Sieeema! Dzisiaj ode mnie mała fotorelacja z początku tego tygodnia:
Czermin-Września-Ołomuniec
Poniedziałek:
Szybki strzał na Czechy na początek tygodnia. Załadunek pustymi pojemnikami w fabryce VW we Wrześni do magazynu Hella, która produkuje dla nich reflektory, w Ołomuńcu. Wyrobiłem się akurat w 9h jazdy, rozładowali pod wieczór i stanąłem na pauzę na parkingu obok. Wczoraj jeszcze załadowałem się z rana na Estonię, także z Ołomuńca, ale to już w następnej relacji/fotorelacji. Do następnego!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15/08/2018 11:59 AM przez WeiserPL.)
Welcome! Dziękuję na wstępie za kilka pozytywnych komentarzy, które zmotywowały mnie do napisania tej relacji! Tak jak wspominałem wcześniej, trasa trochę na północ, czyli Estonia:
Ołomuniec-Taebla
Wtorek-Czwartek
Wtorek:
Z rana jakoś chwilę po godzinie szóstej zaczęli mnie ładować rolkami w folii w firmie Ekofol w Ołomuńcu. Miałem lecieć z tym na Estonię do miejscowości Taebla do firmy Cipax, która produkuje zbiorniki różnego rodzaju i pewnie do transportu im potrzebna ta folia. A więc lecimy. Coś ciekawszego niż zachód Cała Polska do przejechania przede mną. Najpierw autostradą numer 1 w kierunku przejścia granicznego PL-CZ w Gorzyczkach. Wszystko szło sprawnie, słońce świeci, jakieś disco w tle i przy kawie na tempomacie sobie leciałem. Potem już Polska A1. Leciałem nią aż do Pyrzowic, później kawałek S1 i byłem na słynnej Gierkówce. Od razu w Podwarpiu przy barze "Grześ" pauza 45 minut po wyjechanych 3 godzinach jazdy. Chciałem tego dnia iść na 10h. Zrobiłem sobie herbatę i śniadanie. Po 10 minutach musiałem wyłączyć CB radio, bo miałem dość narzekania januszy. Obszedłem zestaw, czy wszystko w porządku i można ruszać dalej. Przede mną najgorsze-Częstochowa. Potem już pójdzie "z górki". Tak to jakoś szło, trochę lewym, trochę skrzyżowań, ale spoko. W sumie w Częstochowie byłem o takiej godzinie, że też nie najgorzej przeszło. Następnie jedynką do samego Piotrkowa, gdzie odbiłem na S8. O wiele bardziej wolę tędy jeździć niż tą pseudoautostradą A2 od Strykowa do Warszawy. Tam jest masakra, powinny być już dawno bramki to może ruch by się zmniejszył. Jeszcze dostaniesz się za takiego co jedzie 75 i na zakazie to przejeb*ne. Na Orlenie przed Rawą Maz. 45 minut na obiad. Jedyny minus to teraz trochę remontów jest między Mszczonowem a Nadarzynem, ale jak już zrobią to się będzie jeździło dobrze. Przez Warszawę ledwo ledwo przed zakazem, ale udało się przelecieć S8. Potem w górę aż do Ostrowi Mazowieckiej. Tam na "słynny szlak" tych co latają na Budzisko, czyli DW677 do Łomży. Dalej DK61, na której przyjemnie się leciało przy VOX FM. Na długą pauzę stanąłem na Lotosie w Grajewie. Tak skończył się mój wtorek, 9 godzin przerwy.
Środa:
Pobudka o czwartej rano. Sporo osób o tej godzinie pewnie jeszcze śpi, a tu trzeba ruszać. Cóż, taki zawód...Na szybko skoczyłem na stację do toalety się ogarnąć. Koniec pauzy, ruszam na Budzisko. Najpierw kawałek DK61 do Augustowa. Podziwiałem ładny widok wschodu słońca. Za to lubi się tą pracę! Wskoczyłem na DK8 na obwodnicę Augustowa. Następnie przez Suwałki i już w kierunku granicy z Litwą. Tam szybka 15-minutowa pauza na kupienie winiety. Na spokojnie sobie leciałem A5 w kierunku Kowna. Ruch nie za duży, więc jechało się dobrze. A1 i A8 na Poniewież. W międzyczasie stanąłem na 30 minut pauzy gdzieś w okolicach Klejdan. Granicę z Łotwą przekraczałem w Sałatach. Rygę objechałem obwodnicą i dalej E67 w kierunku Estonii. Na długą pauzę 11h stanąłem na Circle K w miejscowości Salacgriva jeszcze po stronie łotewskiej. Wokół mnie jeszcze z 6 zestawów w tym dwa Kreissy. Niestety żadnego Polaka to nie pogadałem sobie z nikim. Obejrzałem kilka odcinków serialu, zjadłem kolację i poszedłem spać. Pobudka praktycznie w środku nocy.
Czwartek:
Ruszyłem z parkingu około 1:30. Na 3 godziny według nawigacji powinienem dolecieć na rozładunek. W sam raz. Przekroczyłem granicę w Ainazi i jesteśmy w Estonii. Ustawiłem sobie tempomat i można było lecieć 85-87. Co jakiś czas mnie ciężarówka minęła albo jakaś osobówka wyprzedziła, a tak to pusto. Parnawę objechałem i tym razem nie kierowałem się na Talinn a drogą numer 60 do Lihula. Droga przez same lasy. Ciemno wszędzie tylko bałem się, żeby jakiś łoś albo jeleń nie wyleciał na drogę, bo byłoby nieciekawie. Potem Kawałek 10 i 31, a następnie lokalnymi do jechałem do miejscowości Taebla. Firma średniej wielkości. Ze względu na to, że byłem już przed 5, a rozładowują dopiero o 7 to musiałem trochę poczekać. Stanąłem przy drodze pod firmą i zdrzemnąłem się z godzinę. Punktualnie mnie wzięli. Rozpiąłem jeden bok i wózkowy rozładował rolki. W międzyczasie dowiedziałem się od spedytora, że z tej samej firmy mam zabrać dwa niemałe zbiorniki wodne do rolnika pod Ostrołeką w Olszewce. Powrót mniej więcej taki sam, więc już z tego nie będzie żadnej relacji.
Mam nadzieję, że nie na marne poświęciłem tej relacji sporo czasu i będzie pod nią dużo komentarzy Do następnego!
Obejrzałeś właśnie moją relacje? Spodobała Ci się? Zostaw coś po sobie i napisz komentarz, odwdzięczę się plusikiem i THX"em. Pozdrawiam i dzięki kumplu!