placu przed firmą, powiedział, że bez problemu mogę tu spędzić noc. Jak widać, świat transportu nie jest kolorowy.
Następnego dnia zostałem rozładowany, na załadunek musiałem poczekać do poniedziałku. Dlatego postanowiłem pojechać na najbliższy truck stop i tam spędzić wolny czas.
Tak jak wcześniej pisałem, zatrzymałem się na najbliższym truck stopie. Zrobiłem sobie coś do jedzenia, otworzyłem piwko i tak oto spędziłem weekend.
Po ogarnięciu się godzinie 9:00 wyruszyłem na załadunek.
Gdy dotarłem na miejsce załadunku, trochę się zdziwiłem... Moim oczom ukazała się gospodarka, poszedłem zapytać osób, które stały przed bramą czy to na pewno tu. Oni potwierdzili i powiedzieli, że za starymi budynkami farmy znajdę rampę, gdzie mnie załadują. Wróciłem szybko do ciągnika i wymanewrowałem pod wskazane mi miejsce. Załadunek przebiegł szybko i sympatycznie, gdyż okazało się, że jeden z pracowników okazał się polakiem. Porozmawialiśmy chwilę, dostałem papiery i wyruszyłem w dalszą podróż.
I po raz kolejny umacniam się w przekonaniu, że nasza firma jest rozpoznawalna nie tylko w naszym kraju. Na naszą skrzynkę mailową dostałem właśnie o to takie zdjęcie, gdzie zostałem przyłapany na A16 w kierunku Calais. Merci à Irénée
I foteczka na bramkach ze zjazdu z autostrady. Teraz dolot landówkami do Eurotunnel w Calais.
Jak to mówią, bestia lubi chlać. (i nie mam tu na myśli siebie pijącego kawę Big Grin). Korzystając z okazji, że musiałem zatankować, postanowiłem zakupić sobie kawę na po bliższej stacji, a że miałem chwilę czasu, usiadłem i w spokoju ją wypiłem. Przysiadł się do mnie bardzo miły Pierre, zapytał mnie, czy do mnie należy ten DAF, gdyż bardzo mu się podoba. Odpowiedziałem mu, że tak, i chwilę z nim porozmawiałem na temat transportu.
Po miłej rozmowie z Pierre, pożegnałem się z nim i ruszyłem w kierunku Eurotunnel.
O godzinie 18:30 dotarłem do Eurotunelu, zostałem nakierowany gdzie mam ustawić swój zestaw i czekałem do planowego odjazdu pociągu. Po wejściu do wagonu postanowiłem coś zjeść, zjadłem pyszną kolację, którą podała mi piękna Francuzka, odpocząłem chwilę przed dalszą jazdą. W Dover byłem o godzinie 19:35, tam zjechałem z portu i udałem się na najbliższą stację, gdzie wykręciłem pauzę.
Środę o godzinie 12:00, wyruszyłem w dalszą podróż. Dlaczego tak późno ? A to dlatego, że awizację miałem na godzinę 21:40. Firma, w której miałem się rozładować, była czynna 24/h. (toż to szok) Do celu zostało mi 436km.
O godzinie 21:00 zjechałem z autostrady, do celu zostało mi 12 km.
Punktualnie o godzinie 21:30 dotarłem na miejsce, poczekałem 10 min i zostałem zawołany pod rampę. Gdy zostałem rozładowany, poszedłem do biura po papiery, zadzwoniłem do spedytora przekazać mu, że dotarłem i czekałem na dalsze wskazówki. Ten odpisał mi, że jutro o godzinie 7:00 mam załadunek w firmie oddalonej o 20km od Swansea i ma się tam pojawić przed godziną 7:00.
Dziękuję za chwilę uwagi, mam nadzieję, że fotorelacja się podoba i nikogo nie zanudziłem na śmierć. Jeżeli macie jakieś uwagi piszcie śmiało, pozdrawiam.