Z Kordianem po Ameryce....

[Kurdianeł]

Witajta

Poprzednie fotki dodałem bez opisu, bo jednak nie miałem weny, ale teraz opisik będzie. Czy krótki czy długi to się okaże Poprzedni ładunek miałem przewieźć z Medford na południu Oregonu do Eureki w północnej Kalifornii. Tam miałem czekać aż do następnego ranka do 6 aż otworzą hurtownię i miałem zabierać 20 ton mięsa do Sacramento, wgłąb stanu. Przy okazji zostałem dodatkowo poinformowany, że będę tego samego dnia ładował na innej firmie lody, które miałem przetransportować do Las Vegas w Nevadzie. Szykowała się na dodatek ciekawa trasa nie tylko ze względu na przejazd przez Park Narodowy Yosemite, ale też dlatego że na tym odcinku nie mogą jeździć pojazdy dłuższe niż 40 stóp. Sama moja naczepa tyle ma, więc doliczając ciągnik robi się sporo więcej. Spedytor uprosił pozwolenie na przewóz mojego ładunku dlatego, że zlecenie było pilne i nie mogłem sobie pozwolić na zbędne przestoje, objazdy, inne trasy czy coś w tym stylu. Pozwolono mi przejechać przez środek parku narodowego, jednak miałem to wykonać w godzinach 18 - 20. Tak też się stało. Na bramkę dotarłem o 18:02, więc praktycznie punktualnie. Spisali to co potrzebne i pozwolono mi jechać. Ta sama procedura była potem na drugiej bramce. Postanowiłem odbębnić 10-godzinną pauzę, którą miałem zaczynać już o 21. Przed tą godziną dojechałem na parking, nawet nie wiem w jakiej miejscowości i zacząłem odpoczynek. Trochę pospałem, pooglądałem coś na YT, pograłem na lapku. Tym sposobem minęło 10 godzin. Punktualnie o 7:00 rano odpaliłem silnik, wyjechałem z parkingu i ruszyłem w stronę "Miasta grzechu". Reszta traska myślałem że nadal będzie bezproblemowa, ale na moje nieszczęście, na zjeździe z autostrady na Las Vegas, zaświeciła mi się kontrolka "Check engine", a więc coś jest nie tak. Postanowiłem nie tracić pozostałego czasu na pojechanie do serwisu, tylko najpierw wyładuję towar w Walbercie, a potem dopiero pojadę na serwis.