RE: Z pamiętnika (początkującego) króla szos - thotka !
Na tej szóstej fotce, mam wrażenie, że za bardzo przyciąłeś zakręt w prawo. Naczepa nie przytarła może o barierki? Poza tym, to widzę że trasa obyła się bez przygód
RE: Z pamiętnika (początkującego) króla szos - thotka !
Niedziela, 1.10.2015 Krajoznawcze wycieczki po lokalnych wsiach
Kolejny dzień to (chyba) nowe niespodzianki. Przez dłuższy czas obserwowałem jakiś zastój w działaniu firmy, bo nic nowego ciekawego się nie działo. Ale teraz jest trochę inaczej. Zatrudniłem nowego kierowcę, więc można powiedzieć że jakoś idziemy do przodu. Oczywiście każdy nowy kierowca powinien otrzymać własną ciężarówkę, o czym ja (niby rezolutny właściciel firmy) naturalnie zapomniałem. Dopiero w trasie otrzymałem maila, w którym mój nowy pracownik skarży mi się, że nie ma czym jeździć już od 3 dni a musi jakoś opłacić rachunki. Trochę zaszantażował, że zrezygnuje jeśli nie otrzyma ciężarówki no to cóż, musiałem trochę zarobić, niech już ma i się cieszy. Ach ci pracownicy, nieraz trzeba mieć stalowe nerwy... no, ale przyznaję, tym razem miał rację.
Zdobyłem też nowy poziom. Teraz mogę jeździć na dystansie ponad 1000 kilometrów. Pewnie, że się z tego cieszę, a co by nie? Zawsze to więcej kasiory do budżetu firmy. Dziwne, niby firma się ciągle rozwija, a mnie ciągle pieniędzy brakuje. Zastanawiające...
No ale czas na nową relację, bo znowu zaczynam się niepotrzebnie rozwodzić. Około południa zadzwonił do mnie szef firmy TradeAux, niby w pilnej sprawie. Co prawda miałem wtedy inne rzeczy do roboty (zabawa w klubie z kolegami), no ale... obowiązki wzywają. Dobrze, że przynajmniej byłem trzeźwy.
Przyjeżdżam i spotykam się z szefem firmy. Poprosił mnie o przewiezienie 20-tonowego ładunku elektroniki z Rostocku do Paryża. Oczywiście w naczepie z moim firmowym logiem. W zamian miałem dostać ładną sumkę 40 tysięcy euro. Nikt racjonalny chyba nie odrzuciłby takiej propozycji. No to wiecie jak dalej było. Podpisałem kontrakt, ruszyłem na parking i załadowałem naczepę.
Ledwo co wyjechałem, wjechał we mnie jakiś ... (nie powiem kto, ale pewne jest że to osobnik o dość niskich umiejętnościach prowadzenia samochodu). No ale cóż... welcome in brutal reality.
Jak już wszystko uporządkowałem (przy okazji podjechałem do stacji naprawić wóz) ruszyłem w drogę. Jechałem na początku przez Niemcy, więc nie należało się spodziewać jakichś rewelacji krajobrazowych, w końcu widziałem już ten kraj dziesiątki razy. Przejechałem jakieś 150 kilometrów, aż tu nagle jakiś kierowca staje przede mną. Staje. Na autostradzie. Zastanawiam się, czy wszystko z nim w porządku, bo musiałem gwałtownie hamować, niestety nie zdążyłem. No ale pierwsze koty za płoty, ruszamy dalej (ale swoje pomyślałem, ja chyba niczego nie mogę dowieźć na miejsce bez szwanku, takiego mam pecha). Jeżeli chodzi o krajobraz, to całą drogę dominowały... pola pszenicy i słonecznika oraz snopy i bele siana. W pewnej chwili zacząłem się zastanawiać, czy ja jestem w TIR-ze czy w traktorze (albo kombajnie). No ale czasami miło było popatrzeć na taki wiejski krajobraz.
W Belgii przez dłuższy czas jechałem wąską szosą między polami, więc dodatkowo można było poczuć ten wspaniały, wiejski klimat. Zastanawiam się czy to polubić czy nie... Myślę, że to jeszcze nie pora na takie poważne decyzje
Potem już we Francji się rozluźniło. Wreszcie zacząłem jechać jakąś normalną autostradą. Do Paryża jechało się " z górki " (oczywiście nie dosłownie, ale w przenośni )
W Paryżu zaliczyłem jeszcze wkurzającą barierkę, z której trudno było wyjechać, no ale... przynajmniej coś się działo.
Zastanawiam się, czy spotka mnie w mojej karierze kierowcy jeszcze coś mega ekscytującego. Bo czuję, że rutyna coraz bardziej wkrada się w moje życie. Życzę sobie, aby zdarzyło się coś, co powali mnie na kolana, coś, co od razu będę chciał udokumentować bo będę miał pewność, że zrobi to furorę.
Czas wszystko pokaże.
Zaraz po wyjeździe. Pogoda fajna, odtwarzacz MP3 na full i... jedziemy
Przedsmak wiejskiej idylli.
Uważaj, jak jedziesz !
Uroki niekompetentnych osób za kierownicą.
Ruch taki średni... Ludzie pouciekali czy co
Ach, jak miło pooddychać miłym, wiejskim powietrzem... Ale jednocześnie trzymając kierownicę !
Przyczajona Scania, ukryty kamerzysta
No no, robota wre. Bardzo dobrze, rolnictwo to podstawa.
Zmieniamy front.
Ciemno i prawie pusto. Trochę strasznie.
Raczej nic odkrywczego. No chyba, że za odkrywcze uznamy kontemplowanie snopów siana spoczywających na polu.
Żywej duszy nie ma.
Pędząc ku świtowi.
Nareszcie jakaś odmiana w krajobrazie. Naturalnie granica państwa wiatraków.
Kolejne pola... Chyba faktycznie jest to wiejska wycieczka krajoznawcza. I chyba zostanę przewodnikiem.
Coś ciekawszego. Wiatrak w polu. A pole w całej okazałości.
Może jakiś wypad do stolicy Unii Europejskiej ?
Konkretna droga. I zwyczajna stacja benzynowa.
Granica z Francją. Co oznacza, że jesteśmy o kilkanaście metrów bliżej celu
Znowu mało ciekawy krajobraz. Ale przynajmniej już bliżej Paryża.