Tego dnia wstałem troche za późno, bo kilka minut po 9 Dostałem informacje od Adama (pozdro Adaś ) że mam 140km podlotu do Oiry, małe miasteczko, w którym znajduje się jakiś producent win. Jak już się domyśliłem do załadowania 17 ton wina, przerzut w okolice Bolonii. Wstałem i na spokojnie leciałem na załadunek, zbytnio się nie śpieszyłem, bo zdawałem sobie sprawę, że dziś tylko załaduje i mogę kręcić weekend :v Tak też się stało na firmie średnia kolejeczka, ale udało się wrzucić towar, papiery odebrane, podjazd na fajnie oświetlony parking pod firmą i piwerko.
Poniedziałek
Weekend szybko zleciał i trzeba brać się do roboty. Towar załadowany, więc teraz czysta przyjemność czyli jazda. We Francji dość spokojnie, fajna jazda, pauza 45 minut i ogień dalej. Dalej również bez problemów przystanek na dużej pompie by wykręcić 9h i tak zleciał poniedziałek.
Wtorek
Tego dnia trochę większe wyzwanie, bo kilometrów trochę było, a chciałem dolecieć pod firmę żeby w środę rozładowali mnie jako pierwszego. Z samego rana start, po drodze fajne widoczki, więc jechało się mega fajnie. Po drodze 45 minut przerwy i wyścig z czasem. Z tego co liczyłem miałem dotrzeć na styk, ale wiadomo korki, bramki i czas ucieka. Po drodze udało się całkiem sprawnie polecieć, na obwodnicy Bolonii dość znaczne korki i niestety czas pracy przekroczony o całe 7 minut, zostało ładnie opisać i się modlić Udało dotrzeć się na firmę przed zamknięciem, Pan ochroniarz powiedział, że mogę wjechać i czekać do rana, więc udało się kozacko, teraz pauza i od rana ostra robota!