Dolar ciągał mnie 3 tygodnie w trasie gdzie umawialiśmy się na 2.. No ale można mu wybaczyć bo robota niezła się trafiła więc można było jeździć.
Jednak nie samą jazdą żyje i w końcu gdy oba auta były na bazie, mogłem coś podziałać. Tomek urlopował się w Gdańsku a ja zajmowałem się sprawami firmowymi.. Tyle z wolnego..

Nie będę się rozpisywał, krótko tylko streszczę najważniejsze zmiany.
Nabyłem nową naczepę, chłodnię, którą narazie będziecie widywać przy moim Mercedesie w którym zmieniło się kilka drobnych rzeczy.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Daf Tomka natomiast nabrał firmowych barw i trochę wzbogacił się jego przód i dół. Narazie czekam w kolejce na drobny tuning wnętrza i po odebraniu auta od tapicera zajmę się upiększaniem dachu Dafa.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.

W zeszłym tygodniu po przyjeździe z Niemiec, na środę Maciej jako dobry szef (XD) umówił mnie na wymianę opon i przegląd klimatyzacji, bo wiadomo na przerzutach się przyda. W piątek już się dowiedziałem, że przed trasą na Norwegię najpierw muszę ogarnąć w poniedziałek krajówkę... No dobra, jak mus to mus. Załadunek miałem o 7:15 w firmie Agro As w Nowej Wsi Małej, jakieś 10 kilometrów od Nysy. Oni tam i swój sprzęt rolniczy mają, i sprzedają, a ja miałem zawieźć przyczepę rolniczą firmy Metaltech, model Roto na serwis do Mirosławca do siedziby tejże firmy. Przyjechałem na bazę o 6 w poniedziałek, wpakowałem się do auta, nabiłem powietrza, klima odpalona, radio gra-można jechać. O 7 ruszyłem z bazy, wyjechałem najpierw na DK46, a potem zjechałem na DW401 na Grodków. Ruch był dosyć mały, rano jeszcze w sumie. Po chwili dojechałem na miejsce. Od razu mnie wpuścili, opuściłem najazdy i wprowadzili mi tą przyczepę. Ładnie ją pospinałem i w drogę! 10 ton jedynie, więc luźny ładunek. Dojechałem do autostrady A4 i kierunek Wrocław moi państwo! Na bramkach przed Wrocławiem standardowo był korek, bo poniedziałek i czas wyjazdów. Dużo nie straciłem. Potem kawałek A8 objeżdżając Wrocław i wbiłem się na S5 na Poznań. Dawno tą drogą szczerze nie jechałem. W sumie jak jeszcze była do Bojanowa i trzeba było przez Leszno przejechać. W Radomicku tempomat się kończy, ale potem ta droga jest całkiem całkiem, więc nie jest źle. A S5 z tego co się słyszy, że mało ludzi na budowie i kontrakty zerwane to chyba szybko nie dokończą... Kościan i przed Stęszewem zjechałem na tą jednopasmową S5. To już by mogli dokończyć i zrobić w normalnym przekroju, a nie taka jazda bo jazda. Dobre i to, że Komorniki się omija, które zawsze były zawalone praktycznie. Potem już S11 w górę, która zmieniła się w DK11. Oborniki też teraz rozkopane, że masakra, ale jakoś trzeba przeżyć. Przy okazji na Lotosie stanąłem na 45 minut. I ogień dalej. W sumie nic ciekawego się nie działo. Piłę przeleciałem bokiem i trzymałem się DK10 na Wałcz. Kawałek za nim wyłonił się Mirosławiec. Droga dojazdowa do firmy trochę wąsko, przechodziłem prawie na styk. Wzięli mnie od ręki, pół godziny i rozładowane. Następnie miałem już nagrany załadunek na Norwegię. Było to w miejscowości Chojna blisko granicy z Niemcami, około 150 km od Mirosławca, a muszę tam dolecieć jeszcze dzisiaj to mnie załadują. Kontynuowałem drogą DK10. Fajna jest ta trasa, niełatwa, bo dużo zakrętów, ale fajnie jedzie się przez te lasy. W miejscowości Suchań zjechałem na drogę wojewódzką numer 160. Teraz trzeba będzie uważać przy mijaniu z dużym, bo wąsko wąsko. W międzyczasie gdzieś na przystanku wykręciłem 45'tkę. Potem DW122 przez Pyrzyce do Banii, a dalej DW121 do Rowu (jakkolwiek to brzmi ). Następnie ostatnia prosta krajową 26 i byłem w Chojnie. Dojazd do wytwórni betonu "Chojna-Beton" był nieciekawy, bo ostatni odcinek sam piasek i szutr. Możecie to zobaczyć na zdjęciu. Dobrze, że nie było mokro to nie było mowy z zakopaniem się. Pracownicy byli słowni, bo tak jak mówili, że poczekają i jeszcze wieczorem mnie załadują tak się stało. 27 tonowa betonowa rura-jest co dźwigać. Pojadę z tym do Kristiansand w Norwegii, ale to już w następnej relacji. Fajnie, bo nawet pozwolił mi ochroniarz stać na terenie firmy do rana, aż skończy mi się pauza. Koniec wywodów, czas na fotki: