Witam wszystkich serdecznie. Dzisiaj opowiem o przygodzie, dlaczego nie lubię jeździć po Francji i czekać 2 dni na ładunek, zanim spłakany Francuz załaduje. Początek ma swój bieg w Teruel w Hiszpanii, gdzie jadę do Calais, mieście gdzie imigranty chcą się dostać do cioci Elżbiety na kawkę i herbatkę, a potem się ugościć i balować na hajs państwa, rozładunek w Pau przy granicy z Hiszpanią, gdzie musiałem nasiedzieć się zanim tam cymbały mnie załadują i czekanie na papiery 12 godzin dostaje zawału w postaci nerwów i przekleństw, a kończąc w Strzelcach Krajeńskich gdzie rozładunek idzie sprawnie i bez problemowo można sobie kawkę strzelić i posprzątać w kabinie. Dosyć smętnego monologu niczym biedne powieści ukraińskiego kierowcy, a teraz zapraszam do oglądania najnowszego materiału
Początek zaczynam w Hiszpanii, ładuję się do Calais z 17,5 tonami owoców, beduini poładowali całkiem szybko i papiery dali w szybkim czasie, więc można ruszać. Wyjechałem po południu i przy okazji się przespałem na pobliskim parkingu, oddalonym o 60 kilometrów od Teruel. Wyspałem się by wczesnym rankiem wyjechać w dalszą drogę i plan jest jechać przez Pau. Wąskie drogi, ciekawe widoczki, coś co ja lubię. Potem autostrady i szukanie parkingów. 9 godzinna pauzę wykręciłem na parkingu w okolicach Orleanu/Saint Laurent i następnego dnia rankiem wyruszyłem do Calais. Na miejsce zajechałem po południu, a więc w sam raz wystarczyło żeby dojechać.
Następny cel? Znowu się cofamy na południe Francji, tym razem jadę do Pau. Trochę śmiesznie Francuzi pokrzyżowali plany, bo załadowali śmieszne 4 tony płatków kukurydzianych, to jakiś żart. Myślałem że będzie 5 palet, a wyszło ich 38. Gadałem z nimi jak to możliwe? Oni mówią że z tym, proszę się udać do spedycji. Załadunek tam szedł bardzo mozolnie, stałem pół dnia żeby załadować naczepę. W końcu udało się załadować i na papiery czekało się kolejne pół dnia. W dokumentach się zgadzało to jedziemy dalej. Trasa głównie autostradą, bo landem średnio się opłacało. Szukałem jakiegoś parkingu i oby nie zaszczanego w okolicach Bordeaux, ale tam nic nie byłego wartego godnego uwagi. Nawet tam sanitarka wyglądała gorzej, zatrzymałem się na pauzę w okolicach La Rochelle i się wykąpałem oraz wypiłem browarek aby następnego dnia ruszać i idę spać. Do Pau zajechałem w porze obiadowej, ale tamtejsi magazynierzy szybko rozładowali naczepę i pozwolili zostać na pauzę.
Udało się ogarnąć powrót do kraju a dokładnie Strzelce Krajeńskie. Ustawiłem się na stanowisko załadowcze przy firmie i tam załadowali 6,5 ton palet na cała naczepę, załadunek trwał około godziny-góra dwie. Potem wyruszyłem w drogę, Trasa przez Belgię landami, żeby potem wyjechać na niemiecką autobane i szło to całkiem sprawnie, a potem od Świecka zostało 120 km na rozładunek. Rozładowałem się około godziny 11:00 i rozładunek poszedł szybko i legancko oraz cofnąłem się na miejsce gdzie mogłem sobie poogarniać w kabinie i tak zeszło ponad 4-dniowa trasa z Hiszpanii do kraju. Teraz czekam aż mnie załadują do Chorwacji a potem znowu jakaś Francja ale to tylko przelot, głównie stała linia