Zaloguj się

**Mateusz[PL]** · 27/01/2019 03:14 PM

PL(Łódź) - IT(Livorno/Lavoria) - DE(Heilbronn)

Rozpisywać to mi się za bardzo na razie nie chcę, ale zaczynając. 24.01.2019 przyszedł na telefon sms na temat załadunku w Łodzi u prywaciarza na mniejszym magazynie zakładów mięsnych Zbyszko na adres Zakładowa 56/19u, 90-001. Koło południa w czwartek ruszyłem na łódzkie tereny z serwisu od znajomego gdzie odstawiałem samochód na zmianę oleju od czasu sprowadzenia go na nasze rejony. Koło 16:00 byłem na miejscu pod wskazanym adresem. Wszystko poszło w miarę szybko i bez mniejszych problemów zaraz wpuścili mnie na plac żebym się podstawił. W dwie godzinki obskoczyli całą naczepę z mrożonymi filetami z kurczaka, takimi paczkowanymi. No i stąd, o czym nie wspominałem wcześniej - kierunek Livorno. Trochę stres przyszywał bo jednak dziewicza trasa, samochodu jeszcze nie znam i czort wie jakie jeszcze czarne scenariusze mi do głowy przychodziły. Na granicy już poczułem ulgę. Roztopiony śnieg, słoneczko, do tego czas też w miarę. Opłaty wykupywałem ręcznie bo samochód ledwo co zaopatrzyłem w sam viatoll, a tu już wyjazd. Po dotarciu na miejsce zaczął już gonić czas, 1:23:10 do końca i nie mogło obyć się bez problemu. Nie mogłem wklepać dokładnego adresu magazynu w Livorno, w którym mam rozładowywać. Po koło godzinie męczarni wszystko ogarnięte, podstawiony pod rampę z 20 minutami nad pasem. Na firmie pozwoliłem sobie wyjąć kartę, na nielegalu bo na nielegalu, ale potrzebowałem czasu na piątek rano. Z rana podlot na pusto do jednego z gospodarstw w małej wiosce pod Livorno. Stamtąd zabrałem 20 ton jabłek. Koszy z jabłkami poładowane pod same drzwi i z tym już ogień do Niemca. Ciepło było, ale się skończyło. Po drodze zaliczyłem pierwsze tankowanie (na dwa kotły, żeby nie było, że dziad i żałuje sobie Szczerbol

), gdzieś setkę przed granicą z DE. Na granicy wykręciłem dziewiątkę i przed zmrokiem przy końcu pauzy zaczął pruszyć śnieg. Warunki były słabe bo w niektórych momentach na autostradzie po prostu zrobiła się porządna szklanka a śnieg zaczął z czasem sypać jeszcze intensywniej. No i zrzutka w Heilbronn. Na rano koło 6:00 dopiero rozładunek na oddziale świeżych soków wyciskanych SAFT a na miejscu byłem koło w pół do drugiej w nocy więc zostały 4,5 godzinki - koniec czasu pracy kierowcy i do wyra na parkingu naprzeciwko firmy. Gdzieś z pół godziny po planowanym wjeździe obudził mnie cieć napieprzający w drzwi bez żadnych zahamowań - no to nieco podkurzony się pozbierałem i podstawiłem na placu pod rampą, której miejsce projektował chyba jakiś pijany Ukrainiec a jakbym wyprostował zestaw to reszta by nie wjechała w miejsca za mną.

Zaloguj się
Login/Adres e-mail
Hasło:	Nie pamiętam hasła
	Zapamiętaj mnie

Tryb drzewa \| Tryb normalny BYDPOL
Autor	Wiadomość