18/08/2015, 11:05 AM
18/08/2015, 11:41 AM
Bardzo fajna relacja - dużo ciekawych ujęć , bez powtórzeń co się liczy na plus Mieczysław - taka słodka pomarańczka
Co do korków w ETS2 to Mnie ostatnio taki spotkał przed wjazdem do Poznania - co uwieczniłam w swoich fotkach
Mam nadzieję że ta stłuczka nie była poważna, i spokojnie obaj kierowcy mogli jechać dalej ?
Anglia - no cóż, Ja do Niej też nie pałam uwielbieniem,choć kierując się na Swansea - są nieziemskie widoki - choć te nie przebiją tych ze Skandynawii
Powodzenia i szerokości dla Ciebie !!
Co do korków w ETS2 to Mnie ostatnio taki spotkał przed wjazdem do Poznania - co uwieczniłam w swoich fotkach
Mam nadzieję że ta stłuczka nie była poważna, i spokojnie obaj kierowcy mogli jechać dalej ?
Anglia - no cóż, Ja do Niej też nie pałam uwielbieniem,choć kierując się na Swansea - są nieziemskie widoki - choć te nie przebiją tych ze Skandynawii
Powodzenia i szerokości dla Ciebie !!
thotek
18/08/2015, 12:05 PM
(18/08/2015 11:41 AM)Ania napisał(a): [ -> ]Bardzo fajna relacja - dużo ciekawych ujęć , bez powtórzeń co się liczy na plus Mieczysław - taka słodka pomarańczka
Co do korków w ETS2 to Mnie ostatnio taki spotkał przed wjazdem do Poznania - co uwieczniłam w swoich fotkach
Mam nadzieję że ta stłuczka nie była poważna, i spokojnie obaj kierowcy mogli jechać dalej ?
Anglia - no cóż, Ja do Niej też nie pałam uwielbieniem,choć kierując się na Swansea - są nieziemskie widoki - choć te nie przebiją tych ze Skandynawii
Powodzenia i szerokości dla Ciebie !!
Dzięki
Kolor też mi się podoba, ale może z nową ciężarówką ulegnie zmianie żeby Was nie znudzić
Stłuczka nie byla poważna, ale kierowca doznał małego szoku i minęła dłuższa chwila nim doszedł do siebie
Co do Anglii masz rację- mimo wszystkich wad kraj jest piękny i różnorodny krajobrazowo, moim zdaniem jeden z piękniejszych w ETS co widać na niektórych fotkach. A Skandynawii jeszcze nie posiadam, ale mam w planach zakup
thotek
19/08/2015, 02:45 PM
Dzisiejsza relacja będzie jakby podzielona na dwie części. Pierwsza to krótka relacja z rozwoju mojej firmy a druga część to normalna relacja z trasy.
Firma AltaRoads Corp. rozrasta się i rośnie w siłę ! Długo dojrzewałem do decyzji wzięcia drugiego kredytu na rozwój firmy (pierwszy w wysokości 100 tysięcy euro wziąłem na mojego Mercedesa i jestem w połowie spłacania) ale wreszcie zdecydowałem się zaciągnąć kredyt na 400 tysięcy euro. Stwierdziłem, iż radzę sobie teraz finansowo na tyle dobrze, iż moja rentowność finansowa pozwala na poradzenie sobie ze spłatą dwóch kredytów. Zarabiam teraz nawet do 20 tysięcy euro za kurs, więc te 7000 euro rat za 2 kredyty to u mnie pikuś.
Zadzwoniłem do banku i umówiłem się na spotkanie. Powitała mnie przemiła pani, która przedstawiła mi ofertę kredytową. Sprawdziła także, iż mam już na koncie jeden kredyt, ale zastrzegła, iż możliwe jest wzięcie drugiego, muszą tylko sprawdzić moją rentowność i historię finansową. Wtedy się ze mną skontaktują.
Nie musiałem długo czekać. 3 dni później otrzymałem oficjalne pismo z banku, które informowało mnie o pozytywnym rozpatrzeniu wniosku o pożyczkę, a pożyczona kwota trafi na konto firmy w przeciągu 4 dni roboczych.
Po otrzymaniu pieniędzy przystąpiłem do pracy. Rozbudowałem mój (jedyny póki co) garaż w Szczecinie do takiego stopnia, iż mam teraz miejsce na 5 samochodów. Zdaję sobie sprawę z tego, iż moja firma może być w posiadaniu dziesiątek garaży, dziesiątek pracowników i samochodów, ale zdecydowałem, iż moja firma będzie się ograniczać do 2 garaży (dużego i małego), 10 pracowników i samochodów. Przynajmniej na razie. Lubię prowadzić małe firmy o rodzinnej atmosferze. Posiadanie małej, ale dobrze funkcjonującej firmy nie zawsze bywa gorsze od prowadzenia wielkiego giganta na skalę ogólnoeuropejską.
Ale do rzeczy. Garaż posiada własne miejsce noclegowe oraz dyspozytor paliwa (jak się okazało, wychodzi taniej niż na stacjach na trasie). Kupiłem także nową ciężarówkę, również pomarańczowego Mercedesa (nie wiem, może już taka tradycja firmowa, hehe ). Postanowiłem wykorzystać także moją już dość sporą sieć odkrytych agencji pracy, by zwerbować pracownika. Moim pierwszym zrekrutowanym pracownikiem okazał się Filipe. Jest on jeszcze mało doświadczonym kierowcą, ale dla mnie najważniejsze jest to, że szybko się uczy i ma energię do pracy. Z czasem będzie bardzo dobrym kierowcą, wierzę w to. A ważne dla mnie jest też to, iż już zaczął generować przychody dla naszej firmy. Zapowiada się więc nieźle.
Poniżej kilka fotek z rozbudowy garażu :
Trasa nr. 3
Drezno (Niemcy) - Szczecin (Polska)
Jeżeli chodzi o aspekt mojego drogowego życia, to muszę przyznać, iż jestem już całkiem rozpoznawalną osobą na europejskim rynku spedycyjnym. Zrobiłem już sporo zleceń dla przeróżnych firm i zdążyłem do tego czasu nabyć nowe cenne umiejętności, co z pewnością podnosi moją wartość na rynku, a co za tym idzie, również zarobki.
Po krótkim urlopie (który musiałem sobie zrobić, bo nie można całego życia spędzić na trasie) wróciłem do mojej siedziby w Szczecinie, by odebrać telefon z niemieckiego Drezna. Okazało się, iż mają dla mnie całkiem dobre zlecenie przewozu 8-tonowej koparki do Szczecina. Muszę jednak do Drezna dojechać na własny koszt. Nie zastanawiając się długo, wsiadłem w Mersia i ruszyłem do Niemiec. Szczęściem moja siedziba znajduje się blisko granicy niemieckiej, więc można powiedzieć, iż jestem " bliżej Europy "
Po dojeździe na miejsce okazało się, iż zlecenie pochodziło z jakiejś farmy na przedmieściach miasta. Wszędzie rozlegały się odgłosy zwierząt gospodarskich. Wtem z niewielkiego domku wyszedł właściciel firmy, by zaprosić mnie na miłą rozmowę.
Zlecenie warte jest tylko (TYLKO, jak na moje zdolności finansowe) ok. 11 tysięcy euro. Ale co tam, bankructwo mi nie grozi, więc mogę wziąć teraz nawet i tańsze zlecenie. Miałem do pokonania długą, 343-kilometrową drogę. Tradycyjnie podczepiłem naczepę, co nie zajęło mi wiele czasu i ruszyłem w Europę.
Jak się też okazało, będzie to moja pierwsza relacja z jazdy nocnej. Nie będzie wiele widać, ale co tam, ważne żeby się dobrze bawić.
Powoli ruszamy z miejsca w piękną gwiaździstą noc
Jazda nocą jest intrygująca i satysfakcjonująca (jak dla mnie)
Tajemniczy most...
Żywej duszy nie ma w zasięgu wzroku...
Ruch na autostradzie dość niewielki
Niebezpieczny " Ausfahrt " (zwłaszcza nocą)
Spokojna nocna autostrada
W tunelu... przynajmniej coś widać
Prawie u bram domu
[b]Trochę mroczno... ale pięknie[/b]
Robi się coraz jaśniej
Już prawie u swoich
Oj...niewielki problem z wjazdem na plac
Firma AltaRoads Corp. rozrasta się i rośnie w siłę ! Długo dojrzewałem do decyzji wzięcia drugiego kredytu na rozwój firmy (pierwszy w wysokości 100 tysięcy euro wziąłem na mojego Mercedesa i jestem w połowie spłacania) ale wreszcie zdecydowałem się zaciągnąć kredyt na 400 tysięcy euro. Stwierdziłem, iż radzę sobie teraz finansowo na tyle dobrze, iż moja rentowność finansowa pozwala na poradzenie sobie ze spłatą dwóch kredytów. Zarabiam teraz nawet do 20 tysięcy euro za kurs, więc te 7000 euro rat za 2 kredyty to u mnie pikuś.
Zadzwoniłem do banku i umówiłem się na spotkanie. Powitała mnie przemiła pani, która przedstawiła mi ofertę kredytową. Sprawdziła także, iż mam już na koncie jeden kredyt, ale zastrzegła, iż możliwe jest wzięcie drugiego, muszą tylko sprawdzić moją rentowność i historię finansową. Wtedy się ze mną skontaktują.
Nie musiałem długo czekać. 3 dni później otrzymałem oficjalne pismo z banku, które informowało mnie o pozytywnym rozpatrzeniu wniosku o pożyczkę, a pożyczona kwota trafi na konto firmy w przeciągu 4 dni roboczych.
Po otrzymaniu pieniędzy przystąpiłem do pracy. Rozbudowałem mój (jedyny póki co) garaż w Szczecinie do takiego stopnia, iż mam teraz miejsce na 5 samochodów. Zdaję sobie sprawę z tego, iż moja firma może być w posiadaniu dziesiątek garaży, dziesiątek pracowników i samochodów, ale zdecydowałem, iż moja firma będzie się ograniczać do 2 garaży (dużego i małego), 10 pracowników i samochodów. Przynajmniej na razie. Lubię prowadzić małe firmy o rodzinnej atmosferze. Posiadanie małej, ale dobrze funkcjonującej firmy nie zawsze bywa gorsze od prowadzenia wielkiego giganta na skalę ogólnoeuropejską.
Ale do rzeczy. Garaż posiada własne miejsce noclegowe oraz dyspozytor paliwa (jak się okazało, wychodzi taniej niż na stacjach na trasie). Kupiłem także nową ciężarówkę, również pomarańczowego Mercedesa (nie wiem, może już taka tradycja firmowa, hehe ). Postanowiłem wykorzystać także moją już dość sporą sieć odkrytych agencji pracy, by zwerbować pracownika. Moim pierwszym zrekrutowanym pracownikiem okazał się Filipe. Jest on jeszcze mało doświadczonym kierowcą, ale dla mnie najważniejsze jest to, że szybko się uczy i ma energię do pracy. Z czasem będzie bardzo dobrym kierowcą, wierzę w to. A ważne dla mnie jest też to, iż już zaczął generować przychody dla naszej firmy. Zapowiada się więc nieźle.
Poniżej kilka fotek z rozbudowy garażu :
Trasa nr. 3
Drezno (Niemcy) - Szczecin (Polska)
Jeżeli chodzi o aspekt mojego drogowego życia, to muszę przyznać, iż jestem już całkiem rozpoznawalną osobą na europejskim rynku spedycyjnym. Zrobiłem już sporo zleceń dla przeróżnych firm i zdążyłem do tego czasu nabyć nowe cenne umiejętności, co z pewnością podnosi moją wartość na rynku, a co za tym idzie, również zarobki.
Po krótkim urlopie (który musiałem sobie zrobić, bo nie można całego życia spędzić na trasie) wróciłem do mojej siedziby w Szczecinie, by odebrać telefon z niemieckiego Drezna. Okazało się, iż mają dla mnie całkiem dobre zlecenie przewozu 8-tonowej koparki do Szczecina. Muszę jednak do Drezna dojechać na własny koszt. Nie zastanawiając się długo, wsiadłem w Mersia i ruszyłem do Niemiec. Szczęściem moja siedziba znajduje się blisko granicy niemieckiej, więc można powiedzieć, iż jestem " bliżej Europy "
Po dojeździe na miejsce okazało się, iż zlecenie pochodziło z jakiejś farmy na przedmieściach miasta. Wszędzie rozlegały się odgłosy zwierząt gospodarskich. Wtem z niewielkiego domku wyszedł właściciel firmy, by zaprosić mnie na miłą rozmowę.
Zlecenie warte jest tylko (TYLKO, jak na moje zdolności finansowe) ok. 11 tysięcy euro. Ale co tam, bankructwo mi nie grozi, więc mogę wziąć teraz nawet i tańsze zlecenie. Miałem do pokonania długą, 343-kilometrową drogę. Tradycyjnie podczepiłem naczepę, co nie zajęło mi wiele czasu i ruszyłem w Europę.
Jak się też okazało, będzie to moja pierwsza relacja z jazdy nocnej. Nie będzie wiele widać, ale co tam, ważne żeby się dobrze bawić.
Powoli ruszamy z miejsca w piękną gwiaździstą noc
Jazda nocą jest intrygująca i satysfakcjonująca (jak dla mnie)
Tajemniczy most...
Żywej duszy nie ma w zasięgu wzroku...
Ruch na autostradzie dość niewielki
Niebezpieczny " Ausfahrt " (zwłaszcza nocą)
Spokojna nocna autostrada
W tunelu... przynajmniej coś widać
Prawie u bram domu
[b]Trochę mroczno... ale pięknie[/b]
Robi się coraz jaśniej
Już prawie u swoich
Oj...niewielki problem z wjazdem na plac
19/08/2015, 03:14 PM
Taką relację to aż miło się ogląda
thotek
21/08/2015, 08:40 AM
Rezygnuję z dodawania relacji. Widzę, że Was one nie obchodzą. Nie ma sensu dodawać zdjęć dla 2-3 osób.
21/08/2015, 09:27 AM
(21/08/2015 08:40 AM)Altair93 napisał(a): [ -> ]Rezygnuję z dodawania relacji. Widzę, że Was one nie obchodzą. Nie ma sensu dodawać zdjęć dla 2-3 osób.
Altair93 - Twój wybór,Ja bym jednak pozostała w swoim temacie.Każdy z Nas - którzy dodają relacje ma lepsze i gorsze dni że tak to określę. Nie zawsze u wszystkich jest pełno komentarzy,ocen itd. Sama wiem jak to jest - też mam fotorelacje i nie zawsze w nich jeden komentarz z drugim się prześcigają Czy z tego powodu zamykam - nie, bo Ja po prostu lubię robić relacje z ets2 i to jest dla Mnie uzupełnieniem samej gry.
Ale jak napisałam na początku - to jest Twój wybór i masz do niego prawo.Jedyne co mogę Ci napisać - to daj sobie i ludziom tu troszeczkę czasu a na pewno będzie inaczej :-)
Natomiast co do samej fotorelacji i pierwszej części - fajnie opisany rozwój firmy,widać że masz jakiś swój mały plan na działanie tegoż biznesu i to się chwali.
Jeśli chodzi o część drugą to zdjęcie zatytułowane " Niebezpieczny " Ausfahrt " (zwłaszcza nocą) " bardzo Mi się spodobało co nie oznacza że reszta fotek jest zła,wręcz przeciwnie
Ogółem rzecz ujmując takie relacje Mi się podobają
Powodzenia i szerokości !!
thotek
21/08/2015, 09:44 AM
Może i masz rację Ale trochę niefajne uczucie wiedzieć, że są osoby, które ledwo założyły temat i już mają z 5-6 wpisów pod każdą relacją, a ja staram się robić ładne zdjęcia i mój temat jest jakby niewidzialny, ewentualnie ktoś zerknie i wyjdzie. Chciałbym wiedzieć, że mój temat jest dobrze prowadzony, albo nawet źle. Już by nawet było fajnie, jakby ktoś mi dał 2/10, to by mnie jakoś zmotywowało. A tak to cisza i pustka. Często dodaję relacje, ale mimo to ludzie wolą komentować u innych.
21/08/2015, 09:52 AM
(21/08/2015 09:44 AM)Altair93 napisał(a): [ -> ]Może i masz rację Ale trochę niefajne uczucie wiedzieć, że są osoby, które ledwo założyły temat i już mają z 5-6 wpisów pod każdą relacją, a ja staram się robić ładne zdjęcia i mój temat jest jakby niewidzialny, ewentualnie ktoś zerknie i wyjdzie. Chciałbym wiedzieć, że mój temat jest dobrze prowadzony, albo nawet źle. Już by nawet było fajnie, jakby ktoś mi dał 2/10, to by mnie jakoś zmotywowało. A tak to cisza i pustka. Często dodaję relacje, ale mimo to ludzie wolą komentować u innych.
Altair - bo z ludźmi tak już jest, mówiąc prosto Cierpliwości Ci życzę i dalej tak świetnych fot
Powodzenia
thotek
24/08/2015, 11:35 AM
Poniedziałek, 24.08.2015
thotek się dokształca... i dokonuje nieprzemyślanego zakupu.
thotek się dokształca... i dokonuje nieprzemyślanego zakupu.
Długo nie było o mnie głośno, jeśli chodzi o moje drogowe życie. Nie miałem ostatnio natchnienia do dzielenia się nowinkami z mojej europejskiej trasy. Ale zapewniam, iż w tym czasie nie próżnowałem.
Firma raczkuje, ale stara się powoli funkcjonować. Zrobiłem mnóstwo kursów, przejechałem już tysiące kilometrów moim Mersiem i zaczynam już znać Europę jak własną kieszeń. Do tego bardzo dobrze zarabiam, ale jak wiadomo, do perfekcji daleka droga i wiele muszę jeszcze osiągnąć. Postanowiłem więc wycisnąć z siebie jeszcze więcej i zapisać się na szkolenia z zakresu ADR, czyli przewozu materiałów delikatnych. Każde szkolenie kończy się egzaminem teoretycznym (bardzo trudnym, składającym się z 40 różnych pytań, otwartych i zamkniętych) i praktycznym... więc w pewnym sensie droga przez mękę, ale cóż, przewóz materiałów łatwopalnych czy gazów to już nie są żarty. Mimo wszystko jest to bardzo intratny interes i można sporo na nim zarobić, jak udało mi się dowiedzieć od mojego znajomego po fachu, który prowadzi konkurencyjną firmę. Zabrałem się więc do nauki i kułem tygodniami, dniami i nocami (miałem dość długi urlop). Póki co udało mi się zdać 3 z 6 egzaminów i posiadam licencje na przewóz materiałów wybuchowych, gazów oraz materiałów łatwopalnych. Jak się okazało, moje wysiłki zaowocowały, z czego jestem dumny, bo
1. Nie było łatwo
2. Mogę teraz więcej zarabiać.
Na razie wystarczy mi to, co mam. Nie planuję na razie przystępować do egzaminów na kolejne licencje, skupię się na doskonaleniu innych umiejętności. Ale muszę się pochwalić, że przewoziłem już materiały z klasy ADR, np. acetylen.
Ostatni czas mojej kariery drogowej, to nie były jednak same sukcesy. Zdecydowałem się bowiem na kupno nowej ciężarówki. Rozważałem kilka marek, ostatecznie wybrałem najbardziej podstawowy model IVECO który zakupiłem za ok. 100 tysięcy euro. Było mi rzecz jasna żal rozstawać się z moim Mersiem. W końcu przeszedł (a właściwie przejechał) ze mną wiele w życiu. Tysiące kilometrów poznawał ze mną na nowo, odkrywając nowe zakamarki i tajemnice europejskich dróg. Aż mi się zrobiło w sercu żal na taką myśl. Co prawda nie zamierzałem go sprzedawać, tylko oddać nowemu kierowcy (co jest rzecz jasna jednym z powodów, dla którego zdecydowałem się zmienić samochód, w końcu firmę trzeba rozwijać, żeby na niej zarabiać). Innym powodem był fakt, iż chciałem czegoś nowego w moim życiu kierowcy.
Pojechałem do salonu IVECO w Szczecinie. Po godzinie spędzonej w salonie na oglądaniu różnych modeli wraz z pomocą " fachowca " (i szacowaniu zawartości mojego portfela) wybrałem najtańszy model Stralisa. Szybko jednak pożałowałem swego wyboru. Z wyglądu nie był wcale nadzwyczajny, wnętrze kabiny również dość banalne i tandetne. Jazda nie należała do najprzyjemniejszych. Miał słabszy silnik od Mercedesa i też wolniej się rozpędzał, a ja potrzebuję rzecz jasna w miarę dobrego samochodu już na początek. Zrobiłem nim jeden kurs, Szczecin-Calais i oddałem nowo zatrudnionemu pracownikowi. Sam zaś wróciłem do jazdy Mercedesem. Zamierzam jednak kupić sobie nową ciężarówkę (gdy tylko zarobię więcej pieniędzy i odbiję sobie wyrzuconą w błoto na kupnie IVECO kasę). Tym razem jednak będę ostrożniejszy przy doborze samochodu (nie kupię na ślepo, ale będę się sugerować ceną, parametrami, wyglądem zewnętrznym i wewnętrznym). Do tego czasu będę jeździć moim starym Mercedesem.
Mam na oku Volvo, mam nadzieję, że już wkrótce zasiądę za jego sterami i się nie zawiodę...
Firma raczkuje, ale stara się powoli funkcjonować. Zrobiłem mnóstwo kursów, przejechałem już tysiące kilometrów moim Mersiem i zaczynam już znać Europę jak własną kieszeń. Do tego bardzo dobrze zarabiam, ale jak wiadomo, do perfekcji daleka droga i wiele muszę jeszcze osiągnąć. Postanowiłem więc wycisnąć z siebie jeszcze więcej i zapisać się na szkolenia z zakresu ADR, czyli przewozu materiałów delikatnych. Każde szkolenie kończy się egzaminem teoretycznym (bardzo trudnym, składającym się z 40 różnych pytań, otwartych i zamkniętych) i praktycznym... więc w pewnym sensie droga przez mękę, ale cóż, przewóz materiałów łatwopalnych czy gazów to już nie są żarty. Mimo wszystko jest to bardzo intratny interes i można sporo na nim zarobić, jak udało mi się dowiedzieć od mojego znajomego po fachu, który prowadzi konkurencyjną firmę. Zabrałem się więc do nauki i kułem tygodniami, dniami i nocami (miałem dość długi urlop). Póki co udało mi się zdać 3 z 6 egzaminów i posiadam licencje na przewóz materiałów wybuchowych, gazów oraz materiałów łatwopalnych. Jak się okazało, moje wysiłki zaowocowały, z czego jestem dumny, bo
1. Nie było łatwo
2. Mogę teraz więcej zarabiać.
Na razie wystarczy mi to, co mam. Nie planuję na razie przystępować do egzaminów na kolejne licencje, skupię się na doskonaleniu innych umiejętności. Ale muszę się pochwalić, że przewoziłem już materiały z klasy ADR, np. acetylen.
Ostatni czas mojej kariery drogowej, to nie były jednak same sukcesy. Zdecydowałem się bowiem na kupno nowej ciężarówki. Rozważałem kilka marek, ostatecznie wybrałem najbardziej podstawowy model IVECO który zakupiłem za ok. 100 tysięcy euro. Było mi rzecz jasna żal rozstawać się z moim Mersiem. W końcu przeszedł (a właściwie przejechał) ze mną wiele w życiu. Tysiące kilometrów poznawał ze mną na nowo, odkrywając nowe zakamarki i tajemnice europejskich dróg. Aż mi się zrobiło w sercu żal na taką myśl. Co prawda nie zamierzałem go sprzedawać, tylko oddać nowemu kierowcy (co jest rzecz jasna jednym z powodów, dla którego zdecydowałem się zmienić samochód, w końcu firmę trzeba rozwijać, żeby na niej zarabiać). Innym powodem był fakt, iż chciałem czegoś nowego w moim życiu kierowcy.
Pojechałem do salonu IVECO w Szczecinie. Po godzinie spędzonej w salonie na oglądaniu różnych modeli wraz z pomocą " fachowca " (i szacowaniu zawartości mojego portfela) wybrałem najtańszy model Stralisa. Szybko jednak pożałowałem swego wyboru. Z wyglądu nie był wcale nadzwyczajny, wnętrze kabiny również dość banalne i tandetne. Jazda nie należała do najprzyjemniejszych. Miał słabszy silnik od Mercedesa i też wolniej się rozpędzał, a ja potrzebuję rzecz jasna w miarę dobrego samochodu już na początek. Zrobiłem nim jeden kurs, Szczecin-Calais i oddałem nowo zatrudnionemu pracownikowi. Sam zaś wróciłem do jazdy Mercedesem. Zamierzam jednak kupić sobie nową ciężarówkę (gdy tylko zarobię więcej pieniędzy i odbiję sobie wyrzuconą w błoto na kupnie IVECO kasę). Tym razem jednak będę ostrożniejszy przy doborze samochodu (nie kupię na ślepo, ale będę się sugerować ceną, parametrami, wyglądem zewnętrznym i wewnętrznym). Do tego czasu będę jeździć moim starym Mercedesem.
Mam na oku Volvo, mam nadzieję, że już wkrótce zasiądę za jego sterami i się nie zawiodę...