Kamnica - San Donà di Piave
W Maribor przestałem prawie cały dzień. Ładunek miał być zapewniony gdzieś dalej na zachód. Wyszło jak wyszło, zrobiłem pauzę na stacji o tyle dobrze że miałem tam dostęp do internetu, do łazienki i do sklepu. Rano obudził mnie telefon, Wioletta zadzwoniła oznajmiając że znalazła jakiś kurs na bliskie Włochy. Wstałem, ogarnąłem się i ruszyłem w wysłany przez nią chwile po rozmowie adres.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Tam też trochę mi zeszło. Załadowali auto do połowy, potem przyszedł czas ich przerwy, po przerwie coś ważniejszego do roboty. Spędziłem w ten sposób przy rampie trzy godziny. Na szczęście humor tamtego dnia miałem wyśmienity, pogoda była bardzo przyjemna. Jak już mnie załadowali odlałem się ostatni raz gdzieś po ich kontenerami i ruszyłem pełną parą w stronę makaronów. Rozładunek miałem w jakieś miejscowości kilka kilometrów przed Wenecją.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Jechało się przyjemnie. Pogoda ciągle dopisywała, z czasem się już ściemniło. Ruch zmalał a ja mogłem bez jakiegoś zbędnego denerwowania się pokonywać górzyste tereny.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Dojechałem do Włoskiej granicy. Tam już zjechałem żeby wykręcić pauzę. Ustawiłem się w fajnym miejscu że łapało mnie kilka kamer z pobliskiej restauracji i bankomatu. Nie byłem jakiś padnięty więc wieczór spędziłem przy piwie i laptopie, obejrzałem jakieś dwa głupkowate filmy. Przed snem zrobiłem jeszcze obchód w okół auta. Sprawdziłem czy wszystko gra czy dostęp do baku z paliwem jest zabezpieczony. Wszystko było okej - poszedłem spokojnie spać.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Miałem zamiar wyjechać przed całym tym ruchem - ludzi którzy jadą do pracy. Trochę mi się przysnęło ale żeby nie tracić czasu ruszyłem mimo to, dołączając się do tego ruchu. Wyjechałem z granicy około godziny siódmej. Na drodze nie było wielkiej tragedii, ale oczywiście też nie mogło zabraknąć narwanych makaroniarzy.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Dojechałem do mojej miejscowości, niby miasteczko ale miałem problem ze znalezieniem firmy. Znajdowała się ona całkiem z drugiej strony miasta, musiałem przejechać jakimiś obrzeżami bo przez centrum był zakaz. Gdy już dojechałem na magazyny zostawiłem auto na parkingu, poszedłem z papierami do biura. Ku mojemu zdziwieniu kolejka drajwerów tam była aż na dwór. Zeszła mi prawie godzina w tej kolejce, wzięli ode mnie numer telefonu i kazali czekać na smsa z numerem rampy pod którą mam się podstawić. Wróciłem do auta, położyłem się na łóżku i dałem się ponieść lekturze. Po dwóch godzinach dopiero dostałem tego smsa, podstawiłem się pod rampę. Tam na szczęście szybko się uwinęli. Zjechałem na autohof w miasteczku i czekam teraz na kolejny ładunek, po rozmowie z Wiolettą wywnioskowałem że jeszcze dzisiaj prawdopodobnie będę się ładować.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.