Waspex

[WeiserPL]

Majówka, majówką, fajne wolne, ale czas wrócić do roboty. Tym razem wreszcie z Kogelką zabieram was na Wschód, coś tam było na początku na Białoruś, ale to taki Wschód, że wiecie Dzisiaj przejedziemy się do Kołomny, zapraszam:

(polecam szczególnie włączenie muzyki dla lepszego klimatu )

Kałuszyn-Niemce-Lublin-Kołomna

Poniedziałek-Czwartek:

Poniedziałek:

Już drugiego maja udało mi się znaleźć fajny fracht na Rosję, a dokładnie do miasta Kołomna, czyli coś innego, bo jak zwiedziłem trochę w tym kraju, od bliższej jak Moskwa i okolice, północ Petersburg, dół Wołgograd i Rostów, ale też dalsza za Moskwe to tam jeszcze o dziwo nie byłem. Załadunek w firmie produkującej drzwi Pol-Skone we wsi Niemce pod Lublinem. Wyjazd o ósmej z bazy. Ciężko było wstać po tym wolnym... Najpierw dwójką do Siedlec, a potem DK63 na Radzyń. Przejazd przez stolicę Lulkowa jak król, bo auto umyte Później wskoczyłem na DK19 i w łącznie niecałe 2 godziny dojechałem bez problemu na miejsce. Wjazd trochę wąski, ale jakoś dałem radę. Wzięli mnie w sumie od razu. Szybkie rozpinanko dwa boki i ładowanie. Sprawnie szło wózkowemu, załadowane 17 ton drzwi na stojakach takich drewnianych. Pospinałem to ładnie, plandekę narzuciłem i byłoby git, gdyby nie to, że kolejne 30 minut musiałem czekać za papierami. No dobra, wreszcie dali, jednak zanim na granicę białoruską najpierw odprawić się na urzędzie celnym w Lublinie. Raz raz zajechałem na ulicę Elektryków. Trochę dziko tam, żadnego ogarniętego parkingu, tylko większość przy drodze stoi. Poszedłem ogarnąć, czy może już się za mnie wezmą, jednak usłyszałem, że kolejka ukrainców przede mną, podałem numer telefonu i mają zadzwonić. Tak też się stało po 1h30 stania, chociaż zjadłem coś. Podbiłem, ogarnęli papiery, jeszcze celnik wyszedł, żeby linkę celną obwinąć wokół naczepy, karnet TIR jest, więc lecimy na Koroszczyn. Przebiłem się przez lekko dziurawy Lublin i DK19 do samego Międzyrzeca. Jedynie na wylocie tam przed Niemcami trochę się przykorkowało, a potem szło gładko. Potem wpadłem na DK2 i jechałem nią w stronę granicy, jednak pauza 45 minut mi wyskoczyła w Horbowie-Kolonii na słynnym hotelu Pajero. Czy dzień czy noc wschodniaków od groma. Trochę zgłodniałem, więc zjadłem sobie tam obiad, a mają je całkiem spoko. Akurat jak wychodziłem podjechał gość Mercedesem MP4 z Marwera to stwierdziłem, że podpytam jak granica. Powiedział, że jeśli chodzi w moją stronę to nie tak źle, za to on stał około 16 godzin, więc nieciekawie. Przekonałem się sam, faktycznie mam szczęście w większości do tego Koroszczyna, bo kolejka jedynie od Dobrynia, więc luz. Po godzinie wjechałem na terminal, rentgen najpierw, potem w wyznaczoną rajkę i czekamy. W sumie tutaj najdłużej czekałem na swoją kolej. Potem po odprawie Zielonka, paszport, papiery itd. no i odprawa u Białorusa. W skrócie wyszło, że o 20 wyjechałem zadowolony po stronie białoruskiej. Z tego wszystkiego została mi 1h30 jazdy to ogień ile da sie ujechać jeszcze. Po drugiej stronie faktycznie spora kolejka, wschód ruszył na podbój zachodu. M1, tempomat 9 dych i się leciało przy ruskich hitach. O 21:20 stanąłem na stojance w Baranowiczach, 13 euro zapłacone, można iść w kimę.

Wtorek:

Wyspałem się dobrze, budzik zadzwonił o 6:20. Poszedłem od razu do toalety się ogarnąć, potem zrobiłem sobie kawę, jakaś mała szama i równo z 11h30 pauzy czas ruszać. Wytoczyłem się na M1, ruch już normalny, w końcu 7 rano. Cel na dziś-przejechać wiadomo granicę BY-RUS w Krasnej i zajechac na pauzę gdzieś najlepiej w okolice Możajska. Zobaczymy jak to pójdzie. Tempomat na 9 dych i się leciało, czasem coś wyprzedzić trzeba było, a tak to nic ciekawego. Szło dobrze, aż do obwodnicy Mińska, gdzie paliła się osobówka. No i korek zdążył się utworzyć, dzięki czemu z 20 minut straciłem, bo strażacy gasząc zajęli cały prawy pas. Potem wszystko planowo, za Orszą stanąłem na małym dzikusie na 45'tkę. Przy okazji robienia śniadania dokarmiłem kiełbasą psa, który podleciał pod kabinę. Widać było, że zadowlony Później granica w Krasnej i wyszło okej, bo z 30-40 minut kolejka+odprawa. Co ciekawe, potem wziął mnie lewym jakiś gość Magnumką z Gostynina. Oczywiście z pozdrowieniami, pewnie tak ostro szedł z 95, bo lekko przeszedł obok mnie Pomimo, że ostro goniłem to ten korek wcale nie pomógł, więc kawałek przed celem czyli przed Możajskiem na 162 km stanąłem na BP. Spoko, bo duży ogarnięty parking, tylko 3 euro, więc fajnie. Szama, jakiś film i piwo do tego i kręcimy 9'tkę tym razem.

Środa:

Środa, środa. O 4 godzinie ruszamy dalej. Się śmieją z tego pauzowania razem z końcem w tachografie, ale ja jestem szefem, jeżdżę u siebie to mogę, kierowców z tym nie pilnuje Jeszcze zmierzch to ruch na M1 mały. Za Możajskiem skręciłem na A-108. Tu też na spokojnie, jakieś duże w większości leciały. Teraz wyremontowali sporo i jest ładny nowy asfalt. Jedynie dwa wahadła były. Taka nasza "pięćdziesiuntka" można by powiedzieć, chociaż bardziej A107, bo bliżej stolicy Bałabanowo oczywiście bokiem, bo tam ten wiadukt kolejowy jest 3 metry. Trochę jedynie na skrzyżowaniu z M3 był korek, bo już godzina do pracy. Później szło w miarę płynnie. Oczywiście nie obyło się bez rusków, którzy wyprzedzali poboczem... A potem z przeciwka wolne, ehhh. W Malinie stanąłem na stację na szybką 45'tkę. Co prawda niezbyt świeże powietrze, ale przy takiej pogodzie aż żal nie zjeść na dworze Ile można siedzieć w tej kabinie. Pozmywane, obszedłem zestaw, to lecimy nie? Włączyłem sobie rus-radio, roboty drogowe przejechałem, i tak jakoś fajnie rozpędziłem się do 90. Jeszcze ktoś napisał na messengerze to odpisałem. No i ogarnąłem się, że wjechałem w jakąś wioskę i obowiązuje 60. Ale było już za późno. Patrze na licznik 80 i wychodzi milicjant na drogę w moją stronę... No i wyszło jak wyszło. Za nieuwagę się płaci, 50 euro mandacik, chyba z rok, albo nawet dwa lata nie miałem żadnej pamiątki z Rosji. Czasami trzeba zasilić putinowy budżet. Na szczęście pośpieszyli się w miarę, bo oni lubią przeciągać i w 20 minutach się zamknęło. Humor trochę popsuty, ale nie ma co drążyć temat. Pół godziny i dojechałem na tamożnie w Kołomnie. Aut było niestety sporo. Stał jeden Polak jakiś Lulek, podbiłem to mówi, że mam się przygotować na długie czekanie. Zajebiście, on czekał 10 godzin. Poszedłem na urząd z papierami, mówie sobie może akurat. Ale nie "Zhdat ochered" czyli czekamy. Minęła jedna godzina, dwie, trzy. W końcu podbiłem jeszcze raz, czy jeszcze dzisiaj jest szansa. -"Niet, zawtra utro". Czyli do rana stoimy. No nic, nie zawsze się ma szczęście do tych tamożni. Przynajmniej wypocznę trochę, felgi sobie umyłem, serial obejrzałem, z innym polskim kierowcą co przyjechał trochę pogadałem i jakoś minęło.

Czwartek:

Chociaż laska z okienka była słowna. Po szóstej zawołała na radiu, że papiery są gotowe. Poszedłem, wziąłem, karnet zamknięty, podjechałem w ciągu 15 minut jakoś na rozładunek. Był to jakiś mały magazyn budowlany jeszcze na terenie miasta Kołomna. Znowu rozpinanko na dwa boki, rozgruzili od zaraz w 30 minut, plandeka narzucona i to by było na tyle. Potem pojechałem na załadunek do Obnińska do firmy Ruukki i załadowałem blachodachówkę do Polski, ale z tego już nie będę robił relacji, bo trasa ta sama.

Mam nadzieję, że moja dosyć długa relacja się spodobała! Zostawcie coś po sobie co by temat hulał i chęci były do pisania następnych