RE: Z pamiętnika (początkującego) króla szos - thotka !
Czwartek, 29.10.2015 Firma zyskuje nową oprawę, a ja pokazuję jak (nie) jeździć
Co mogę powiedzieć ? Jak widać na załączonych niżej fotkach, firma przeszła kolejną metamorfozę, choć nie bez zakłóceń. Po masie perypetii związanych z moim wiecznym niezdecydowaniem odnośnie samochodu (i wiążących się z tym poważnych konsekwencjach finansowych) wreszcie zdecydowałem się na ostateczną wersję wizerunku mojej firmy. Oczywiście co do grafiki i barw również nie mogłem się zdecydować. Najpierw miał być zielony DAF (i był, przez jeden kurs, bo jak zapewne wiecie z poprzedniej galerii zdjęć, jeździło się nim beznadziejnie). Teraz mam Scanię i jestem bardzo hepi. Nie dość że piękna to jeszcze idealnie trzyma się drogi. Czy ta marka okaże się moją ulubioną? Zobaczymy.
Co prawda zielony kolor uspokaja, jest to też ponoć kolor nadziei - z tego powodu najpierw nowa grafika mojej firmy miała być utrzymana w kolorach zieleni. Stety czy niestety, ocenicie sami, granatowa nowoczesność wygrała z zieloną nadzieją. Mimo wszystko jestem zadowolony z nowego image'u swojej firmy i mam nadzieję, że zagości u mnie na dłużej (pomijając prześwitujące przez okleinę przy świetle słonecznym logo starej firmy, ale co się będziemy czepiać, przecież to nic nie znaczący drobiazg...
W samej firmie niewiele się zmieniło. W głównej siedzibie firmy bywam tak często, jak przeciętny Polak w operze czy teatrze. Utrzymałem też nadal AltaRoads w charakterze niewielkiej firmy o rodzinnej atmosferze. Pracowników nie ma wielu, ale przecież liczy się jakość a nie ilość. Najważniejsze jest to, że pracownicy się rozwijają, dokształcają, są zadowoleni i generują zysk. I oby tak dalej.
Ale dość tego owijania wełny w bawełnę. Muszę się pilnować, bo jak się zacznę rozwodzić nad czymś... to się potrafię rozwodzić bez końca. Nowy dzień miał przynieść nowe wyzwanie - i przyniósł, ale tak raczej średnio satysfakcjonujące. Poradziłem sobie jakoś z dziurą budżetową i pojechałem do stacji kontroli pojazdów, gdzie zmieniłem kabinę mojemu TIR-owi. Myślę, że taka będzie lepiej pasować do każdej naczepy i będzie prezentować się lepiej.
Po spokojnej nocy (ach, dawno się tak dobrze nie wyspałem na wygodnej sofie z tyłu kabiny mojej ciężarówki ) podjechałem do siedziby firmy TradeAux. Wjeżdżam na parking... i kopara opada. Na parkingu stało kilka granatowych naczep w barwach mojej firmy. Zacząłem się zastanawiać czy ja śnię, czy to nie jest aby jakaś fatamorgana. Poszedłem do biura managera firmy zapytać się o co biega. Ten odparł, że moja firma przewozowa wygrała konkurs na najbardziej zaufaną firmę i w nagrodę otrzymaliśmy możliwość bezterminowego kontraktu. Ale to trochę dziwne, bo ja jej nie zgłaszałem do konkursu... Będę musiał przeprowadzić śledztwo wśród moich pracowników.
Dzień jak co dzień - była godzina 14:00, a ja miałem za zadanie przewieźć ładunek mleka w proszku, w liczbie ton dziewiętnastu, za co miałem otrzymać około 23 tysięcy euro. No to co? Nie zastanawiając się wiele, ruszyłem w trasę.
Trasa była nawet spokojna, nie licząc jednego zabawnego incydentu. A jaki to incydent, zobaczycie poniżej... Jednak przestrzegam przykładnych kierowców jeżdżących przepisowo, mogą być tym zażenowani
Ostatnie chwile na parkingu. Załadowani i gotowi do walki z drogą
Ech, za dużo tej sygnalizacji...
Prosto przez skrzyżowanie Uwaga na niedzielnych kierowców !
Z ciekawej perspektywy. Powoli opuszczamy Lyon.
No i jak to zwykle ja... pojechałem za daleko i zboczyłem z trasy, normalka... (nie chcecie wiedzieć co będzie dalej )
Największa głupota na jaką mogłem wpaść Ale jak się idzie na łatwiznę, to się łamie wszelkie zasady, w końcu tak wygodniej.
Po kilkudziesięciu metrach ryzykownej jazdy pod prąd wracamy na normalne tory
Jak nie jazda pod prąd, to wjechanie komuś w tył... Super.
No i korek... Wieczne czekanie. Ale chociaż fotka wyszła OK (mam nadzieję)
Idziemy (a raczej jedziemy) w dobrym kierunku
Spotkana koleżanka po fachu
Takie tam, strzelone znienacka.
Rozpędzeni w stronę słońca
Jest jezioro, są lasy, jest wszystko.
Przyjrzyjmy się bliżej.
No co powiedzieć? Po prostu ładny widoczek.
Dla takich chwil warto być kierowcą !
Zwyczajna fotka strzelona obok tankszteli.
Pierwsza granica zaliczona.
Jazda pod prąd, kolizja, wywrócony znak... No chyba tego za wiele.
Jesteśmy w Genewie... I jest międzynarodowo.
Dalej autostradą... Ciekawa trasa, tu też jeszcze nie byłem.
No raczej słabe zdjęcie.
To też.
Jak to w Szwajcarii... tunel. Ameryki nie odkryłem.
Zawsze musimy mieć jakiś cel w życiu...
Autostrada chyba wyszła najlepiej
Przy granicy z Niemcami pozwalamy sobie na mały postoik
I na picie.
Wypoczęci, pobudzeni ruszamy w świat !
W słoneczny dzień jeździ się zdecydowanie najlepiej.
Niebieski pojazd sunie serpentyną pomiędzy górami (na szczęście nie policja )