Fotogaleria by Aras.

[Aras.]

Oban (Wielka Brytania) - Fort William (Wielka Brytania) - Oulu (Finlandia) - Nantes (Francja) - Timisoara (Rumunia) - Rouen (Francja) - Kelfavik k. Reykjaviku (Islandia) - Sezon na karne zlecenia czas zacząć

Dawno nie wrzucałem to postanowiłem że zapodam fotki z kilku tras które nazbierało się ostatnimi czasy, dużo się najeździłem bo ostatnio robię biedę w kilometrach czego sam doświadczam oraz bardzo obijam z tego powodu że mi się jarzy opijać weekendy i robienie omletów na parkingach z kolegami LLU-kami i kończąc imprezę w późnych godzinach nocnych, zapraszam na długi materiał bo będzie ciekawie, musi być długo i rozpisywanie na wysokim poziomie, Zaczynamy ten temacik i lecimy z koksem

Dzień 1 - Początek na Finlandię

Po powrocie z Islandii, dzwoni do mnie Wieczko muzykant i mi nawija że mam zabrać 26.5 tony zup mrożonych do Oulu w Finlandii, Ja kurde nie w temacie więc skąd mam towar zabrać, okazuje się że mam lecieć do Fort William oddalonego o 60 kilometrów, podniosłem trzecia ośkę i nic innego więcej nie zostało jak jechać na załadunek, na miejscu było trzech Indianów pochodzenia indyjskiego zamiast ładować to pili w robocie, szlak mnie trafiał więc dzwonie do ich szefa by ruszył tyłek i podjechał na zakład bo mam problem z załadunkiem, nieźle się wkurzył i zaczęli się tłumaczyć że się nawalili gorzały, wymyślił co innego to ściągnął Farerów i oni razem z nimi to ładowały, papiery miałem już gotowe tylko zabrać, ruszać trasę, muzykę puścić z świętym spokojem, nie wiedziałem że przeładowane to kij w mrowisko, wagę omijałem z daleka więc jakieś info nasłuchiwałem w radiu, Anglię przejechałem bez problemu i pomyślnie przejechałem EuroTunnel po czym pojechałem przez Niemcy, Polskę bo promów mam daleko gdzieś ze względu na powolny czas objazdu, jedynym wyjątkiem było połączenie z stolicy Estonii do Helsinek, u Helmuta nagoniłem czas i gdzieś 300 km od granicy z Polską zapalił mi się żyd, szukałem stacji benzynowej żeby zalać tą bestię bo bez niego dalej nie pojadę, zalałem paliwo i AdBlue oraz, wziąłem fakturę na firmę i dalej pognałem na Wschód, leciałem przez kraje bałtyckie zapchane landami, żadnych szybkich dróg po prostu niekiedy spowalniał ruch niczym tworząc korek, i tak to trwało do Parnu, nic zostało jak jechać na prom do Tallina i ruszać z Helsinek dalej patrząc na widoki północnego krajobrazu, do Oulu dojechałem, rozładowałem się i naładowałem kurs do Francji udając się na pauzę 24 godzinna, przez ten czas sobie postoje i zjem omlety, zastał mnie pewien Fin prosząc o paczkę papierosów i ja powiedziałem "Co to ja jestem? Jakaś organizacja charytatywna?" potem spać, zacząć nowy dzień pracy.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.


Dzień 2 - Viva la France - powrót do Zachodów

Miałem już załatwiony kurs na Francję, tym razem 25.5 tony klusków mrożonych do Nantes, wyjechałem z pauzy i leciałem w kierunku promu do Estonii, czarno jak w tyłku u murzyna, drogi utwardzone że aż w pale nie mieści się i nie mam jak narzekać, po wjechaniu na promie Finowie poprosili o dokumentacje towaru i jak się okazało mój zestaw nie pojedzie, ja im mówię że tyle mnie naładowali i tyle rozładują, zezwolenie było pokazane i puścili mnie z Bogiem, wpłynąłem do Tallina i pojechałem dalej, landy takie same co z Szkocji startowałem, pogoda jesienna więc co tu dużo mówić, u Litwina żyd się zapalił i kombinowałem aby zawrócić, a na obwodnicy w Kaunas litewscy spotterzy szukali mojego auta i się dorwali, o dziwo jednemu nie skończyło się na przetrzepaniu tyłka bo wystawił myśląc że nie przejadę z dużą prędkością że kolesiowi udało się uciec, od Suwałk landy do Ostrołęki, od Warszawy bramki nienawidzone przez kierowców aż do Niemiec musiałem się czołgać żeby szybciej polecieć nie wiadomo ile bym miał długo jechać, odrobiłem ten czas ale za mało wystarczyło by zrobić pełne 16 godzin jazdy, rozmowa się kleiła i już we Francji od granicy jak w Polsce wyłudzanie kasy za przejazd, Myślę że nie mam tyle hajsu by płacić za każdą bramkę no ale co zrobić jak człowiekowi brakuje kasy na bramki, zapłaciłem karta i wio dalej, Paryż się zwiedzało się miło lecz trzeba się skierować na Le Mans, a chwilę potem na Nantes, czas się kończył i trzeba pauzę naszykować, Prezes mi mówi że jeszcze mam tego samego dnia zrobić obie kursy, naginać tacha nie będę bo szkoda patrzeć na moją aktywność, przekroczone normy zostały, rozładowałem sobie na jakiejś firmie i czekam 24 godziny na to aby wjechać na kolejny rozładunek

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Dzień 3 - Rumuńskie klimaty, blisko od Węgier i powrót do żabojadów - Prawdziwa szkoła transportu chłodniczego

Załadowałem 21.5 tony na bliską Rumunię - Timisoara, Wieczek myśli że nie zrobię dwóch tras? Żaden problem dla mnie bo linie tego typu jeździłem już wielokrotnie i jest nad czym się wychwalać, pognałem jak niczym szatan uciekając od żabojadów ale jeszcze tu kiedyś wrócę, klimat do jazdy po prostu bajka oraz muzyki się słuchało choć jakoś toczyłem się do Niemiec żeby ominąć te bramki a potem od Helmuta leciało się jak do domu, w Austrii przygotowania do zimy trwają w najlepsze i choć nie narzekam na krótkie dnie i długie noce, doleciałem do Węgier i nie myślę co będzie jutro bo nawet nic nie wiadomo czy mi załadują powrót do Francji, i czekaj, zajechałem do Timisoara oraz rozładowałem się i Rumun się pyta czy nie chcę 18 ton oranżady na dzisiaj załadować, Powiedziałem że trzeba to zrobić, no i w pięciu załadowali na powrót, pauzę w między czasie wykręciłem a tacho dalej się nagina, wyruszyłem z Rumunii i jadę do żabojada gdzie czeka na rozładunek w Rouen i dzwoni że mam z tym rozładować do jutra, termin miałem dobry więc co mnie on obchodził, ale że jest uparty to jechałem jak trzeba, a czas pracy to bajka, w nocy się inaczej leciało, nie było korków, spać wszyscy poszli a ja dalej robię robotę, szybko przeleciałem Niemcy i skręciłem na landówę w stronę Metz a potem szybkiego ruchu drogi, od Paryża do Rouen zostało jakieś 60 kilometrów, zajechałem na firmę, drzwi otworzyłem, rozładowałem, oddałem auto na przegląd i pora się poobijać

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Dzień 4 - Islandia? Jedziemy tam na wakacje !

Prezes nie był zadowolony z faktu że grałem w CS-a ale to nie moja wina że czas się skończył we Francji więc postanowiłem jeszcze bardziej nagiąć, załadowałem się na Islandię z 24 tonami żelek francuskich, całą naczepę poładowali i wio z Rouen, na EuroTunnelu miałem okazje podziwiać jak imigranci chowają się żeby wpakować się do mojego auta i do UK, ale ich już nie było to samemu pojechałem, szkoda ale długo w Calais nie posiedzieli, w Anglii jechało się sprawnie i chwilowe roboty drogowe ale że jechałem niecałe 10-12 godzin to wystarczy aby zajechać na prom, Wyspy Owcze były przejadzem więc u Farera nie miałem czego szukać a bym przemycił od nich wódkę bo pić się chceta aż miło, wjechałem na prom, kawałek wyjechałem za Seyodisfjorour i stanąłem na parkingu przy Bonusie w Egilsstadir bo dość mam jazdy, na jeździłem trochę aż zrobiłem około 11 tysięcy kilometrów, i do tej pory się obijam

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Tyle napisałem przez zmarnowane godziny katowania od słowa do słowa, Kolejne załadunki mam nagrane i po Islandii tradycyjnie Rosja do Lugi i na załadunek w Kaludze oddalony o 800 km zasuwaj na pusto po czym jadę z rosyjskim towarem do Valday i z stamtąd mam lecieć z bananami do Helmuta

Tyle w temacie, Pozdrawiam