Witam serdecznie!
Dojechałem wreszcie na rozładunek w Hiszpanii, więc mogę pochwalić się kilkoma zdjęciami z trasy.
Druga część:
PL, Słupsk [baza] -> ES, Huesca
Rano odsunąłem zasłonki po przespanej nocy, zerkam zaspanymi oczami dookoła, a tu wszędzie ciężarówki stoją.
Tak jak wczoraj wieczorem było puściutko, tak przez noc się zapełniło.
Wstałem, opłukałem twarz, obchód dookoła auta i ruszamy dalej.
Jak to mówią w transporcie - ile wyjazdów, tyle powrotów.
Tutaj chłopaczyna miał szczęście, że tylko naczepa uległa uszkodzeniu.
Niestety dla firmy to już będzie kosztowna sprawa.
Po dotarciu w końcu na teren Francji ujechałem jeszcze kilkadziesiąt,
a nawet i więcej kilometrów, a słoneczko już powoli zaczęło zachodzić.
Tym razem nie goniłem po łebkach z tacho, tylko już z góry wiedziałem gdzie się zatrzymam.
Po wielu przygodach na Francji już wiem, że trzeba się zatrzymać wcześniej
na bardzo oświetlonym i monitorowanym parkingu.
Z racji tego, że dosyć wcześnie zjechałem na pauzę, to wstałem jeszcze przed wschodem słońca.
Rozprostowałem nogi, standardowy obchód.
Szczoteczka, pasta, ciepła woda... i jedziemy póki ruch mały.
O to to to, co mówiłem wcześniej.
Ile wyjazdów, tyle powrotów...
I tak się jechało i jechało i jechało...
Z racji na to, że ładunek awizowany, a czasu jeszcze sporo,
nawet i jeden dzień byłbym za wcześnie, to stanąłem na parking tuż przed granicą Hiszpanii z Francją.
Pokręciłem się trochę, niedaleko był sklep spożywczy. Ciepło było to wpadłem na genialny pomysł - GRILL auuu!
Zakupiłem jednorazówkę, trochę mięska, warzywka i tak dzień miło spędzony.
Rano wstałem i ruszyłem dalej w drogę, dużo na szczęście już nie zostało
Do celu pozostało kilka kilometrów, a na tacho jeszcze z leciutko ponad godzinka.
Mam nadzieję, że chłopaki dadzą radę mnie rozładować jeszcze dziś, bo na jutro
czeka mnie mały kabotaż ES -> ES, a potem powrót do Polski.
Dostałem przydział pod rampę numer 3, także zabieramy się za podjazd.
Mówili, że zrzucenie tego wszystkiego to chwila moment.
Wózek widłowy, kilkanaście palet z Ubraniami i gotowe...
Rozładowany.
Rano do pobliskiego miasteczka na załadunek, tym razem Pesto będzie wiezone.
Potem przez całą Hiszpanię będzie trzeba się przetargać, aż na sam jej koniec.
Ale to już jutro
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, wielka pjona dla was!
Szerokości i do zobaczenia!