Po rozładunku w Rzeżycy, poleciałem od razu w kierunku Litwy, dokładnie do miejscowości Uciana. W tamtejszych zakładach mięsnych miałem mieć załadunek świeżego mięsa, które docelowo miało trafić do Hamburga. Drogą A13 dojechałem do Dyneburga, a dalej na granicę łotewsko-litewską. Po godzinie dwunastej w południe dojeżdżałem do celu. Zakład Mięsny średniej wielkości, na placu dwie żywcówki z Polski, a oprócz mnie jeszcze jedna chłodnia. Załadunek nawet sprawnie, bo wszystko w półtorej godziny udało się ogarnąć. Towar zabezpieczony, więc pora ruszać. Dziś dużo już nie ujadę, ponieważ czas jazdy chyli się ku końcowi, tym samym ogień na tłoki i trzeba się postarać, aby ujechać jak najdalej. Słońce powoli zachodzi, ruch na drodze staje się delikatnie mniejszy, co choć trochę ułatwia jazdę. Organizm zaczął powoli dawać znać o tym, że trzeba szukać jakiegoś skrawka parkingu, coby zakończyć tą dzisiejszą, nierówną walkę. W okolicach Kowna udało się znaleźć jakiegoś MOP-a. Prysznic, kolacja i spać, bo jutro znów gonitwa.
Budzik zadzwonił w nocy. Przetarcie oczu, ogarnięcie się, kawa i wytaczamy żelastwo na szlak. Dzisiejszy plan - dolecieć do granicy PL-D. Czy się uda - zobaczymy. Na drogach mały ruch, więc ogień na tłoki. W kabinie przygrywa Radio Chlew, na zmianę z setami z Manieczek. Idealna muzyka na nocną jazdę. We wczesnych, porannych godzinach, przekraczam granicę z Polską. Teraz tylko pokonać Łomżę i może jakoś będzie się jechało. Pomiędzy wspomnianą wcześniej Łomżą, a Ostrowią Maz. mijam się z niebieskim Volvem na węgrowskich blachach, więc długie w ruch i chwilę pogadanki na CB. W barze "Maxim" w Ostrowi Maz. staję na '45. Śniadanie w przydrożnej restauracji, herbata, a na koniec przejście kontrolne wokół całego zestawu. Wszystko ok, więc można ruszać. Odcinek od Ostrowi do Wawy, a dalej w kierunku Łodzi i Poznania na spokojnie, bez żadnych większych niespodzianek. Za Poznaniem wstąpienie na zaprawkę, przy okazji szybki spot z truck-spotterem, którego spotkałem na parkingu i ogień dalej. Ze świeżym mięsem nie ma miękkiej gry, aż przypominają się czasy pracy w AB Transport i jazda na trzy karty do Włoch - piękne czasy ! Świecko minięte, zaraz jedną nogą znajdzie się człowiek u wroga. I tak też się staje, ale na dziś koniec walki. Pierwszy MOP za granicą PL-D staję się moim dzisiejszym miejscem na wykręcenie '9. Kolacja, telefon do Narzeczonej i chyba trzeba iść spać.
Pobudka w nocy. Nie chce się człowiekowi wstawać, ale trzeba. Szybkie ogarnięcie się, zrobienie kawy do kubka i trzeba jechać. Z 10 wskakuję na 24 i cisnę w kierunku Fehrbellin, a dalej na Wittenburg i prosto do Hamburga. W okolicach samego miejsca docelowego wypada mi jeszcze '45, więc pora coś zjeść i trzeba jechać na rozładunek. Magazyn pracuje całodobowo, więc melduje się na nim po 4 rano. Teraz tylko szybka zrzutka i czekamy na dalsze dyspozycje.
Dziś post bardziej informacyjny, gdyż szukam kierowcy na zestaw! Druga, czerwona strzała z mojej stajni poszukuje chętnej osoby, która chciałaby przemierzać nią europejskie szlaki. Wymagania nie są zbyt wygórowane, ale mam nadzieję, że nikogo nie zniechęcą! Podsyłajcie od razu linki do swoich Flickrów, abym mógł rzucić okiem na jakość waszych zdjęć.