Waspex

[WeiserPL]

Cześć! Na wstępie pozdrawiam gracza z MP z czerwonej Skody, który ponoć czyta nasze relacje Czas na dokończenie zaległej relacji z zeszłego tygodnia:

Oiejdea-Gliwice-Siewierz-Łazy-Kałuszyn

Środa-Piątek

Środa:

Tak jak już wspominałem w pierwszej części trasy do Rumunii, po rozładunku w Cluju pojechałem do małej miejscowości Oiejdea do Prefera Foods, w którym z rana w środę miałem ładować się konserwami do centrum dystrybucyjnego Tesco w Gliwicach. Dokładnie miało być to o 8 rano. No spoko, wyśpię się w miarę i wracamy do Polski. Wstałem jakoś o 7:30, żeby się jeszcze ogarnąć. Idę punktualnie do cieciowni, a tam mi mówi łamanym angielskim, że muszę czekać, bo przyjechały dwa zestawy krajówkowe i muszą pilnie towar zawieźć po Rumunii... Jakby nie mogli dać znać wczoraj to bym sobie jeszcze spał, albo siedział w kabinie. Dopiero o 10 mnie wezmą, super. No nic, przy serialu zrobiłem sobie śniadanie i tak jakoś minęło i była wskazana godzina. Wzięli mnie pod rampę, załadowali 16 ton konserw w 25 minut, ale ze względu na to, że musiałem czekać za papierami to wyjechłałem dopiero o 11. No nie fajnie, nie fajnie. Często w tych rejonach nie bywam, ale zazwyczaj tu bywa wszystko ładnie punktualnie. A tu zonk. Mniejsza, lecim na zrzutkę do Tesco. Już oczywiście pośpiech w głowie, bo 2 godziny w plecy, a spóźnić się na centrum dystrybucyjne sklepu na awizację to klęska. Wyleciałem na E81, czyli tą samą co jechałem tylko w drugą stronę na Oradeę. Cluj objechałem ładnie bokiem i już za miastem wjechałem na landówkę numer 1. Puściłem sobie dobre polskie rapsy i aż się przyjemnie leciało tymi krętymi oraz górzystymi odcinkami. Rumunów trochę musiałem pogonić lewym czasami, bo zamulali :V W końcu doleciałem do Oradei. Kawałek za nią jeszcze przed granicą w Borsie zjechałem na 45'tkę na stację Trucktronic. W sumie granica przeszła w miarę szybko, bo kolejka z 15 aut i straciłem z 35 minut. Nic się nie czepiali celnicy, więc lecim dalej. Drogą 42 do Beretty, a potem w górę M35 obok Debreczyna i M3 w stronę granicy ze Słowacją. Autostrada jak autostrada-nic ciekawego, tempomat tylko na 90. Potem tylko Miszkolc i trójką do Milhost, gdzie wjechałem na Słowację. Myto uaktywnione. Jeszcze przebić się przez Koszyce, gdzie nie było łatwo, bo godziny szczytu. Tam też wykręciłem 45 minut, żeby iść na dychę i zajechać za Preszów. Kolacja na szybko i rura. Trzymałem się cały czas D1. Przejechałem przez wcześniej wspominany Preszów i ponownie zaczęła się autostrada. Na pierwszym parkingu przy stacji Maly Saris stanąłem na długą pauzę. Na szczęście o wolne rajki nie było problemu.

Czwartek:

Ranek na Słowacji przywitał mnie lekko pochmurną pogodą. Poszedłem sobie kupić coś do picia na stację i trzeba ruszać. Co ciekawe pojadę pierwszy raz D1 wszerz Słowacji z wschodu na zachód. Nigdy jakoś nie miałem okazji, bo to się z Węgier od razu prosto na Barwinek albo na Chyżne leciało. A tu na Śląsk to trzeba tak. Nie narzekam, bo ta autostrada jest spoko zrobiona. Są tam naprawdę piękne widoki. W końcu Słowacja to kraj typowo górzysty. Nie zrobiłem dużo fotek z tego podziwiania, ale możecie mi wierzyć na słowo lub osobiście przetestować Tak się rozmarzyłem, że lada chwila i dojechałem do Ruzomberka. Tam zjechałem na drogę o numerze 59, żeby jechać w górę na Dolny Kubin, a dalej na granicę w Chyżnem. Tu już musiałem bardziej pomęczyć silnik i skrzynię biegów, bo było więcej podjazdów. Przy okazji mijałem się z ze znajomym Jurkiem z Transorawexu, więc długie i grucha od CB poszła w ruch. Dalej za Dolnym Kubinem same zakręty, więc max 70 mogłem jechać, a nawet czasami folgować trzeba było do 30. Dobrze, że wcześniej autostradą nadrobiłem. W końcu ujrzałem tablicę informującą, że jestem w naszym pięknym kraju. Nasze góry też są ładne Przy okazji puściłem sobie góralskie hity, co by lepszy klimat był. Przy okazji pozdrowienia dla Szymona P.-przez Jabłonkę przeleciałem niczym Vin Diesel z Szybkich i Wściekłych Ty w tym czasie gdzieś akurat na Rumunię wybyłeś... Jechało się spoko. W Rabce trochę się przykorkowało przez budowę S7. Potem już jakoś szło, w końcu to taki cichszy sezon na góry niż np. ferie czy lato. Jakiś z drewnem przede mną cisnął, ale nie mogłem się utrzymać, bo on pewny siebie przez te zakręty, a ja trochę się bałem szczerze mówiąc. On zna trasę doskonale. Potem już S7 i spokój. W Krakowie wskoczyłem na A4. Zaraz za bramkami stanąłem na Orlenie na pauzę 45 minut. Trzeba było jakąś jajecznicę wszamać. Później już cały czas A4 do węzła Sośnica, na którym zjechałem do Gliwic. 5 minut i byłem już przy słynnym magazynie Tesco. Przyjechałem chwilę po 13, czyli o godzinę spóźniony. Życie, tak mnie załadowali. No i wypadłem z kolejki. Na szczęście o 15 pager zapikał i mogłem wjeżdżać. Godzinę im się zeszło w sumie. Następny cel to szybka krajówka, co by pustych przelotów nie było Załadunek lodówek Electroluxa w Siewierzu. To przeleciałem sobie bezproblemowo A1 i S1 na miejsce. Tu też byłem opóźniony, ale nie mieli większych problemów o to. Trochę mozolnie im to szło, bo kompletowali dopiero towar czy coś. 17:50 jakoś dopiero wyjechałem z zakładu. Załadowane 20 ton, więc jest co targać. Zostało mi 3h jazdy, ale stwierdziłem, że jeszcze kawałek dalej podlecę gdzieś na S8 przedłużając sobie do dychy. Jutro z rańca rozładunek i na bazę. Cel magazyn Logicora Łazy. Tam wynajmuję sklep Mediaexpert. Później solówkami sobie to rozwiozą. Najpierw jednak "ulubiona" Gierkówka. Ruch jak zwykle duży. Częstochowa standardowo zawalona, najwięcej czasu tam straciłem. Później już jedynka w górę spokojniej, ale dziury dawały się we znaki. Czekam wyjątkowo na budowę A1 na tym odcinku. W Piotrkowie zjechałem na S8 na Warszawę. Przy Hotelu Złoty Młyn w Polichnie odbębniłem szybką 45'tkę, żeby iść na wcześniej wspomnianą dychę. Potem już przez tą godzinę udało mi się dolecieć na BP Wymysłów przed Mszczonowem. Ostatnia wolna rajka obok chłodni z Wyszkowa i pauza 9h.

Piątek:

Pobudka koło 7:30, bo o 8 trzeba ruszać. Nie chciało mi się śniadania robić, więc cyk po dwa hot-dogi i kawę na stację. Oględziny zestawy, wszystko spoko, więc można lecieć dalej. Cały czas S8 za Nadarzyn. Musiałem przebić się przez te remonty między Mszczonowem a Warszawą, bo właśnie przerabiają ją na stan ekspresówki. Jednak nie było żadnych korków, wolno, ale szło. W Paszkowie na nowym węźle zjechałem na DW721 w kierunku Sękocina. Potem kawałek DK7 w dół, nawrotka na skrzyżowaniu i byłem na Logicorze w Łazach. Ponoć pilny ładunek, bo chcieli jeszcze dzisiaj to rozwieźć po sklepach przed weekendem. Jak 9:15 byłem to 9:50 już wyjechałem. Spoko wyszło. Wreszcie kierunek dom. Akurat skończył się zakaz w Wa-wie to nie chciało mi się wracać do DK50 i przeleciałem sobie stolicę przez S2 i DK2 przez Most Siekierkowski. Ruch o tej godzinie już był normalny, więc bez problemów. Dalej DK2 przez te wszystkie Zakręty, Koniki itd. i byłem na obwodnicy Mińska. A zaraz za nią Kaaaałuszyn. Lubię chwilę, kiedy ujrzę znak z nazwą tej miejscowości wracając z trasy Wypakowany i zaczynamy weekend!

Miała być niezbyt długa, a wyszło więcej tekstu niż myślałem Aleee mam nadzieję, że to na plus Z fartem!