Manfrex Transport - Jabłonka

[Johny Trucker]

Zapraszam do kolejnej lektury!

JABŁONKA - PIŃCZÓW - GORDŻDY

PONIEDZIAŁEK

Wstałem przed godziną 6. Poranna toaleta i zszedłem na parter, aby zrobić sobie śniadanie. Przygotowałem na szybko omlet i wypiłem kawę, która jest podstawą. Po zjedzeniu śniadania szybko sprawdziłem jak wygląda droga i zamknąłem za sobą mieszkanie. Kilka minut przed 7 byłem już w kabinie. Wszystkie rzeczy miałem już wpakowane do schowków. Jedynie musiałem wpisać w nawigację miejscowość Pińczów, w której znajduje się firma Gomar. Tam też miałem ładować pełną cysternę koncentratu jabłkowego, który miałem dostarczyć do firmy Mars znajdującej się nieopodal miasta Kłajpeda. Nawigacja ustawiona, zestaw obejrzałem z zwierzchu i żadnej awarii nie dostrzegłem, więc mogłem spokojnie ruszyć z bazy w kierunku załadunku. Nawigacja pokazywała mi dokładnie 3h40 min jednak liczyłem sobie, że dolecę na godzinę 10:30. Włączyłem sobie muzykę góralską, rączki na kierownicę i rura. Poszaleć zbytnio nie mogłem, przez całą Zakopiankę stoją fotoradary, więc co tylko przycisnąłem pedał gazu, musiałem hamować. Miasto Królów powitało mnie długim na 2 km korkiem. Ten jednak rozładował się w mgnieniu oka. Po przejechaniu Krakowa mogłem już być spokojny. Ruch jak koledzy na radyjku był bardzo słaby, więc pozwoliłem sobie ustawić tempomat na 86 i krajówki od razu przeleciały szybciej. Na firmie Gomar byłem chwilę po 10, tam poszedłem do budki i zabrałem pejger. Byłem 3 w kolejce. Włączyłem sobie Egzorcystę po czekałem, czym urządzenie zacznie pikać. Doczekałem się tego po 45'. Po upłyciu tego czasu wcofałem się pod zbiornik i zacząłem załadunek koncentratu. Po załadowaniu się pobiegłem po papiery i ruszyłem w kierunku Litwy. Wyjechałem punktualnie o godzinie 11:45, zapytałem się mobili jak wygląda droga i podstałem szybą informację, że droga jest czyściutka. Do wyjechania miałem jeszcze półtorej godziny, więc zacząłem szukać jakiejś pompy na której bym sobie stanął na pauzę 45'. Nawigacja pokazała, że będę musiał zjechać przed Radomiem. Cały ten odcinek był bardzo spokojny, droga niemalże pusta, jedynie co jakiś czas przejeżdżał samochód. Tak zjechałem na parking przy drodze S7. Na przerwie zrobiłem sobie szybki obiadek oraz herbatę. Po zjedzeniu i umyciu naczyń, przeglądnąłem fejsa i instagrama. ,,Pojadł i popił" no to w drogę, bo kilometry same się nie zrobią . Po tej pauzie zacząłem odczuwać, że zbliżam się do stolicy, sznury samochodów ledwo co się toczyły. Jednak moje przypuszczenia nie potwierdziły się i mogłem spokojnie lecieć. Później obwodnica Warszawy delikatnie zakorkowana. Postałem tam 30 minut i rura dalej S8. Tam stałem 87, włączyłem hardstyle, aż chciało się jechać. Później wjechałem na krajówkę w kierunku Grajewa i tam dopadło mnie straszny wiatry. Nie kusząc losu zjechałem na parking przy sklepie i poszedłem w kimę.

WTOREK

Wstałem 40 minut przed zakończeniem przerwy. Odgrzałem sobie jedzonko, które zrobiła dla mnie dziewczyna. Śniadanie grzało się, a ja wyszedłem na dwór, rozprostować kości oraz przemyć się po śnie. O godzinie 3:25 wyjechałem z parkingu dla autobusów. Zapaliłem burdele i kierunek Kłajpeda. Z wiadomości wyczytałem, że mam być na godzinę 10:45 najpóźniej, więc nie miałem co się śpieszyć. Drogi jak to w nocy, puściutkie jedynie duże mobile jechały w oba kierunki. Przed piątą zjechałem na stację, aby się załatwić i chwilę przestać. Kiedy wstałem była 5:30, ruszyłem w kierunku granicy. Na przejściu granicznym byłem o 6:15. Tam też przeleciałem bez problemu, a inspekcja ustawiała się właśnie w drugim kierunku, co było dla mnie znakiem, że trzeba się przygotować na jutro . Litewską część trasy, zrobiłem całą drogami krajowymi. Na rozładunek wstawiłem się o godzinie 10:30, pan kazał podstawić się pod zbiornik numer 15 i rozpocząłem wyładunek. W czasie wyładunku, zadzwoniłem na myjnię czy mają wolny termin. Pojechałem na mycie cysterny, a później zaparkowałem na parkingu i czekałem na kolejne zlecenie.

Jutro pojawi się kolejna część mojej relacji, a dzisiaj zapraszam was do czytania i komentowania. Pozdro!