Po poprzednim rozładunku udałem się do innej firmy w Łodzi, w celu załadowania 23 ton nawozu. Miałem z tym lecieć do Bydgoszczy. Na szczęście firma była niedaleko od miejsca rozładunku. Miałem szczęście, bo powiedzieli, że ładują do szesnastej - a była 15:30. W godzinę mnie załadowali. Jako ostatnia ciężarówka wyjechałem z firmy. Na wyjeździe z Łodzi stało nasze kochaniutkie ITD, ale nie ściągnęli mnie na bok. Przejechałem chwilę A2, by z niej wskoczyć z powrotem na A1. W międzyczasie zadzwoniła do mnie moja dziewczyna. Pogadaliśmy z godzinę. Potem zadzwoniłem do kolegi z firmy. I tak czas mi minął. Przed Bydgoszczą zjechałem z autostrady na krajówkę i nią dojechałem do celu. Gdy zajechałem do firmy okazało się, że rozładują mnie dopiero rano. No nic. ustawiłem się na placu firmy i zgasiłem silnik. Zasłoniłem zasłonki, wyjąłem lapka i obejrzałem jakiś film. W czasie oglądania zjadłem kolację i pogadałem z dziewczyną. O 23 poszedłem w kimę. Obudził mnie cieć z firmy pukaniem w drzwi. Powiedział, że mogę wjeżdżać. To ja mu na to, że potrzebuje paru minut żeby się ogarnąć. O 6:47 byłem rozładowany. Tymczasem w następnej trasie szykuje się podróż do naszych zachodnich sąsiadów