Kurdianeł
Tylko Scania!!!
Skąd: Chełm [LC]
Liczba postów: 1,203
Dołączył: 30/10/2013
Reputacja: 51
Podziękował: 1814
Podziękowano mu 1932 raz(y)
|
RE: G&K Transporte
Witam
Trasa nr 1
Saloniki (GR) --> Ochryda (MK)
Po rozładunku w Salonikach, tak jak mówiłem udałem się na ponowne zwiedzanie tego pięknego, nadmorskiego miasteczka. Kupiłem sobie trochę rzeczy na dalszą drogę, parę pamiątek, alkohol (do konsumpcji w domu oczywiście ). Załadunek miałem następnego dnia w południe, więc miałem sporo czasu żeby odpocząć itp. Przyszedł SMS. Otwierałem go z myślą, że jak zwykle będzie jakaś długa trasa, na drugi koniec Europy a tu... niespodzianka Czekało mnie zaledwie niecałe 300 km do Ochrydy w Macedonii. Jak mówiłem załadunek miałem w południe, więc punktualnie o 12.00 podstawiłem zestaw pod rampę i zaczęto mnie ładować. Godzinkę później mogłem już na spokojnie odjeżdżać, więc odpaliłem jakieś greckie radio, bo trochę mi się przeżarła moja muzyka W rytmie greckich piosenek, przemierzałem tereny "greckiej Macedonii". Początkowo jechałem w kierunku Katerini i Aten, jednak potem odbiłem na Kozani, a następnie Ptolemaidę. Szczerze mówiąc nie było tutaj niczego ciekawego o czym mógłbym opowiedzieć Po jakimś czasie, nawet sam nie wiem kiedy, dojechałem do przejścia granicznego z Macedonią. Stamtąd do celu miałem około 100 km, które musiałem pokonać najpierw przez Bitolę, a potem przez górskie odcinki dróg prowadzące do Ochrydy. Tam w wieczornych porach czekał mnie rozładunek.
Trasa nr 2
Ochryda (MK) --> Zagrzeb (HR)
Po rozładowaniu się w firmie, której nazwy już nawet nie pamiętam, nie miałem nawet chwili odpoczynku, bo spedycja przysłała wiadomość, że ładuję w tej samej firmie śmietanę do Zagrzebu w Chorwacji. Miałem przed sobą około 1000 km do przejechania, z czego niewielką część postanowiłem zostawić na noc. I faktycznie tak zrobiłem. Przejechałem 100, może 150 km i postanowiłem zatrzymać się na pauzę, którą skończyłem parę minut po 6 rano.
Stamtąd drogami górskimi i autostradami kierowałem się przez Serbię do okolic Belgradu, gdzie następnie odbiłem w stronę przejścia granicznego z Chorwacją. Tam oczywiście miałem trochę przygód, jak to na większości przejść granicznych, jednak teraz nie chodziło o trzepanie lub o celników, ale o zwykłego kierowcę, który zaczepił lusterkiem o naczepę gdy próbował przecisnąć się na przód kolejki. Sprawę jako tako rozwiązaliśmy z udziałem policji, a ja po jakimś czasie mogłem jechać dalej - najpierw stronę Slavonskiego Brodu, a ostatecznie do Zagrzebu. Rozładunek miałem w samym centrum miasta, więc dodatkowo musiałem się trochę nagimnastykować z manewrowaniem zestawem w niektórych węższych uliczkach, ale dałem radę. Bo jak nie ja to kto Rozładunek miałem od razu gdy tylko przybyłem na plac, a następnie mogłem wykręcić dłuższą pauzę, w oczekiwaniu na załadunek kolejnego towaru...
Trasa nr 3
Zagrzeb (HR) --> Trondheim (N)
Tak jak mówiłem, do wyjazdu z trzecim ładunkiem miałem trochę czasu, więc mogłem sobie pozwolić na wykręcenie trochę dłuższej pauzy. Tym ostatnim towarem były lokalne mrożone produkty, które miałem dostarczyć ponad 2 500 km na północ - do Trondheim w Norwegii. Kto oglądał moje relacje wie, że to miasto było odwiedzane przeze mnie nie raz Dlaczego? Zapewne dlatego, że mam sentyment do Norwegii, a w szczególności miast właśnie takich jak Trondheim. Ale mniejsza o to. Załadunek miałem wcześnie rano, bo o 5.00. Potrwał on z 45-50 minut, po czym mogłem na spokojnie odjeżdżać, by udać się najpierw na Słowenię, potem do Austrii. Całość tego odcinka przebiegła naprawdę sprawnie, z czego jestem bardzo zadowolony
Gdy wjechałem do Niemiec, udałem się na parking, żeby trochę rozprostować kości, coś zjeść i po prostu chwilę odpocząć od monotonii jazdy po autostradach. Gdy usiadłem za kółko, odjechałem może z 5-6 kilometrów i napotkałem pierwsze utrudnienie - stłuczkę dwóch samochodów, przez co lewy pas był zablokowany. Tym sposobem z mniejszymi lub większymi kłopotami o których nie będę rozprawiał, dostałem się na stację, na której musiałem zatankować, bo jeszcze trochę a jechałbym na rezerwie przy okazji ponownie się rozprostowałem i po niecałych 30 minutach wyruszyłem w dalszą część trasy. W pewnym momencie zauważyłem rozbite o barierę Audi, przy którym nie było żadnego samochodu służb ratunkowych, więc odruchowo postanowiłem się zatrzymać. Zastałem tam nieprzytomnego kierowcę, więc wezwałem na szybko służby, a sam udzieliłem pierwszej pomocy, tak jak to w szkole uczyli Gdy wszystko wróciło do normy, wróciłem na autostradowy niemiecki szlak, a moim teraźniejszym celem było Rostock, gdzie późnym wieczorem miałem wjechać na prom, który zabierze mnie do Trelleborga w Szwecji.
Z promu zjechałem wczesnym rankiem, a stamtąd zostawało mi jakieś 250-300 kilometrów do granicy z Norwegią. Gdy wjechałem do Norwegii, to po raz n-ty zauroczyłem się w niej, bo dosłownie wszystko tam jest bajeczne. Do Oslo dostałem się autostradami, jednak potem musiałem do końca trasy jechać landówkami, którymi już jechałem nie raz, jednak zawsze odkrywam na nich coś nowego Będąc zachwycony widokami, nawet nie zwracałem uwagi na to, że nie grała żadna muzyka, więc dopiero w ostatniej fazie jazdy, gdzie do Trondheim zostawało mi jakieś 150 kilometrów, włączyłem norweskie radio i wsłuchany w muzykę powolutku dojechałem do Trondheim, do Renar Logistics, gdzie miałem rozładunek towaru.
Dziękuję wszystkim za uwagę
Moja maszyna:
Procesor: AMD Ryzen 7 2700
Grafika: MSI GeForce RTX 2070 Gaming Z
Płyta: MSI B450M Mortar Titanium
RAM: Adata XPG Gammix D10 DDR4 16GB
Dysk SSD 1: Plextor 256GB M.2 PCIe
Dysk SSD 2: Plextor 512GB M.2 PCIe
Zasilacz: be quiet! System Power 9 CM 600W
Obudowa: Sharkoon DG7000-G RGB
|
|