Z Kordianem po Ameryce....

[Kurdianeł]

Nie wrzucałem nic od ponad miesiąca, ale uznałem że można by coś wrzucić

Ostatnie zlecenie zakończyłem w Las Cruces w Nowym Meksyku, więc jak można się w sumie domyślić kolejne zlecenie biorę również z tego miasteczka Nadal posuwałem się na wschód, tym razem aż pod samą wschodnią granicę stanu - do miasta Hoobs. Miałem tam przewieźć kilkanaście ton mrożonek o krótkiej dacie ważności, dlatego też byłem trochę pospieszany przez klienta. Celem był spory supermarket na obrzeżach miasta, więc nie musiałem się pchać do samego centrum. Gdyby nie ta data ważności, to wyruszyłbym dopiero przed szóstą rano, a teraz musiałem to zrobić jeszcze tego samego dnia przed 20. No cóż, taka praca, nikt nie zmuszał, sami chcieliśmy tak jak wspomniałem, wyjechałem przed 20 z Las Cruces i całą trasę odwaliłem praktycznie w nocy, żeby dotrzeć do oddalonego o niecałe 400 km miasteczka. Część trasy odbywała się autostradami, jednak sporo było też zwykłych dróg, na których ruch w środku nocy był praktycznie zerowy, a dodatkowo trasa wiodła m.in. przez lasy, więc miałem ciekawie Gdy docierałem do miasta docelowego, coś mi się wbiło w oponę, dlatego też zaraz po rozładunku muszę udać się na serwis, bo przecież następnej trasy która będzie miała kilkaset, a może kilka tysięcy kilometrów nie będę robił z dziurawą oponą