Tomala-Transport

[Marianooo]

„ 3 Trasa nowym Daf-em”

Witam was wszystkich, w tej relacji ujrzycie moje poczynania na trasie Obnińsk (RU) – Neapol (IT).

Także przejdźmy do trasy. Dostałem telefon od spedytora, na temat załadunku następnego towaru. Były to jogurty (18t) które miałem za zadanie przewieźć do Włoch. Wyruszyłem, podstawiłem się pod rampę i załadowali. Załadunek poszedł dość sprawnie, następnie zabezpieczyłem palety, pozamykałem, agregat ustawiłem i brałem się za ruszanie. Spokojna droga była, ponieważ wyleciałem na autostradę i pod samą granicę z Białorusią, cały czas jednostajnie 82 leciałem. Następnie po przekroczeniu granicy, złapała mnie kontrola. Obejrzeli auto, papiery itp. wiadomo dało się jakieś datki dla Panów i pojechało dalej. Aż pod samą Brześć, znowu 82 spokojnie bez korków. W okolicach granicy, zjechałem na ostatnią stację aby zalać pełne kotły, bo wiadomo kierowca, co nie zalał na wschodzie na ful, to jak wyjechać z domu bez swoich browarów. Przekroczyłem granicę i zacząłem szukać parkingu, aby odbyć pauzę do następnego dnia, stanąłem w okolicach Siedlec. Następnego ranka pobudka, obchód wokół auta i trzeba gonić dalej. Po obchodzie wsiadam odpalam auto i nawigację, jednak nie nie , Tomala nie może mieć tak dobrze, zaczęły się problemy z nawigacją, kompletnie nie chciała się zaświecić. Po 30 minutach próbowania reanimacji nawigacji nic, postanowiłem na mapie jak za starych lat pojechać, tam gdzie ją kupiłem z reklamacją. Także jak harcerz, wyruszyłem w kierunku Wrocławia. Trochę korków było przy głównych drogach miasta, co mi zjadło czas, ale dałem radę. Doleciałem do Wrocławia, postawiłem auto i poszedłem do sklepu. Typowo jakaś Pani słuchawa powiedziała, że nie udzieli mi pomocy z reanimacją nawigacji i trzeba iść na dział elektroniki, więc poszedłem facet tam posprawdzał co z nią i okazało się, że nie uda mi się wycyganić nowej nawigacji na gwarancję, ponieważ to nie jej wina, tylko wina głupiej ładowarki, w której kabel puścił i nie ładował. Także zdenerwowany potężnie, kupiłem ładowarkę, wróciłem do auta, podpiąłem do ładowania. Wszystko zadziałało ruszyłem dalej, tym razem w kierunku Czech. Jakby ktoś był ciekawy, to nie ładowarka nie obejmowała gwarancji nawigacji. Doleciałem do Czech i wykręciłem tam kolejną pauzę do rana. Następnego dnia ruszyłem, pepiki sprawnie przejechane i wleciałem na kraj pięknych widoków, czyli Austria. Trochę gór się naoglądałem i doleciałem na granicę z Włochami, gdzie już tylko ogień do celu został. Po wjechaniu do Włoch, zacząłem szukać parkingu, na szybkie 45, obiad i aby dalej gonić na Neapol. Zjechałem pojadłem i ruszyłem dalej, niestety gdy wyruszyłem, poniosła mnie fantazja i pędziłem trochę, przez co złapali mnie Carabinieri i wlepili mandat. Trochę lipna sytuacja ale cóż, trzeba żyć dalej. Najwyżej będziemy prosili o następny kierunek znowu wschód, aby koszta ściąć ceną paliwa. Doleciałem do celu, podstawiłem się pod rampę i teraz tylko zostało czekanie aż się zabiorą za rozładunek makarony jedne.

To na tyle z tych opowieści, mam nadzieję, że nie były dla was nudne, a teraz was zapraszam na fotki





Palimy Dafa i uciekamy, tylko jeszcze hamulec odblokuje



Rzadki widok, Tomala na lewym



Szybkie dolanie co by na Brześć dolecieć



No i kończymy przygodę z Władimirem



Na spokojnie bez pośpiechu



Padła nawigacja



W końcu u siebie, lecz na mapie



Siedlce dość przyjemne, polecam



Powoli nocka się robi



Auto zgaszone, lecimy do Oszołoma



Zasłużona pauza u pepika



Tyle pasów, czuja się jak na lotnisku



„Widziałem góry”



Krętymi drogami sto szóstka



No nie do końca prosto w stronę słońca, ale prawie



Burdello bum bum



Nocka



W końcu na rozgruzce




Ostatecznie to na tyle, z mojej strony. Mam nadzieję, że było fajnie i ciekawie. Z góry dziękuję za reakcje i komentarze, do następnego bajo!