Logowanie Zarejestruj


Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 głosów - 1 średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Opowieści Tawarisza/krakena
Autor Wiadomość
Tawarisz
Gość
Gość

Skąd:
 
Podziękował:
Podziękowano mu raz(y)
Post: #11
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Kamnica - San Donà di Piave

W Maribor przestałem prawie cały dzień. Ładunek miał być zapewniony gdzieś dalej na zachód. Wyszło jak wyszło, zrobiłem pauzę na stacji o tyle dobrze że miałem tam dostęp do internetu, do łazienki i do sklepu. Rano obudził mnie telefon, Wioletta zadzwoniła oznajmiając że znalazła jakiś kurs na bliskie Włochy. Wstałem, ogarnąłem się i ruszyłem w wysłany przez nią chwile po rozmowie adres.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Tam też trochę mi zeszło. Załadowali auto do połowy, potem przyszedł czas ich przerwy, po przerwie coś ważniejszego do roboty. Spędziłem w ten sposób przy rampie trzy godziny. Na szczęście humor tamtego dnia miałem wyśmienity, pogoda była bardzo przyjemna. Jak już mnie załadowali odlałem się ostatni raz gdzieś po ich kontenerami i ruszyłem pełną parą w stronę makaronów. Rozładunek miałem w jakieś miejscowości kilka kilometrów przed Wenecją.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Jechało się przyjemnie. Pogoda ciągle dopisywała, z czasem się już ściemniło. Ruch zmalał a ja mogłem bez jakiegoś zbędnego denerwowania się pokonywać górzyste tereny.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Dojechałem do Włoskiej granicy. Tam już zjechałem żeby wykręcić pauzę. Ustawiłem się w fajnym miejscu że łapało mnie kilka kamer z pobliskiej restauracji i bankomatu. Nie byłem jakiś padnięty więc wieczór spędziłem przy piwie i laptopie, obejrzałem jakieś dwa głupkowate filmy. Przed snem zrobiłem jeszcze obchód w okół auta. Sprawdziłem czy wszystko gra czy dostęp do baku z paliwem jest zabezpieczony. Wszystko było okej - poszedłem spokojnie spać.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Miałem zamiar wyjechać przed całym tym ruchem - ludzi którzy jadą do pracy. Trochę mi się przysnęło ale żeby nie tracić czasu ruszyłem mimo to, dołączając się do tego ruchu. Wyjechałem z granicy około godziny siódmej. Na drodze nie było wielkiej tragedii, ale oczywiście też nie mogło zabraknąć narwanych makaroniarzy.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Dojechałem do mojej miejscowości, niby miasteczko ale miałem problem ze znalezieniem firmy. Znajdowała się ona całkiem z drugiej strony miasta, musiałem przejechać jakimiś obrzeżami bo przez centrum był zakaz. Gdy już dojechałem na magazyny zostawiłem auto na parkingu, poszedłem z papierami do biura. Ku mojemu zdziwieniu kolejka drajwerów tam była aż na dwór. Zeszła mi prawie godzina w tej kolejce, wzięli ode mnie numer telefonu i kazali czekać na smsa z numerem rampy pod którą mam się podstawić. Wróciłem do auta, położyłem się na łóżku i dałem się ponieść lekturze. Po dwóch godzinach dopiero dostałem tego smsa, podstawiłem się pod rampę. Tam na szczęście szybko się uwinęli. Zjechałem na autohof w miasteczku i czekam teraz na kolejny ładunek, po rozmowie z Wiolettą wywnioskowałem że jeszcze dzisiaj prawdopodobnie będę się ładować.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
20/09/2015 03:30 PM
Odpowiedz cytując ten post
Tawarisz
Gość
Gość

Skąd:
 
Podziękował:
Podziękowano mu raz(y)
Post: #12
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Police [PL] - Langenhagen [D]

Doczekałem się swojego pierwsze kursiki. Zadzwonił do mnie jeden z kilku spedytorów, przedstawiliśmy się sobie. Na rozgrzewkę ma dla mnie jakieś rogaliki pod Hannover. Załadunek jest w Policach, zaraz po telefonie ruszyłem w tamtą stronę. Po drodze dostałem adres firmy, wprowadziłem go sobie w Kaśkę - bez problemu dojechałem do celu. Dojechałem do celu, odstawiłem auto na czymś przypominającym parking i poszedłem do biura. Tam mi wszystko dokładniej wytłumaczyli gdzie mam jechać, dali adres i kazali poczekać aż zwolni się rampa. Poszedłem do auta, wprowadziłem sobie adres firmy z Langenhagen. Posiedziałem trochę w kabinie rozkładając swoje klamoty do końca, zagospodarowałem wszystkie schowki. Miejsce się zwolniło, podjechałem i oglądałem sobie załadunek z rampy. Szybko poszło, papiery mi przyniósł jeden z magazynierów jak zamykałem drzwi od paki. Wskoczyłem do fury i lecimy.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Po drodze z ciekawości sprawdziłem w papierach na kiedy jest zaplanowany rozładunek. Do celu miałem jeszcze jakieś siedemset pięćdziesiąt kilometrów, okazało się że mam czas do godziny osiemnastej następnego dnia. Stwierdziłem że nie ma co zapieprzać, bo nawet jak wcześniej dojadę na firmę to i tak mnie nie wezmą. Po wjechaniu na Niemieckie drogi już sobie leciałem spokojnie z osiem pięć na tempomacie.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.


Jak wcześniej opowiadałem rozładunek się nie śpieszył, powoli zaczynało się ściemniać na drodzę. Kwestia czasu aż wszystkie parkingi zostaną teraz atakowane przez drajwerów. Zjechałem na jakiś nieduży parking, ustawiłem się w wygodnym miejscu dla mnie z łatwym dostęp żeby iść się wylać w krzaki. Zrobiłem sobie kolacje, wypiłem kilka piw i zasnąłem.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Z samego rana po zjedzeniu śniadania, skorzystaniu z łazienki na stacji, ruszyłem na drogę do celu zostało mi dwieście kilometrów z lekkim hakiem. Szczerze mówiąc pierwsza noc w Reno nie była jakaś straszna, trochę brat przez telefon mnie przestraszył że słyszał o tych kabinach że są niewygodne dla kierowców. Jakby nie było to dopiero pierwszy nocleg ale jak na razie nie mam na co narzekać, wiadomo że człowiekowi jest ciężko się przyzwyczaić z wysokiej kabiny z szerokim łóżkiem ale damy radę. Na drodze było spokojnie, mały ruch, pokonałem górki przed Hannoverem bez większego kłopotu - załadowane miałem jakieś dziesięć ton.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Do firmy dojechałem beż problemu, Kaśka jest świeżo po aktualizacji i jak na razie się nie spotkałem żebym nie miał jakieś drogi lub ulicy nie wklepanej w nawigacje. Miejsce docelowe okazało się jakimś supermarketem. Na samym wjeździe na parking sklepu były już strzałki prowadzące transit na rampy. Zajechałem sklep od tyłu - tam już sam cieć do mnie przyleciał. Dałem mu papiery on z nimi gdzieś poszedł, wcześniej jeszcze pokazał mi gdzie mogę sobie stanąć żeby nikomu nie przeszkadzać. Po jakiś dwudziestu minutach patrze idzie i z daleka mi macha na wolną rampę. Podstawiłem się pod rampę i poszedłem przypilnować rozładunek. Szybko poszło, zjechałem z placu i wjechałem na autohof. Zostało mi jeszcze dużo czasu pracy, jakby się szybko załadował to mógłbym jeszcze gdzieś podgonić. Teraz wszystko zależy od spedycji, ja czekam.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
23/09/2015 02:38 PM
Odpowiedz cytując ten post
Tawarisz
Gość
Gość

Skąd:
 
Podziękował:
Podziękowano mu raz(y)
Post: #13
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Przecław - Płock

Wcześniej tego nie opisywałem, ale firma jest pod znajomą spedycją. Jeden z moich wujków skończył swoją karierę kierowcy zawodowego w tym roku po trzydziestu latach za kółkiem. Miał swoją działalność dla której ładunki szukała mała spedycja, są to dwie kobiety wynajmujące mieszkanie niedaleko mojego miejsca zamieszkania. To dzięki nim między innymi ruszyłem z firmą. Gwarantują mi pewną pracę i poświadczyły tym firmie leasingowej która bez problemu przepisała na mnie papiery po wcześniejszym właścicielu auta. Byliśmy już dogadani od kilku tygodni, kwestią czasu było załatwienie wszystkich papierkowych spraw i zrobienie przeglądu w naczepie. Szczerze mówiąc przegląd zrobiłem w piątek, powiedziałem im że w sobotę żeby jeszcze posiedzieć ten weekend w domu. Siedząc dzisiejszego poranka z rodziną przy stole dostałem telefon. Jedna z tych dziewczyn o imieniu Wioleta oświadczyła że ma ładunek z Płocka na Anglię. A do Płocka miałem się załadować frytkami z Przecławia. Nie zastanawiając się potwierdziłem moją gotowość. Zakupy już miałem mnie więcej zrobione na wyjazd przed wyjazdem zajechałem jeszcze do biedronki po jakieś pierdołki. Auto zostawiam na parkingu strzeżonym jakieś pięćset metrów od domu. Do miejsca załadunku miałem jakieś piętnaście kilometrów więc przeleciałem to bez problemu mimo niedzieli. Tam mnie odrazu skierowali pod rampę i zaczęli ładować. Wszystko trwało w maksymalnym pośpiechu. Papiery były szybciej niż ładunek na aucie. Gdy już zamykałem drzwi od naczepy przyleciał gość z plombą. Wiedział że jadę na Płock i odradził mi jechania es trójką. Ponoć jechał do pracy pół godziny temu i widział spory korek który w ogóle się nie ruszał, jakiś poważny wypadek. Poddenerwowany zmieniłem przebieg trasy w Kaśce i poleciałem przez Piłę es dziesiątką. Znam dobrze te rejony, drogę jest stresowa. Co chwile jakieś wioski, pełno fotoradarów - ale nie miałem innego wyjścia. Wolałem nie ryzykować korkiem. Jakoś się jechało po drodzę zatrzymałem się na przerwę na jakimś dzikusie z "barem dla kierowców". Poszedłem tam zajrzeć, widziałem jak jeden z klientów coś wcinał. Wyglądało apetycznie. Zamówiłem sobie posiłek - trzeba przyznać że zjadłem tanio i dobrze. Najedzony ruszyłem dalej. Jazda jak jazda, nic nowego. Gdy dojechałem do wyznaczonego adresu było po dwudziestej. To była jakaś mała miejscowość przed Płockiem. Wjechałem w uliczkę gdzie było pełno firm ale zero żywej duszy. Znalazłem swoją bramę przez która mnie wpuścił cieć oznajmiając mi że przychodzą dopiero ludzie do pracy o północy i muszę czekać na rozładunek. Stanąłem sobie bezpiecznie na firmie i rozkładam do końca swoje taboły po aucie. Po zrzutce lecę spać i jutro będę ładować Anglię.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
22/11/2015 11:16 PM
Odpowiedz cytując ten post
Tawarisz
Gość
Gość

Skąd:
 
Podziękował:
Podziękowano mu raz(y)
Post: #14
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Płock - Southampton

Rozładowałem się w Płocku około godziny drugiej w nocy odjeżdżałem od rampy. Podjechałem kawałek dalej za bramę i stanąłem na parkingu żeby kręcić dalej pauze. O szóstej rano zbudził mnie telefon od spedytora który mi wyjaśnił jak wygląda sytuacja i żebym się szykował na esemesa z adresem nowego załadunku. Zanim dostałem wiadomość było po siódmej, a pod rampą podstawiony na firmie byłem o ósmej rano. Ładowali mi dwadzieścia ton paluszków rybnych. Ogólnie załadunek przebiegł szybko, dostałem swoje papiery i ruszyłem uprzedzając wyjazd wprowadzeniem adresu z dokumentów. Na miejscu mam być w środę do godziny dwudziestej drugiej, więc nie będzie żadnego większego problemu z dojazdem na czas. No chyba że złapie mnie jakiś cholerny ształ. No nic, ruszyłem sobie na spokojnie w kierunku dojczów. Jechało się spokojnie, większość drogi przeleciałem autostradą. Na granicy ściągnęli mnie tylko na rutynową kontrolę na której nie mieli niestety do czego się doczepić. Coś tam chrząkali na oświetlenie naczepy ale puścili dalej. Wjechałem kawałek w Niemcy gdzie zaczynało się już ściemniać. Zatrzymałem się wczesnym wieczorem na nie dużym parkingu, który już powoli zaczynał się zapełniać. Przed snem wypiłem kilka piw, obejrzałem dwa filmy i odpłynąłem.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Wstałem parę minut po siódmej rano. Porządnie się pożywiłem i skorzystałem z toalety na parkingu. Sprawdziłem sobie mniewięcej auto do okoła - wszystko grało. Ruszyłem w dobrym humorze. Na dworze było zimno, po prostu zimno. Żadnego wiatru ani opadów. Ruch był dość obfity jak to na Niemieckich autostradach w tygodniu. Na moje nieszczęście w południe jeszcze przed czterdziestką piątką musiała wystrzelić mi opona w naczepie. Brakło kilku minut do zjechania. Zatrzymałem się na poboczu gdzie wziąłem się za wymianę koła. Starą rozwaloną oponę wpieprzyłem do paleciary. Oczywiście w całym tym przedsięwzięciu nie mogło zabraknąć policji. Zatrzymali się sprawdzić co się stało, gdy kończyłem już wymieniać koło. Zaczekali i potowarzyszyli mi w tym pilnując mojego bezpieczeństwa. Trochę mi ta wymiana zajęła, akurat wykręciła się przerwa. Mimo to zjechałem na pierwszy parking ogarnąć trochę sytuacje - coś wypić i doszorować łapy. Potrwało to kilka minut i poleciałem dalej. W esemesie spedytor mnie już uprzedził żebym leciał na tunel. Dojechałem tam i bez większych problemów znalazłem się po dwóch godzinach w Anglii. Miałem raptem dwadzieścia minut jazdy, więc zjechałem na pierwszy możliwy parking gdzie zatrzymałem się na nocleg. Ustawiłem się koło dwóch Polaków którzy przywitali mnie wymachując butelkami piwa. Wziąłem swój ekwipunek i towarzystwie rówieśników spędziłem wieczór.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Wstałem po godzinie jedenastej z ostrym kapciem w mordzie. Zrobiłem porządne śniadanie i porządną kawę. Ogarnięcie papagulca zajęło mi trochę czasu ale się udało. Do miejsca rozładunku miałem niecałe sto kilometrów więc na luźno sobie tam dojechałem. Firmę znalazłem odrazu, duży obiekt przy drodze. Po zameldowaniu się w biurze dali mi jakiegoś pejdżera czy co to jest, który wyświetli mi numer rampy jak już będą chcieli towar z mojego auta. Po dojechaniu przedzwoniłem do spedytora przedstawiając mu sytuacje. Niby ma jakiś kurs powrotny ale to nie jest pewne - takie pieprzenie. No nic, czekam obecnie na rozładunek i kurs powrotny. Nie widzi mi się trochę zjeżdżać na Francję na pusto ale jak będzie trzeba to nic nie poradzimy.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
24/11/2015 02:55 PM
Odpowiedz cytując ten post
Tawarisz
Gość
Gość

Skąd:
 
Podziękował:
Podziękowano mu raz(y)
Post: #15
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Załadowałem w Prenzlau dwadzieścia ton masła, którego miejscem docelowym jest Skandynawia a dokładnie do Norwegii, do małej miejscowości nieopodal Geilo. Oczywiście na załadunek się spóźniłem przez cholerną zimę która lubi dokuczyć kierowcy jak i autu. Szczególnie kiedy jeździ się takim dziadkiem jak mój. Wcześniej przede mną kurs zrobił ojciec, zwożąc rybę na drugi koniec Polski. Musiał zatankować kiepskie paliwo, bo ledwo co wyjechałem z bazy auto traciło na mocy. W pewnym momencie aż zgasł mi pod górką. Okazało się że w filtrach był dosłownie lód. Wymieniłem filtry, odpowietrzyłem maszynę i ruszyłem dalej. Później jak już wszystko się rozgrzało to było elegancko. Pogoniłem na załadunek z którego poleciałem na Danie i wjechałem na prom.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Z łajby zjechałem jakoś po godzinie dziesiątej, przywitała mnie jeszcze większa zima. Przekraczając wysokość Oslo byłem już pewny że auto nie będzie w ogóle gaszone. Dotankowałem jeszcze na normalnej stacji paliwa, co by nie zamarzło. Na wszelki wypadek wlałem w bańkę pięć litrów benzyny, na wszelki wypadek jakby agregat chciał mi zamarznąć. Widziałem że w odstojniku zaczyna się już gromadzić jakiś syf - przeczyściłem go na krótkiej pauzie.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Im dalej jechałem tym pogoda zaczynała się bardziej pieprzyć. Nie udało mi się dojechać do celu, brakło dwóch godzin jazdy. Zatrzymałem się na małym oświetlonym parkingu, z którego z samego rana ruszyłem pod rozładunek. Chwile pobłądziłem, gdyż wcześniej nie miałem okazji wozić masła do tego klienta. Na szczęście miejscowość nie była zbyt duża, a pierwszy przechodzeń odrazu mi wskazał którędy mam jechać.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Podstawiłem się pod rampę, pod którą czekałem na prawdę długo, by zaczęło w ogóle coś się ruszać. Tego samego dnia miałem jeszcze załadować rybę trzysta kilometrów dalej do Polski. Spedycji udało się pogonić trochę rozładunek. Po oddaniu wydruku z agregatu, dali mi dokumenty - wszystko było cacy. Jak najprędzej stamtąd uciekłem i pognałem na E16. Przytrzymały mnie korki, załadunek został przełożony na jutro rano. Dojechałem sobie już prawie do celu, zostało jakieś dwadzieścia kilometrów więc jutro z samego rana wstaje i zaczynamy kolejną trasę.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
21/01/2017 06:46 PM
Odpowiedz cytując ten post
 Podziękowań: Dominiko , MAD MAX , Łukasz23
MAD MAX Offline
F U R Y - R O A D
****
Trucker

Skąd: Łódź
Liczba postów: 4,178
Dołączył: 23/12/2014
Reputacja: 195
Podziękował: 2204
Podziękowano mu 2840 raz(y)
Post: #16
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Świetna fotorelacja są fajne zdjęcia i obszerny opis co jest rzadkością już, w takim temacie aż chce się napisać komentarz Smile Fajnie wyszło przedostatnie zdjęcie, truck na tle oszronionego drzewka.

Wykrzyknik Wykrzyknik
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
21/01/2017 07:01 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Trucker16 Offline
Vip
***
ViP

Skąd: Nowa Słupia[TKI]
Liczba postów: 499
Dołączył: 11/08/2014
Reputacja: 6
Podziękował: 120
Podziękowano mu 358 raz(y)
Post: #17
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Picuś glancuśBig Grin10/10


„ Jeżeli wszystko jest pod kontrolą jedziesz zbyt wolno”
Sir Stirling Moss
21/01/2017 07:44 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Łukasz23 Offline
Off Road TEAM
****
Trucker

Skąd: Tomaszów Lub. [LTM]
Liczba postów: 436
Dołączył: 31/07/2015
Reputacja: 33
Podziękował: 679
Podziękowano mu 348 raz(y)
Post: #18
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Fotki kosmos ! 10/10 Opis też Smile

Image
21/01/2017 07:46 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Tawarisz
Gość
Gość

Skąd:
 
Podziękował:
Podziękowano mu raz(y)
Post: #19
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Dzięki Panowie za komentarze. Big Grin Co by auto nie było takie zwyczajne, powprowadzałem trochę modyfikacji. Ja natomiast załadowałem tą rybę niedaleko Bergen do którego później zjechałem by odczekać swoje na prom. Wykręciłem bodajże cztery godziny w porcie. Reszta dokręci się podczas rejsu. Korzystając z okazji wziąłem prysznic w ciepłej wodzie. Najadłem się za dwóch - co później zbyt dobrze nie skutkowało gdy wrzuciłem kilka koron na farta do maszyny. Po zjechaniu z promu poleciałem bezpośrednio w kierunku kraju. Rozładunek jest na chłodni w Szczecinie. Jako tako udało się przelecieć bez większego problemu Duńskie terytoria. Później jak już wjechałem do Niemca i minąłem przeklęty Flensburg w godzinach szczytu to leciało się wzorowo. W Lubece wbiłem się na dwudziestkę. Kompletnie pusta autostrada. Tylko ja i zamknięty licznik, no dobra 92-93... Droga ubywała jak szalona. Nieświadomy drogi wskoczyłem w pewnym momencie na jedenastkę, została ostatnia prosta do Szczecina. Ogólnie trasa szybka, bez jakiś większych problemów. Zajechałem na chłodnie wiedząc że już dzisiaj mnie nie rozładują. Znajomy cieć pozwolił stanąć na terenie chłodni - oczywiście za dwa symboliczne ringnesy. Żadnego info jeszcze nie dostałem z kolejnym ładunkiem - jutro cały dzień wolny.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
23/01/2017 04:44 PM
Odpowiedz cytując ten post
Marmac Offline
łeu łeu
***
ViP

Skąd: Inowrocław
Liczba postów: 260
Dołączył: 19/03/2016
Reputacja: 8
Podziękował: 354
Podziękowano mu 351 raz(y)
Post: #20
RE: Opowieści Tawarisza/krakena
Piękna Scania , ładny urok ma 10/10 Wykrzyknik

Image

23/01/2017 06:33 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Sponsor forum: EKLOCKI.NET - Sklep z klockami LEGO Warszawa