02/07/2023, 12:03 AM
Moja historia zaczęła się jakieś dwa tygodnie temu. Wstałem wkurzony, bo od pół roku szukam pracy jako kierowca, mam uprawnienia C+E, ale nie umiem znaleźć oferty. Nie umiałem do tego pamiętnego dnia.
Podczas rutynowego przeglądu ofert ujrzałem ogłoszenie z Girteki. Napisali, że prowadzą nabór na kierowców. Zadzwoniłem na podany numer i... powiedzieli, że mam przyjechać do Wilna na rozmowę kwalifikacyjną! Wziąłem oszczędności, oddałem mieszkanie do dyspozycji kuzynce (akurat jej i partnerowi urodziło się dziecko, a mi samemu taki wielki metraż niepotrzebny, a poza tym, jak już, to coś na Litwie wynajmę). Ruszyłem pociągiem na krainę kołdunów. Człowiek zapomniał, jak euro jest drogie... Dotarłem na Litwę. Stawiłem się na rozmowę kwalifikacyjną. Po wszystkim, dali mi papiery, podpisałem umowę i stałem się członkiem personelu Girteki! Kazali przyjść mi pod wskazany adres jutro nad ranem. Zdziwiłem się, bo to zupełnie inny adres od biura, w innej dzielnicy. Pojechałem tam i... wielkie garażowisko, z błotem...
Po szukaniu okazało się, że mój ciągnik był w warsztacie szwagra kierownika, mechanika, który z powodu remontu bazy i zamknięcia warsztatu, wszelkie naprawy i przygotowania zestawu do wyjechania na drogi Europy musiał zrobić u siebie. Dał mi papiery i ciągnik był mój. Się dziwię, jak w tym cholerstwie mogło się coś zepsuć, jak zobaczyłem tylko 18 500 km przebiegu. Drań pewnie cofał licznik... Wracając: ciągnikiem było Volvo FH z silnikiem 420 KM, norma emisji Euro 6, z firanką od Krone'a. Zdjęcia poniżej, po wprowadzeniu się do mojego nowego "biura"
Czekałem już na sms'a od spedytora. I napisał.
A więc od razu ładunek międzynarodowy. Rzucili mnie na głęboką wodę...
(KONIEC CZ. I)
To było demo i początek mojej historii. Odcinki i zdjęcia będą pojawiały się nieregularnie, nie wiem też, ile odcinków powstanie. Postaram się nie znudzić po tygodniu
Podczas rutynowego przeglądu ofert ujrzałem ogłoszenie z Girteki. Napisali, że prowadzą nabór na kierowców. Zadzwoniłem na podany numer i... powiedzieli, że mam przyjechać do Wilna na rozmowę kwalifikacyjną! Wziąłem oszczędności, oddałem mieszkanie do dyspozycji kuzynce (akurat jej i partnerowi urodziło się dziecko, a mi samemu taki wielki metraż niepotrzebny, a poza tym, jak już, to coś na Litwie wynajmę). Ruszyłem pociągiem na krainę kołdunów. Człowiek zapomniał, jak euro jest drogie... Dotarłem na Litwę. Stawiłem się na rozmowę kwalifikacyjną. Po wszystkim, dali mi papiery, podpisałem umowę i stałem się członkiem personelu Girteki! Kazali przyjść mi pod wskazany adres jutro nad ranem. Zdziwiłem się, bo to zupełnie inny adres od biura, w innej dzielnicy. Pojechałem tam i... wielkie garażowisko, z błotem...
Po szukaniu okazało się, że mój ciągnik był w warsztacie szwagra kierownika, mechanika, który z powodu remontu bazy i zamknięcia warsztatu, wszelkie naprawy i przygotowania zestawu do wyjechania na drogi Europy musiał zrobić u siebie. Dał mi papiery i ciągnik był mój. Się dziwię, jak w tym cholerstwie mogło się coś zepsuć, jak zobaczyłem tylko 18 500 km przebiegu. Drań pewnie cofał licznik... Wracając: ciągnikiem było Volvo FH z silnikiem 420 KM, norma emisji Euro 6, z firanką od Krone'a. Zdjęcia poniżej, po wprowadzeniu się do mojego nowego "biura"
Czekałem już na sms'a od spedytora. I napisał.
Cytat:Hej, nowy. Oto twoja robota: Pojedziesz do naszego biura w Kownie, i weźmiesz 16 ton smaru grafitowego. Pojedziesz z tym na Łotwę, do Windawy. Potem napiszę Ci, co dalej.
A więc od razu ładunek międzynarodowy. Rzucili mnie na głęboką wodę...
(KONIEC CZ. I)
To było demo i początek mojej historii. Odcinki i zdjęcia będą pojawiały się nieregularnie, nie wiem też, ile odcinków powstanie. Postaram się nie znudzić po tygodniu